Jakiś czas temu miałam przyjemność odwiedzić dom Tosi i jej człowieków, czyli Wioletty i jej męża. Tosia już na samym początku chciała się bawić. Standardowo, jak każdy inny kot, obwąchała moje buty i torbę. Później zaczęły się harce, jak widać na zdjęciach Tosia lubi wszystkie zabawki, zaczynając od drapaka, kończąc na piórkach. Uwielbia także spać z misiem dwa albo i trzy razy większym od niej. Więcej o tej uroczej młodej kotce, opowie wam Wioletta.
Historia jakich wiele w wielkim mieście. 16 lipca, godzina 6:30 rano, Galeria Dominikańska. Nic nie wskazuje, że będzie to niezwykły dzień. Między filarami tuż przy galerii przeraźliwy płacz, po chwili ukazuje się maleńki, przerażony kotek. Nie umiejąc odejść obojętnie próbuję wraz z przechodniem złapać kicie, ta czując się zagrożona wali w szyby na oślep, nie ma więcej niż miesiąc - wycofujemy się również przerażeni. Dzwonię do Marty z Przygarnij Kota prosząc o interwencję, otrzymuję informację, że ktoś musi zostać z maleństwem do jej przyjazdu. Pani, która zareagowała oddala się, gdyż wybija 7.00 - godzina, o której ja również rozpoczynam pracę... Kicia w tym czasie postanawia przebiec na drugą stronę przyprawiając mnie tym samym niemalże o zawał! Na szczęście nic w tym czasie nie jechało, kicia bezpiecznie chowa się w krzakach nadal płacząc. Marta jednym pewnym i sprawnym ruchem łapie maleństwo. Co dalej?!
Decyzja zapada w kilka sekund, maleństwo idzie do klatki, a ja kończąc pracę zabieram je do siebie, rozpoczynając tym samym proces oswajania kotki. Kicia okazała się być słodką, grzeczną i śliczną dziewczynką! Ważąc zaledwie 0,8 kg maleństwo zwane dalej Tosią, skradło nam serce całą sobą, swoją nietuzinkową urodą i już wiedzieliśmy, że zostanie z nami.
Jesteśmy w trakcie szczepień, gdyż od momentu znalezienia rozwinął się koci katar oraz psi tasiemiec. Tosia dzielnie znosi wizyty u weterynarza, jest silna i dobrze reaguje na lekarstwa. Mały łasuch ładnie przybiera na wadze, korzysta z kuwety, drapaka, jest aktywna, zabawowa i radosna!
Nie planowaliśmy zwierząt, ale stało się inaczej, z czego pomimo łobuzowania Tosi i kilku zniszczeń, bardzo się cieszymy!
Szczęśliwe człowieki.
Szczęśliwa kicia i super łobuziak:)
OdpowiedzUsuńcóż to prawda maleńki z niej łobuziak który pomimo swego niewielkiego wzrostu potrafił tak narozrabiać na stole że zastanawiałam się jak taki okruszek mógł tam wejść pod nieobecność człowieków ale po chwili Tosia pokazała jaka z niej spryciula :) jest przecudowna i na pewno ma przecudowny dom i człowieków :) jest też idealną córeczką dla tatusia bo pięknie ogląda mecze co miałam okazję zobaczyć na zdjęciu :)
OdpowiedzUsuń