|
testujemy bujaczek |
|
w nosidelku tez fajnie |
|
pierwsze okrągłe początki |
|
wyjdzie to czy nie wyjdzie, oto jest pytanie |
|
catlander |
|
catlander wersja spacerowa |
|
Fionislaw w catlanderze |
|
za kratkami |
|
Fionka w łóżeczku |
|
pierwszy wspólny dzień |
|
doglądanie |
|
dzieci mi padły |
|
fajne to dziecko, może zostać |
|
moje dziecko, patrz, nie dotykaj! |
|
Krzywo trzymasz, wszystko widzę, matko! |
|
jestem i będę |
|
możesz iść jeść, ja popilnuję! |
Mruczate rodzeństwo
Mam na imię Anita, jestem mamą 5 tygodniowej Julki oraz Fionki i Lajki. W naszym przypadku kocie rodzeństwo było pierwsze.
Podejmując z partnerem decyzję o dziecku, nie braliśmy pod uwagę kotów, bo to, że były, są i będą, było dla nas naturalne. Sen z oczu spędzały nam problemy typu, gdzie postawić łóżeczko i jakie zasłonki dobrać do reszty mebli pokoju dziecięcego, ale na pewno nie fakt, że dziecko będzie wychowywać się z dwójką kotów.
Oboje jesteśmy typowymi kociarzami i fakt, że nasz dzieć, będzie miał okazje od samego początku wychowywać się wśród zwierząt, był i jest dla nas powodem do radości. Ja swoje pierwsze kocie rodzeństwo przygarnęłam w wieku lat 11, były to dwie kocie siostry znalezione w polu, w trakcie zabawy w chowanego. Obecnie w moim domu rodzinnym przebywa pięć takich moich znajd, a w najlepszym momencie było ich siedem. Partner również miał zwyczaj znosić do domu wszystkie mruczate znaleziska. Także koty towarzyszą nam od dawna i towarzyszyć będą zawsze. Ich mruczące jestestwo w przypadku dziecka nie jawiło się dla nas jako problem, czy przeszkoda, a jako pierwsze wyzwanie na rodzicielskiej drodze. Stwierdziliśmy jednogłośnie, że mamy dziewięć miesięcy, aby przygotować kocie rodzeństwo na nowego członka rodziny, trzeba zrobić to raz, a porządnie.
I tak dzięki kilku artykułom i blogom dowiedzieliśmy się, co należy zrobić, aby uniknąć napięć w zachowaniu kotek spowodowanych pojawieniem się dziecka. Dziecięce graty pojawiły się odpowiednio wcześnie, nie zabranialiśmy wchodzenia do łóżeczka czy leżakowania w wózku, dzięki temu kotki jeszcze przed porodem znudziły się nowymi "zabawkami" i wróciły na ulubiony fotel oraz kanapę.
Niestety nasze podejście nie spotkało się z aprobatą niektórych członków rodziny. Zarzucano nam nieodpowiedzialność, brak rozwagi, a na końcu stwierdzono, że do dziecka nie ma co się przyzwyczajać, bo i tak zginie marnie z łap kotów... Serio... Stwierdziliśmy, że nie ma co się przejmować, nasze dziecko, nasze koty, nasze życie, podejścia nie zmienimy, a czepialskim kij w oko. Ich strata.
Oczywiście mieliśmy rację. Lajka małą pokochała, jest jak druga mama. Jest przy Julce zawsze — kot warujący! Uczucia Fionki nie są tak intensywne, woli przyglądać się dziecku z oddali, ale kompletnie nie wykazuje niewłaściwych zachować typu agresja czy strach. Dziecko jest dla niej mało interesującym elementem codzienności, woli sznurek.
Pierwsze zapoznanie odbyło się jeszcze w czasie, kiedy ja i Julka byłyśmy w szpitalu. Tatuś codziennie przywoził pieluszkę tetrową z zapachem małej i dawał do poniuchania mruczatym pannom. Pierwsze wejście smoka, tfu dziecka, było dobrze wyreżyserowane. Nosidełko z małą postawiliśmy w korytarzu i jak gdyby nigdy nic zajęliśmy się życiem, prozaiczne czynności — prysznic, obiad, jakieś pranie. Koty zawiniątko obwąchały, dosyć niepewnie, ale ostatecznie wolały towarzyszyć nam w trakcie robienie obiadu i wieszania prania, tyle na temat zapoznania. Potem było już tylko lepiej, co widać na załączonych zdjęciach!
Obecnie Lajka jest ulubionym obiektem "paczań" małej, kot kontrastowy daje radę. Fionka dalej z odległości, ale wciąż spokojnie, co nas bardzo cieszy, bo zazwyczaj boi się nawet własnego ogona, wyjątkiem jest sznurek, sznurek kocha bardzo. Czekamy, co przyniesie przyszłość, ale cokolwiek to będzie, jesteśmy przekonani, że stanie się powodem do radości i śmiechu.
Anita Wrotniak
_________________
zdjęcia pochodzą z archiwum autorki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.