niedziela, 28 września 2014

IV.078










Zawsze chciałam mieć kota...

Pod koniec studiów mogłam nareszcie pozwolić sobie na miauczącego współlokatora. Sąsiadka koleżanki opiekowała się bezdomnymi kotami w okolicach cmentarza na Osobowicach i pod jej opieką była około 3-letnia miła, domowa kotka, która musiała zamieszkać na cmentarzu, ponieważ inne koty ją przeganiały. W tym momencie w zasadzie wszystko stało się jasne, moją nową współlokatorkę należało tylko złapać.
Po dwóch pierwszych tygodniach spędzonych pod łóżkiem, Eleonora (takie dostała imię) zaczęła przejawiać pewne umiejętności społeczne - dała się wziąć na ręce. Od tego momentu było w zasadzie coraz lepiej, obecnie Eleonora ma nawet własną poduszkę w rogu łóżka, z której korzysta w fazie uspołecznienia.
Po dwóch latach w kocim towarzystwie postanowiliśmy z narzeczonym spróbować wziąć kolejnego kota, tym razem ze schroniska. Co prawda Eleonora była tym pomysłem średnio zachwycona, ale spróbować zawsze można. Pierwsza wizyta w schronisku wyglądała mniej więcej tak: wchodzimy do kociarni, kilkadziesiąt oczu zwraca się w naszą stronę, kilka kłębków szybko czmycha na podwórko, a z parapetu rozlega się "siurb...miauuuuu.....siurb.." wydawane przez małą biało burą, zasmarkaną kulkę z urwanym ogonem, próbującą na dodatek zejść na podłogę. Na długim dystansie od okna do drzwi kulce oberwało się kilka razy czyjąś niezadowoloną kocią łapą, ale ta nic sobie z tego nie robiąc, przybiegła do nas. I już od tego momentu nie dało się nawet myśleć o innym kocie.
Mała biało brudna kulka okazała się dwu- albo trzyletnią kotką z masą problemów wynikających z budowy jej pyszczka, a nie z kociego kataru, jak sądziliśmy na początku. Kotka pozostała pod schroniskowym imieniem - Gabi i po zabraniu do domu, wymyciu i wyczesaniu, przez kilka miesięcy była biała. Gabi ma bardzo gęstą sierść, co przy jej problemach z pyszczkiem często skutkuje niemyciem się, a że lubi wychodzić na spacery i tarzać się w piachu, to niestety jej stałym ubarwieniem jest szary. Po roku dalej nie mamy pewności, czy to aby na pewno kot (biega za piłką, chodzi przy nodze na spacerze i nie zachowuje się jak typowy kot), ale na pewno jest najsłodszym koto-psem na świecie. Eleonora oczywiście powtórzyła swój wyczyn z niewychodzeniem spod łóżka przez dwa tygodnie, ale ostatecznie postanowiła kompletnie ignorować Gabi i teraz śpią na jednym parapecie.
            Następna decyzja być może zszokuje sporą część ludzi, ale postanowiliśmy znaleźć ostatniego członka rodziny - psa. W tym celu znów wybraliśmy się do schroniska i w zasadzie moją uwagę już na samym początku przykuła duża włochata kulka w izolatce. Wzięliśmy ją na spacer, kulka była początkowo bardzo nieśmiała, ale na spacerze zaczęła biegać i machać ogonkiem. Kulka okazała się około trzyletnią, oddaną kilka dni wcześniej przez właścicieli suczką. Ja się w niej w zasadzie zakochałam od pierwszego wejrzenia.
Podsumowując: wzięliśmy mieszańca malamuta (rasa pierwotna, z silnym instynktem łowieckim, skłonna do ucieczek, wymagająca dużo ruchu i zgodnie z opinią publiczną - absolutnie nie nadająca się do blokowiska) do mieszkania w mieszkaniu z dwoma kotami.... i to był strzał w dziesiątkę. Gabi od razu pokazała kto rządzi w domu, ale szybko została przekupiona wielką miską na wodę, wprost proporcjonalną do kociego ego. Eleonora dała sobie spokój z siedzeniem po łóżkiem, pies jakoś wielkiego wrażenia już na niej nie zrobił, a Mara okazała się bardzo wyrozumiałym, w stosunku do kotów (Gabi korzysta z Mary jako podgrzewanej poduszki, gdy jest zimno) i ludzi, psem. Oczywiście okazało się również, że dziesięciokilometrowy spacer albo rowerek w zupełności wystarczą, żeby pies przespał pół dnia. W takim oto składzie mieszkamy sobie już od dłuższego czasu i mam nadzieję, ze pomieszkamy jak najdłużej.

P.S. Od dwóch miesięcy mamy w domu tymczasowych domowników, którym chcielibyśmy znaleźć dobry dom. Kocie rodzeństwo ma ok. 4 miesiące i urodziło się na ulicy, skąd zostało zabrane. Więcej informacji na Tosia i Parchatek.

1 komentarz:

  1. "siurb...miauuuuu.....siurb.." jejku, jaka to musiała być biedna kuleczka...

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.