— A co zrobicie z kotem, jak się dziecko urodzi?
— Jak to, co? Będzie nam wtedy najbardziej potrzebny(...)
"Kotka Pela pojawiła się u nas od razu, gdy tylko osiedliśmy "na swoim" (ja miałam zawsze koty w domu rodzinnym, więc wiedziałam, że muszę mieć je dalej, kiedy tylko zakończy się u mnie epoka pomieszkiwania w wynajętych mieszkaniach). Tak więc — na wiosnę kupiliśmy mieszkanie, a z pierwszymi dniami lata wracaliśmy już z krakowskiego schroniska z Pelagią. To było dwa lata temu.
Dokładnie rok później okazało się, że jestem w ciąży. Nie było żadnego pytania: "co z kotem?". Lekarz kazał tylko robić badania na toksoplazmozę co dwa miesiące (co w przypadku kota niewychodzącego nie ma do końca sensu, ale wiadomo — trzeba dmuchać na zimne).
Natomiast pewnego dnia znajoma, która spodziewała się dziecka w podobnym terminie zapytała:
- A co zrobicie z kotem, jak się dziecko urodzi?
— Jak to, co? Będzie nam wtedy najbardziej potrzebny — żeby rozsiewać alergeny od samego początku i uodparniać młodego! Młody pojawił się w marcu. Pela przez dwa dni była lekko zszokowana, przestała się bawić, ale nie była jakaś obrażona — dalej z nami spała i wskakiwała na kolana — po prostu musiała chyba się przyzwyczaić do nowej sytuacji.
— Jak to, co? Będzie nam wtedy najbardziej potrzebny — żeby rozsiewać alergeny od samego początku i uodparniać młodego! Młody pojawił się w marcu. Pela przez dwa dni była lekko zszokowana, przestała się bawić, ale nie była jakaś obrażona — dalej z nami spała i wskakiwała na kolana — po prostu musiała chyba się przyzwyczaić do nowej sytuacji.
Potem wszystko wróciło do normy, ale na razie trudno mówić o jakiejś zażyłości między Młodym a Pelagią. On za nią wodzi wzrokiem, (co jest szczególne przydatne, kiedy ona się bawi koło niego, a ja nie mam czasu, żeby go zabawiać — Młody może się tak na nią patrzeć godzinami — to jest lepsze niż jakiekolwiek karuzele nad łóżko albo inne maty z „dzyndzołami”). A ona jeszcze ciągle nie zbliża się do niego, czasem z rozpędu go obwącha, albo się o niego otrze, (kiedy ja go mam na kolanach i Pela myśli, że ociera się o mnie). Ale noce są nasze — od drugiego miesiąca Młody śpi w swoim pokoju, więc Pela znowu może spokojnie i bezkarnie rozpychać w naszym łożu małżeńskim.
Jesteśmy tymi rodzicami, którzy nie śpią z dzieckiem, bo muszą spać z kotem.
Oprócz Peli moje dziecko wychowuje się również z kotami Budyniem i Pumą oraz psem Polarem (które rezydują w domu moich rodziców) — oni też póki co traktują go raczej jako ufoludka niż jako partnera do rozmowy — ale co się chłopak wytarza w kłakach, alergenach i brudzie przez zwierzaki wniesionym — to jego."
Agata Dębicka
Zapraszamy Was na bloga Agaty Piksele, a także na FB: Piksele.
____________________
zdjęcia i grafiki pochodzą z archiwum autorki
" A co zrobicie z kotem, jak się dziecko urodzi/jak będziesz w ciąży"
OdpowiedzUsuńsłyszałam nie raz i zawsze mnie zastanawia jakiej odpowiedzi oczekuje osoba, która takie pytanie zadaje...
Też słyszałam to pytanie - a teraz jest i kot, i dziecko i jest fajnie! :) Inaczej sobie nie wyobrażam, przecież kot to też członek rodziny, i co niby miałby zrobić dziecku? Zjeść je? ;)
OdpowiedzUsuń