środa, 24 września 2014

IV.074














Masław i Konstanty

W sobotnie, letnie popołudnie odwiedziłam niezwykle przytulne mieszkanie na warszawskiej Saskiej Kępie. Zaprosili mnie Masław i Konstanty żeby opowiedzieć mi historie swojego życia. Niełatwego do czasu aż na ich drodze stanęła Joanna i dała im wspaniały i kochający dom.

Wszystko zaczęło się w styczniu 2013 roku. To właśnie wtedy Asia, natknęła się na ogłoszenie o poszukiwaniu domu dla kilkuletniego białego Kocurka. A był nim właśnie Masław. Przebywał w Fundacji na rzecz zwierząt "Przytul Psa" po tym jak został odłowiony z działek, gdzie podobno mieszkał około roku. Po rozmowie telefonicznej panie z fundacji przywiozły Masława na Saską Kępę. Kotek najpierw schował sie pod łóżko w sypialni, a po 20.00 wyszedł, przedefilował przez duży pokój, minął miski, minął panie i wskoczył Joasi na kolana! To było po prostu przeznaczenie i miłość od pierwszego wejrzenia. Obustronna. I tak rozpoczęła się ich wspólna przygoda.

Wspólnie spędzili pół roku. Jednak po tym czasie w Joannie zakiełkowała myśl "co dwa koty, to nie jeden" i nieśmiało postanowiła zacząć szukać towarzysza dla swojego białego przyjaciela.
Miał to być jakiś mały kotek, żeby łatwiej zaprzyjaźnił się z trzyletnim wówczas Masławem, ale życie pisze nam inne scenariusze niż sobie zaplanujemy. Przez zupełny przypadek koleżanka Joanny trafiła na portalu społecznościowym na wydarzenie dotyczące zbierania funduszy na leczenie pewnego kotka Konstantego.

Opowieść Anny, która dała dom tymczasowy Konstantemu: "4. maja 2013 zadzwoniła do mnie pani weterynarz z zaprzyjaźnionej lecznicy z informacją, że ludzie przynieśli do uśpienia kota potrąconego przez samochód. Młody, około roczny kocurek w wyniku wypadku doznał urazu głowy - do lecznicy trafił z opuchniętą głową i pękniętym na całej długości podniebieniem. "Opiekunowie" nie chcieli lub nie mogli podjąć się leczenia, zostawili kotka do uśpienia i zrzekli się praw do niego. 

Razem z weterynarzami, którzy pomogli mi już uratować niejednego zwierzaka, postanowiliśmy o niego zawalczyć… Jak najszybciej przewiozłam kotka do kliniki wyposażonej w RTG, aby ocenić jego urazy. Zdjęcia na szczęście nie wykazały innych obrażeń poza złamanym podniebieniem. Kot zniósł bardzo dzielnie zabiegi czyszczenia noska i mordki z krwi, która utrudniała mu oddychanie, próbował wstawać, szukał kontaktu z ludźmi… Chirurg podjął decyzję o jak najszybszej operacji – trzeba było zadrutować podniebienie, aby kości się nie rozeszły i aby kociak mógł jak najszybciej przyjmować pokarm."
Konstanty dobrze zniósł operację, a jego dochodzenie do zdrowia przebiegało w rewelacyjnym tempie.

Joanna nie tylko wsparła kota w jego leczeniu, ale i postanowiła go adoptować. Jego dotychczasowej opiekunce, która sprawowała nad nim opiekę podczas długotrwałej rehabilitacji niełatwo było sie rozstać z Konstantym, jednak rozsądek zwyciężył i tak w lipcu 2013 roku Kostek dołączył do Masława.

Masław to przytulinek i leniwiec, śpi wtulony w ramię swojej opiekunki i uwielbia kocie mleko choć juz nie jest dzieciakiem. A Kostunio mniej się przytula, ale jest odważny, poluje na ćmy i leżąc na kuchence jest wiernym asystentem  podczas gotowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.