To była wspaniała wizyta. Karolina zaprosiła mnie do swojego pięknego, bardzo artystycznego mieszkania z wyjątkowo gościnnymi, przyjaznymi kotami. Byłam naprawdę zaskoczona ich otwartością. Już w pierwszych minutach odwiedzin mogłam Bilbo nosić na rękach.
Kotów było nawet więcej, bo do Bilbo i Bonifacego dołączył rudy Rocco, kot znajomych, przebywający pod opieką Karoliny i jej rodziny przez cztery tygodnie. Rudzielec również przyjaźnie nastawiony, zupełnie jakby mieszkał tu od zawsze. Wcale się nie dziwię, ja też poczułam się u nich bardzo dobrze.
Karolina, która robi piękne rzeczy i maluje, między innymi wspaniałą kocią biżuterię, przywitała mnie w kolczykach z portretami swoich kocurów. Widać było, że koty są bardzo kochane i dają swoim ludziom wiele radości.Tradycyjnie poprosiłam Karolinę, by opisała historię swych podopiecznych.NK
Pod koniec 2012 roku znajoma znalazła w opuszczonej stodole trzy, ledwo widzące na oczy, około 6-tygodniowe kociaki, czwarty leżał
nieżywy, matki brak. Znajoma wykarmiła maluchy pipetką z mlekiem i
zaczęła szukać im domu. Dla koteczki znalazła dom szybko, pozostali
jeszcze dwaj bracia. Nie bacząc na nic (jak na przykład na alergię
mojego męża na koty) zdecydowaliśmy się na opiekę nad najsłabszym z
miotu. Ledwo się ruszał, nawet futerko miał gorsze od rodzeństwa...
Znajoma namówiła nas, żeby wziąć również jego brata, bo ten silniejszy i
bardziej „ogarnięty” pokaże małemu, co i jak ze światem, nauczy go jeść
etc. Miał więc u nas być tylko na chwilę, w ramach socjalizacji
słabszego braciszka. Potem miał znaleźć inny dom, nawet dawałam
ogłoszenie, ale jakoś nikt go nie chciał…
Bracia są kompletnie różni, co zdarza się w rodzeństwie, więc bardzo
ciekawe jest obserwowanie ich zachowań. Bonifacy jest bardziej od brata
emocjonalny - mocniej się boi, ale też bardziej lgnie do człowieka. Jest
też bardzo gadatliwy - przeprowadzam z nim długie dialogi. Nie do końca
wiem na jaki temat, ale potrafimy kilka minut wymieniać refleksje.
Myślicie, że Bonifacy to ten co był najsłabszy? No więc nie.
Bilbo, który prawdopodobnie nie przeżyłby w naturze, to zbój i
ancymon. Ma więcej „kota w kocie” niż brat - częściej chodzi własnymi
ścieżkami. Jest też bardziej odważny, ryzykancki. Odkurzacz i suszarkę
zbywa lekkim opuszczeniem powiek (Bonifacy zwiewa, gdzie pieprz rośnie).
Bracia są prawdopodobnie z innych ojców - nie tylko charaktery się
różnią, ale i budowa ciała, futro. Bonifacy delikatny i długaśny niczym
zając, z cienkim futerkiem, Bilbo krępy z krótszymi nogami i grubym
miękkim włosem. Jak to w rodzeństwie - biją się, żeby za chwilę myć sobie
wzajemnie uszy i spać przytuleni. Mąż ciągle powtarza: jak mogliśmy żyć
bez kotów? No właśnie - jak? To tak jakby na miejsce trafił brakujący
kawałek puzzla…
Karolina Bojakowska-Radwan
Wszystkie moje ......naście kotów to też znajdy porzucone.podrzucone,ranne,kulawe itd,itp,To najwspanialsze istoty pod słońcem.Karmię,leczę,kastruję,sterylizuję.Potrafię sob ie odmówić niejednej rzeczy,ale kotów nie da się oszukać.Pozdrawiam gorąco miłośników kotów.Maria od kotów.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna rodzina!
OdpowiedzUsuń