czwartek, 30 października 2014

IV.109







Moje pierwsze spotkanie w ramach akcji „Mój kot ma dom” było szczególne. Odwiedziłam z aparatem Martę i Tomka, którzy zdecydowali się na adopcję dwóch kociąt, przebywających u mnie na "tymczasie". 

Torin i Frodo dostali swój dom jako ostatnie koteczki z miotu, którym się zajmowałam, jako wolontariuszka Fundacji Koci Pazur. Było to związane z tym, że uparłam się, żeby wydać je jako dwupak, bo maluchy były bardzo zżyte. Kiedy dostałam maila od Marty i Tomka od razu miałam dobre przeczucia, a po pierwszej wizycie byłam już pewna. Dzieciaki mają najlepszy dom, jaki mogłam sobie dla nich zamarzyć. A tak o Hobbistkach (bo tak nazywaliśmy piątkę kociąt i ich mamę) opowiada Marta: 

Cała przygoda z kotkami rozpoczęła się jeszcze w domu rodzinnym - mojej przyjaciółce okociła się kotka i przygarnęłam małą słodką kuleczkę o imieniu Mika. Od tego czasu stałam się KOCIARĄ numer 1 wśród moich znajomych. Muszę zaznaczyć, że byłam alergiczką (pewnie nadal nią jestem), ale miłość do kociego futerka jest silniejsza. Po kilku latach do swojego stadka przygarnęłam kolejną kicie.... Nie ma nic wspanialszego niż dwa kociaki w domku. Niestety trochę „urosłam” i nadszedł czas na wyprowadzkę, nie mogłam zabrać ze sobą mojego ukochanego dwupaku, moja mama by tego nie przeżyła. 
W nowym domu było taaak strasznie smutno bez pałętających się pomiędzy nogami kuleczkami, które przymilają się i przytulają. W końcu podjęliśmy decyzję z moim narzeczonym, że czas na zapełnienie tej pustki w sercu. Przypadkowo natknęłam się w naszej lokalnej gazecie na artykuł o Fundacji Koci Pazur, gdzie przeglądając ogłoszenia adopcyjne natrafiliśmy na przesłodki koci dwupak o imieniu Torin i Frodo. Mój narzeczony jest fanem książki „Władca Pierścieni” więc nie było innej opcji! Od napisania maila, do pierwszej wizyty przedadopcyjnej, aż po przeprowadzkę wszystko szybko się potoczyło. Od marca 2014 jesteśmy szczęśliwymi kocimi rodzicami. 
Teraz napiszę kilka słów o tych małych łobuziakach:
Torin: umaszczenie dymne, smukły, wszędzie go pełno. Torin przejął rolę przewodnika stada, pomimo że jest mniejszy od Froda, to on dyktuje warunki na jakich Frodo może z nami mieszkać. Jest małą gadułą, jak nikt się nim nie interesuje zbyt długo to miaukaniem stara się wzbudzać w nas poczucie winy i od razu pędzimy do głaskania i przytulania. Ulubiona zabawą jest.... Uwaga.... Aportowanie kapselka. Tak, Torin aportuje, jest małym koto-psem. Jak tylko najdzie go ochota na zabawę to przychodzi ze swoim ulubionym zielonym kapselkiem. Często sama go szukam, żeby z nim się pobawić, ale zawsze jest skrzętnie schowany.
Frodo jest czarnym sześciokilowym kocurem - dużo kota do kochania. Frodziaszek (bo tak go pieszczotliwie nazywamy) jest nieśmiałym koteczkiem, który daje się głaskać i miziać tylko nam. Nikt obcy nie ma do niego dostępu. Ulubioną zabawką jest szczurek, którego dostał od swojej pierwszej kociej mamy. Codziennie, od 6 rano zanim jeszcze się obudzę, doprasza się o pieszczuszki, trącając mnie swoim mokrym noskiem. Oczywiście nie umiem mu odmówić i w półśnie miziam te moje słodkie fałdeczki. Rano, gdy tylko się podniosę, koty pędem biegną do kuchni i miauczą, dając do zrozumienia jak bardzo są głodne. 

Polecam każdemu adopcję i przygarnięcie kociaka, bo to samo szczęście i radość. Życie bez tych słodkich małych włochatych kuleczek byłoby smutne i szare, a tak codziennie rano i po powrocie z pracy czekają na nas z radością. Nie ma nic lepszego po ciężkim dniu pracy, jak wygłaskanie mięciutkiego kociego futerka. 

Kociarze, Marta & Tomek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.