piątek, 31 października 2014

IV.110












Nie takie szczury straszne, jak je malują. 

Swoją przygodę ze szczurami rozpoczęłam od zakupu dwóch szczurów z hodowli i zakochałam się w nich od razu. Zakładałam krótką przygodę, a dziś nie wyobrażam sobie mieszkania bez szczurów. Obecnie ogonków jest siedem (bywało więcej), a ja od dłuższego czasu piastuję stanowisko administratora na Forum Alloszczur. 
Obecne stado składa się z: Woodoo SunRat’s, Fus Ro Dah of Anataha, Maskotki Ratsian, Mamordki Ratsian, Banshee, Królewny Grudkowego Kosmosu oraz Oposa. Niestety szczury nie żyją długo, więc na zdjęciach nie ma na przykład alfy stada, o której mogłabym opowiedzieć naprawdę sporo. Jest jeszcze z nami jej przyjaciółka, Woodoo. 
Woodoo ma prawie dwa lata i dziesięć miesięcy i jest charakterną starszą Panią. Niesamowita gaduła porozumiewająca się ze stadem i ludźmi za pomocą pisków i skrzeków. Druga w kolejności jest Fus Ro Dah, czyli naczelna lizawka. Fus kocha każdego i odruchowo liże po rękach, patrząc w oczy rozmarzonym wzrokiem. Fus’ka jest mentalnym dzieckiem i inicjatorką zabaw. 
Zgrane i szczęśliwe stado, jak w bajce, prawda? Niestety nie. Adopcja kolejnych dwóch samiczek sprawiła mi wiele stresu. Hodowla, z której adoptowałam Maskotkę i Mamordkę w krótkim czasie została usunięta dyscyplinarnie z SHSRP. Właścicielka wyłudziła je ode mnie, by w tajemnicy wywieźć za granicę na krycie. Strasznie się bałam i wątpiłam czy w ogóle je jeszcze odzyskam. Na szczęście dzięki pomocy życzliwych ludzi odzyskałam je obie i natychmiast wypowiedziałam umowę. Po ich powrocie musiałam włożyć masę pracy w to, żeby nauczyły się ponownie cieszyć obecnością człowieka. Udało się, ale po sytuacji z ich odzyskiwaniem potrzebowałam przerwy w ‘doszczurzaniu’. 
Któregoś dnia, przy okazji akceptowania ogłoszeń adopcyjnych, zakochałam się od pierwszego wejrzenia w Banshee i Królewnie Grudkowego Kosmosu (KGK). To była pierwsza tak spontaniczna adopcja od dawna. Siostrzyczki są nierozłączne i miękkie. jak pluszaki. Są niesamowicie zsocjalizowane i potrzebują obecności człowieka. Miałam jednak wrażenie, że w tym stadzie brakuje im towarzystwa do zabaw i psot. I w tym momencie historii pojawia się najmłodsza szczurzyca: Opos. Opos jest wszędzie i nigdy nie ma na nic czasu, choć ma dopiero trzy miesiące. 
Stado wspaniale się uzupełnia. Każda z dziewczyn ma zupełnie inny charakter i choć potrzeby mają podobne, to każda lubi co innego. To bardzo stadne i wymagające zwierzęta, które za włożony wysiłek w ich opiekę, odwdzięczają się miłością i przywiązaniem często przewyższającym ‘psią wierność’. Masę radości sprawia im kontakt z właścicielem oraz zabawy na wybiegu. Nietaktem byłoby nie wspomnienie o szczurach uratowanych z interwencji OTOZu i Alloszczura. W momencie pomocy w interwencji w moim domu było 16 szczurów, z czego tylko 7 moich własnych. 
Na zdjęcia załapała się jeszcze dwójka klusek, która w momencie publikacji wpisu jest już w swoim nowym domu, tak jak pozostałe. Oby wszystkie ogoniaste historie kończyły się happy endem.

1 komentarz:

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.