środa, 1 października 2014

IV.081








Jakiś czas temu odwiedziłam dom Alicji, w którym mieszka wraz z narzeczonym oraz dwoma kotami: Kluską oraz Piranią. Dla Piranii brak jednej łapki nie było żadną przeszkodą do tego żeby się bawić. Podczas mojej wizyty szalała za trzech. Kluska znowu dawała się skusić na smakołyki. Więcej o kotach opowie wam Alicja.
Jeśli chodzi o posiadanie zwierząt, zaliczałam się raczej do żółtodziobów, w przeciwieństwie do narzeczonego, którego rodzina zawsze przygarniała koty. Te mruczące pozytywki znane mi były jedynie z internetowych memów i przypadkowych spotkań z nimi gdzieś na dworze. I wtedy pojawiła się Kluska.
Marzec 2013
Kluska była naszym pierwszym kotem. Pamiętam, że przeszukiwaliśmy ogłoszenia, byliśmy w schronisku. Moją uwagę przykuła jedna bura koteczka, której ogłoszenie wisiało na wrocławskiej stronie poświęconej kotom do adopcji. Pojechaliśmy razem do jej domu tymczasowego. Na miejscu okazało się, że buraskę już ktoś adoptował, natomiast na miejscu zastaliśmy trzy inne koty, a wśród nich „Grubą Kaśkę” - inną buraskę, z lekkim zezikiem, nadwagą i zmierzwionym futerkiem. Bała się nawet podejść, ale coś mówiło nam, że ten kot naprawdę potrzebuje domu. W trakcie podróży do domu kotka była wystraszona. Nigdy nie widziałam, żeby komuś serduszko tak szybko biło. Potem nastały dwa dni chowania za piecem, a jedzenie i załatwianie „kocich biznesów” miały miejsce tylko w nocy. Cóż, przekupstwo to chyba najlepsza droga wkradnięcia się w łaski kota, bo szczotkowanie (które uwielbia) i smakołyki zrobiły swoje. Po kilku dniach siedziała już z nami na łóżku. Po oswojeniu z nami Kluseczka – bo takie nadaliśmy jej imię z powodu jej puszystości – stała się śliczną, burą księżniczką. Nawet jeśli była zła, nigdy nie zrobiła nikomu z nas krzywdy, nie ugryzła, nie podrapała.
Z czasem okazało się, że Kluska jest chora. Po przeprowadzeniu badań diagnoza brzmiała: chłoniak i polip w prawym uchu. Nikt nie dawał jej szans, tymczasem kotka jest z nami już półtora roku i pomimo kilku załamań zdrowotnych ma się świetnie. Trzeba oczywiście podawać jej leki, z czego kot nie jest raczej zadowolony, ale jest to skuteczne. Terapia działa.
Październik 2013
Pirania trafiła do nas ze schroniska. Stwierdziliśmy, że Klusce przyda się towarzystwo, a ponieważ mieliśmy typowo niewychodzący domek zdecydowaliśmy się na kota z niepełnosprawnością. Na miejscu wolontariuszka przyniosła małego biało-burego kociaka, który momentalnie wtulił się w ramiona narzeczonego i został z nami do końca. Koteczka straciła jedną łapkę, co nie przeszkadza jej być najbardziej łownym i pozytywnym kociakiem jakiego spotkałam. Kotka kocha ludzi, uwielbia przytulanie i zabawę oraz psocenie na wszystkie sposoby.

Chciałam tutaj przy okazji podziękować Ani Borowiec, za możliwość trzymania zwierząt w wynajmowanym u niej mieszkaniu! Dziękujemy!

1 komentarz:

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.