czwartek, 13 sierpnia 2015

V.042











Dusio, czyli trochę kotopies
Duszek jest psem, który został najpierw przysposobiony przeze mnie, a potem pokochany i zaadoptowany przez moich Rodziców. I to on właśnie wybrał sobie dom — pewnego dnia dał mi do zrozumienia, że sorry — bardzo Cię lubię, ale zostaję z nimi. No i został, otoczony troską i ogromną miłością. Tak o nim pisze moja Mama:
"Dusio  w tym roku skończy trzynaście lat. Jest więc dojrzałym pieskiem o ciekawej osobowości.  Do naszej rodziny trafił ze Schroniska dla zwierząt w Poznaniu. 
Jest pieskiem bardzo kochanym i rozpieszczanym. Sam też okazuje nam przywiązanie, ale potrafi zachować sporo niezależności. Jeśli nie ma ochoty na pieszczoty, to za nic nie przyjdzie na wezwanie. Całkowicie ignoruje swoje legowisko, najczęściej śpi na kanapie w innym niż my pokoju albo na fotelu w naszej sypialni, ale od czasu do czasu drapie i udeptuje ostentacyjnie swoje legowisko, aby zaznaczyć, że to też jest jego przestrzeń. Ma wiele wzruszających i zabawnych nawyków. Wieczorem przychodzi powiedzieć dobranoc, a rano, jeśli pani zbyt długo leży w łóżku, to potrafi łapą trącać dając znać, że pora wstawać. Pozostaje w łączności z nami na poziomie telepatycznym, dosłownie mam często wrażenie, że czyta w naszych myślach. Rano śpi tak długo, dopóki jedno z nas się nie obudzi. Biegnie wtedy do swojej  miseczki i spojrzeniem daje do zrozumienia, że czas najwyższy na śniadanko. Lubi przebywać w kuchni, zwłaszcza wtedy, gdy coś się w niej dzieje. Przyjmuje wtedy taką pozycję, aby znaleźć się w zasięgu wzroku i przypominać o swojej obecności.
Uwielbia spacery, podczas których węszy w poszukiwaniu zapachów innych piesków, a jeśli już jakiegoś zobaczy... Natychmiast rozpłaszcza się na ziemi i nastroszony i napięty czeka na bliskie spotkanie. A potem bywa różnie. Czasami wściekle zaczyna ujadać, mocując się z panem lub panią (dobrze, jeśli w pobliżu jest jakiś stały obiekt, którego można się przytrzymać, bo w przeciwnym razie przeciągnąłby nas po ziemi), innym razem spotkany piesek staje się obiektem wylewnych uczuć Dusia, po których oba pieski wyglądają, jakby stoczyły walkę na śmierć i życie. Kiedyś było całkiem inaczej. Każdy piesek był przyjacielem. Podczas spaceru brzegiem Warty potrafił rzucić się do wody i przepłynąć na drugi brzeg, bo zobaczył biegające po drugiej stronie psiaki. Otwarte zbiorniki wodne są dla niego wielką pokusą i to bez względu na porę roku. Zdarzyło się pewnej zimy wracać znad Warty z pieskiem pokrytym szronem, bo skorzystał z okazji i zabawił się w morsa.
Nie lubi okresu noworocznego (ze względu na hałaśliwe petardy), motocyklistów, śmieciarek i wizyt w gabinecie  weterynaryjnym. Uwielbia jazdę samochodem i to nawet wtedy, gdy celem ostatecznym jest spotkanie z panem doktorem".

Kilka słów postanowił też dołożyć mój Tata:

Psia wizytówka
Mieni się Duszek alias Dusio
Rodem z  miejskiego schroniska 13 lat temu
Dumny mieszaniec z dominantą szpica
Czarnej sierści, średniej wielkości i o oślich stojących uszach
Bardzo szczekliwy, więc nie zawsze jest dżentelmenem wobec suczek
o wilczym apetycie, bo ma dietę
Jak jaskiniowiec lęka się żywiołu burzy
Przerażają go ryczące stalowe ptaki
Nie znosi nieludzkiego huku petard 
Ale lubi ludzi i wręcz uwielbia swoja Panią oraz Jej imię Ela
O głębi duchowej w ślepiach jak sugeruje Jego imię


 Modlitewne westchnienie w intencji Dusia podczas karmienia
Mój pies ukochany,
Jak co dzień wyszczekany,
Zwątpiłby w sens istnienia,
Gdyby nie było nic do jedzenia.
Niech więc żre, ile tylko może,
Bo to też stworzenie Twoje, Boże.

1 komentarz:

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.