Nie takie szczury straszne, jak je malują.
Swoją przygodę ze szczurami rozpoczęłam od zakupu dwóch szczurów z
hodowli i zakochałam się w nich od razu. Zakładałam krótką przygodę, a
dziś nie wyobrażam sobie mieszkania bez szczurów. Obecnie ogonków jest
siedem (bywało więcej), a ja od dłuższego czasu piastuję stanowisko
administratora na Forum Alloszczur.
Obecne stado składa się z: Woodoo
SunRat’s, Fus Ro Dah of Anataha, Maskotki Ratsian, Mamordki Ratsian,
Banshee, Królewny Grudkowego Kosmosu oraz Oposa. Niestety szczury nie żyją długo, więc na zdjęciach nie ma na przykład alfy stada, o której
mogłabym opowiedzieć naprawdę sporo. Jest jeszcze z nami jej
przyjaciółka, Woodoo.
Woodoo ma prawie dwa lata i dziesięć miesięcy i
jest charakterną starszą Panią. Niesamowita gaduła porozumiewająca się
ze stadem i ludźmi za pomocą pisków i skrzeków. Druga w kolejności jest
Fus Ro Dah, czyli naczelna lizawka. Fus kocha każdego i odruchowo liże
po rękach, patrząc w oczy rozmarzonym wzrokiem. Fus’ka jest mentalnym
dzieckiem i inicjatorką zabaw.
Zgrane i szczęśliwe stado, jak w bajce,
prawda? Niestety nie. Adopcja kolejnych dwóch samiczek sprawiła mi wiele
stresu. Hodowla, z której adoptowałam Maskotkę i Mamordkę w krótkim
czasie została usunięta dyscyplinarnie z SHSRP. Właścicielka wyłudziła
je ode mnie, by w tajemnicy wywieźć za granicę na krycie. Strasznie się
bałam i wątpiłam czy w ogóle je jeszcze odzyskam. Na szczęście dzięki
pomocy życzliwych ludzi odzyskałam je obie i natychmiast wypowiedziałam
umowę. Po ich powrocie musiałam włożyć masę pracy w to, żeby nauczyły
się ponownie cieszyć obecnością człowieka. Udało się, ale po sytuacji z
ich odzyskiwaniem potrzebowałam przerwy w ‘doszczurzaniu’.
Któregoś
dnia, przy okazji akceptowania ogłoszeń adopcyjnych, zakochałam się od
pierwszego wejrzenia w Banshee i Królewnie Grudkowego Kosmosu (KGK). To
była pierwsza tak spontaniczna adopcja od dawna. Siostrzyczki są
nierozłączne i miękkie. jak pluszaki. Są niesamowicie zsocjalizowane i
potrzebują obecności człowieka. Miałam jednak wrażenie, że w tym stadzie
brakuje im towarzystwa do zabaw i psot. I w tym momencie historii
pojawia się najmłodsza szczurzyca: Opos. Opos jest wszędzie i nigdy nie
ma na nic czasu, choć ma dopiero trzy miesiące.
Stado wspaniale się
uzupełnia. Każda z dziewczyn ma zupełnie inny charakter i choć potrzeby
mają podobne, to każda lubi co innego. To bardzo stadne i wymagające
zwierzęta, które za włożony wysiłek w ich opiekę, odwdzięczają się
miłością i przywiązaniem często przewyższającym ‘psią wierność’. Masę
radości sprawia im kontakt z właścicielem oraz zabawy na wybiegu.
Nietaktem byłoby nie wspomnienie o szczurach uratowanych z interwencji
OTOZu i Alloszczura. W momencie pomocy w interwencji w moim domu było 16
szczurów, z czego tylko 7 moich własnych.
Na zdjęcia załapała się
jeszcze dwójka klusek, która w momencie publikacji wpisu jest już w
swoim nowym domu, tak jak pozostałe.
Oby wszystkie ogoniaste historie kończyły się happy endem.
Kocham szczury! Wspaniałe istoty :)
OdpowiedzUsuń