niedziela, 16 sierpnia 2015

ZWIERZYŃSTWO.008












Bartuś i Zuzia, czyli koteł w roli niani bezsierstnego braciszka

Do rzeczy moi mili. Będzie krótko zwięźle i na temat… Bo matka wiecznie w niedoczasie — dzieć ostro daje w palnik ząbkując.

Zuzia jest moim urodzinowym prezentem od męża. Ja kociara od urodzenia, wychowująca się u babci z kotem, karmiąca kocią bezdomną gromadę pod blokiem, zawsze marzyłam o tym, że gdy już wyprowadzimy się na swoje — zaadoptujemy kotka. Mąż z początku niechętny przedsięwzięciu wziął temat na klatę i tak Zuzia trafiła do nas dokładnie 3.11.2011 roku. Mąż pojechał wybrać kota ze schroniska robiąc mi niespodziankę. To była miłość od pierwszego wejrzenia w zasadzie to od wpakowania zadka do transportera...
Tak sobie panowała nam panienka do lutego 2014 roku, gdy dowiedziałam się, że jestem w upragnionej, dłuuugo wyczekanej ciąży. Od razu zaczęła się nagonka rodziny, no bo jak — brzuch, kot — to się nie może udać. Przecież bakterie, zarazki — toksoplazmoza, do kuwety się nie zbliżaj, kota nie dotykaj, nie głaskaj i najlepiej oddajcie ją z powrotem do bidula. Brzuch rósł, Zuzek nie odstępował mnie na krok, spała obok brzucha lub na nim… Ani przez chwilę nie przyszło nam na myśl, że moglibyśmy ją oddać, choć były obawy, gdy Zuzia beztrosko pochrapywała w nowo przywiezionym wózku dla synka, czy łóżeczku...

Synek urodził się 3.11.2014 roku dokładnie w moje urodziny... Tak więc cała nasza trójka świętuje tego samego dnia ;)

Gdy wróciliśmy z synkiem ze szpitala do domu, Zuzia od razu wskoczyła na kanapę, żeby przywitać się z nowo przywiezionym członkiem rodziny, obwąchała go dokładnie. Z każdą godziną matczyny instynkt naszej kotki narastał.

Synek bardzo długo miał kolki — Zuzia kładła się obok, włączała koci traktorek i pomrukiwała synkowi do ucha, chcąć ukoić jego płacz. Co dwie godziny razem ze mną wstawała na karmienie, kładła się obok, gdy karmiłam synka piersią. Teraz gdy Bartłomiej ma 8,5 miesiąca najpierw do pokoju w nocy wchodzi kot, dopiero potem tata z butelką mleczka. Razem też śpią, jedzą, kot asystuje przy ubieraniu, czy kąpieli.

Bartuś ma teraz prawie 9 miesięcy, zaczął pełzać na brzuszku, uczy się raczkować — głośno piszczy, krzyczy. Wszędzie go pełno, kotka nadal stara się być blisko, choć jest teraz bardziej ostrożna. Kilkakrotnie synek już upolował koci ogonek ;) Gdy tylko kot pojawia się na horyzoncie, radość dziecka nie zna granic. Jednym z pierwszych słów, może jeszcze niezbyt świadomych prócz mama, baba jest właśnie auuu (od miau — kotek). 

Wiemy, że podjęliśmy słuszną decyzję, co ja mówię — to była jedyna z możliwych decyzji, jaką mogliśmy podjąć, zostawiając kota, gdy w naszym domu pojawiło się niemowlę. Nie żałujemy, bo lepszego opiekuna i towarzysza zabaw oraz codziennych czynności synek zyskać nie mógł.

Anna Kleśny

____________
zdjęcia pochodzą z archiwum autorki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.