sobota, 30 września 2017

VII.046





































Spotkaliśmy się w poniedziałek. Agata powiedziała, że po wizycie w Katowicach z Gufim, który pięknie mi pozował, jadą ze Śliwką do weterynarza. We wtorek dowiedziałam się, że Śliwka — znana Wam ze wpisu V.041 zmarła. To bardzo duży cios dla opiekunów — współczuję. Także Pixelowi może być trudno, został sam w towarzystwie psiego seniora o imieniu Gufi — bohatera dzisiejszego wpisu.
Jak to się stało, że Agata i Maciek adoptowali do swojej kociej rodzinki jeszcze psa? 
Agata wyjaśniła mi, że wszystko zaczęło się od tymczasowania pewnej psiej damy, z której pomocą opiekunka miała nadzieję, przekonać Maćka do adopcji psa. Udało się, bo dość szybko obydwoje zawędrowali do schroniska. Na stronie znaleźli starszego psiaka, który wydawał im się jamnikopochodnym, niewielkim, niskopiennym stworzeniem. Ku ich zaskoczeniu Gufi okazał się większy. Nie zniechęcili się. Zabrali go ze sobą. Początkowo planowali zmianę imienia, ale żadne nie pasowało tak idealnie. Zostali więc przy tym nadanym psu w schronisku. 
Gufi jest psem praktycznie niewidomym. Starając się być bardziej optymistyczną, powinnam napisać — Gufi widzi w ograniczonym zakresie. Za to węch i słuch ma jak żyleta. Zabawa w rzucanie piłeczki odbywa się na bazie nasłuchiwania, gdzie odbije się piłka. A pies mimo swojego wieku zachowuje się jak szczeniak. 
Przypuszczalnie ma się za kota. Albo nie bardzo widzi różnicę miedzy sobą, a kotami, które zastał w swoim nowym domu. Dlatego czasami można go spotkać na parapecie — wąskim parapecie. Lubi też leżeć w kuwecie, najlepiej używanej. Najwyraźniej chce pachnieć kotem, żeby także inni nie mieli wątpliwości w kwestii jego tożsamości gatunkowej. 
Nie przepada za przytulaniem. Uwielbia za to jazdę samochodem. Na dobrą sprawę mógłby uprowadzać kierowców i ich auta, tylko po to, by sobie pojeździć. 
Czasami zdarza mu się na coś wpaść, wywrócić się, pomylić ludzi — udaje, że to nic i cieszy się dalej, próbując ukryć błąd. Jest przy tym bardzo ujmujący i roześmiany. Chociaż policzki ma już siwe, a oczy zmętniałe — trudno dać mu jego lata, a oceniany jest na ponad dwanaście lat... 
Nikt nie wie, jaka była jego przeszłość. Nie przejawia zachowań związanych z traumą. Po prostu nie lubi zostawać sam. To wszystko. 

Widząc Gufiego z opiekunami, pomyślałam sobie, że chłopak miał mnóstwo szczęścia. Po latach w schronisku trafił na dom, których go chciał i który dał mu możliwość zaznania życia z człowiekiem. Dziękuję za to spotkanie — szczególnie że Agata i Maciej specjalnie przyjechali spotkać się ze mną w Katowicach. Jesteście wielcy! 

czwartek, 28 września 2017

VII.045

Prażynka — koteczka szuka domu


Hime


Abba





































"Aktualnie mam u siebie trzy koteczki: dwie są moje i jedna, Prażynka, na tymczasie.
Najstarszą z nich jest Hime, która trafiła do nas w bardzo nietypowy sposób. Jej historia jest taka, że z dwójką rodzeństwa wskoczyli do samochodu na stacji benzynowej i już zostali. Jak pierwszy raz ją zobaczyłam, to od razu się zakochałam: maleńka, że mieściła się na jednej ręce, uszy dwa razy większe od głowy i ta nieporadność kociaka. Nie wiem, czy to zasługa tego, że miałam w liceum ferie i praktycznie przez dwa tygodnie nie wypuszczałam jej z rąk, czy Hime ma taki charakter, ale wyrosła na największego przytulaka, jakiego znam. Wita mnie w drzwiach, w sekundę jak tylko usiądę, jest na kolanach, śpi ze mną pod kołdrą, a jak jest za ciepło, to wszędzie byleby mnie dotykać. A jest miziakiem nie tylko dla mnie — każdy, kto przychodzi w odwiedziny, staje się prywatnym głaskaczem jaśnie pani, ale w końcu Hime znaczy księżniczka, więc należy się jej takie traktowanie. W czerwcu tego roku postanowiłam adoptować kolejnego kota. Moim motywem było to, że Hime jako kociak miała towarzystwo dostojnego i dorosłego kota egzotycznego, który po czternastu latach niestety odszedł, co mocno odbiło się na psychice koteczki. Zaczęła być bardziej gadatliwa. Jeśli nie miała mnie w zasięgu wzroku, strasznie miauczała, jak wychodziłam wyrzucić śmieci, słyszałam jej płakanie pod drzwiami piętro niżej. Kilka lat tak minęło i w końcu stwierdziłam, że stać mnie na drugiego kota. Na Facebook’u miałam polubioną stronę Zwierzaków z Mińska i postanowiłam napisać do dziewczyn. Przedstawione oczekiwania co do kota nie były pode mnie, ale pod Hime: chciałam kota, który będzie jej towarzyszył w czasie, kiedy mnie nie będzie. Dostałam propozycję kilku kotów i oczywiście skończyło się płaczem, że chcę wszystkie. Postanowiłam wziąć kota, który ma najmniejszą szansę na adopcję. Trafiłam na kochaną puchatą kulkę Abbę. 
Abbunia czekała na swój dom stały aż pięć lat, zapewne przez brak tylnej łapki i połowy ogonka. Dodatkowo nie pomagał fakt, że kotka jest płochliwa. Początkowo bałam się brać kalekiego kota, ale jakże się myliłam! Mam wrażenie, że Abba nawet nie wie, że czegoś jej brakuje — nie ma, to nie ma. Jeszcze większym zaskoczeniem było to, że mój nowy kot, który miał być niemiziasty, stał się typową kanapową kluchą, domagającą się głaskania! Abba różni się od Hime pod tym względem, bo nie lubi być na człowieku, ale z takim samym zapałem podstawia się pod rękę. W swoim domu Abba rozkwitła, czuje się dobrze, bezustannie mruczy, chociaż obcych nadal się boi, a i ja ją płoszę, robiąc gwałtowny ruch. (Jednak przy sesji była oazą spokoju — przypis fotografa). A jak uwielbia latać za piórkiem! To dopiero jest widok.W międzyczasie zaczęłam się zastanawiać, co mogę zrobić, żeby pomóc Zwierzakom z Mińska. Przelewy, SMSy, FaniMani…, ale cały czas miałam wrażenie, że to nie wystarczy. Stwierdziłam, że w mieszkaniu mam pokój, z którego prawie nie korzystam i jest dobry do izolacji z socjalizacją. Zaczęłam się zastanawiać nad zostaniem domem tymczasowym, chociaż dla jednej kociej biedy. Strasznie biłam się z myślami, ale postanowiłam, że lepiej, żeby kawałek mnie cierpiał, jak będę musiała oddać tymczasowego kociaka do kochającego domu, niż zabierać możliwość spokojnego czekania kotu przez moją samolubność. I tak w moje ręce trafiła Prażynka — wulkan energii. Prażynka jest przecudowną, przesłodką i wielce ciekawą świata koteczką. Wszystko ją ciekawi, wszystkim się bawi, a izolacja skończyła się po dwóch tygodniach, ponieważ nauczyła się otwierać przesuwane drzwi. Hime z Abbą nadal traktują ją z dystansem, natomiast Prażynka strasznie chce się wspólnie bawić, chodzi za nimi i nieśmiało zaczepia. Jeśli chodzi o kontakt z człowiekiem, to jest bardziej w stylu Abby niż Hime — kocha być głaskana i drapana, ale na kolanach i rękach posiedzi góra pięć minut. Na rękach uwielbia wąchać twarz i barankować. Jest mocno towarzyska i musi przebywać tam, gdzie coś się dzieje lub jest człowiek. Już skradła serca moich koleżanek, które ją poznały. Nikt się nie umie oprzeć takiemu słodziakowi!"

Katarzyna Kamińska, 
opiekunka Abby, Hime i tymczasowo Prażynki

Chcesz adoptować Prażynkę? Niezwłocznie skontaktuj się ze Zwierzakami z Mińska.