Masław i Konstanty
W sobotnie, letnie popołudnie odwiedziłam niezwykle przytulne mieszkanie
na warszawskiej Saskiej Kępie. Zaprosili mnie Masław i Konstanty żeby
opowiedzieć mi historie swojego życia. Niełatwego do czasu aż na ich drodze
stanęła Joanna i dała im wspaniały i kochający dom.
Wszystko zaczęło się w styczniu 2013 roku. To właśnie wtedy Asia, natknęła się na ogłoszenie o poszukiwaniu
domu dla kilkuletniego białego Kocurka. A był nim właśnie Masław. Przebywał w Fundacji na rzecz
zwierząt "Przytul Psa" po tym jak został odłowiony z działek, gdzie podobno mieszkał około roku. Po rozmowie telefonicznej panie z fundacji
przywiozły Masława na Saską Kępę. Kotek
najpierw schował sie pod łóżko w sypialni, a po 20.00 wyszedł, przedefilował przez duży pokój, minął miski, minął panie i
wskoczył Joasi na kolana! To było po prostu
przeznaczenie i miłość od pierwszego wejrzenia. Obustronna. I tak rozpoczęła
się ich wspólna przygoda.
Wspólnie spędzili pół roku. Jednak po tym czasie w Joannie zakiełkowała myśl "co dwa koty, to nie jeden" i nieśmiało postanowiła zacząć szukać towarzysza dla swojego
białego przyjaciela.
Miał to być jakiś mały kotek, żeby łatwiej zaprzyjaźnił się z trzyletnim
wówczas Masławem, ale życie pisze nam inne scenariusze niż sobie zaplanujemy.
Przez zupełny przypadek koleżanka Joanny trafiła na portalu społecznościowym na
wydarzenie dotyczące zbierania funduszy na leczenie pewnego kotka Konstantego.
Opowieść Anny, która dała dom tymczasowy
Konstantemu: "4. maja 2013 zadzwoniła do mnie pani weterynarz z zaprzyjaźnionej
lecznicy z informacją, że ludzie przynieśli do uśpienia kota potrąconego przez
samochód. Młody, około roczny kocurek w wyniku wypadku doznał urazu głowy - do
lecznicy trafił z opuchniętą głową i pękniętym na całej długości podniebieniem. "Opiekunowie" nie chcieli lub nie mogli podjąć się leczenia, zostawili kotka do
uśpienia i zrzekli się praw do niego.
Razem z weterynarzami, którzy pomogli mi już
uratować niejednego zwierzaka, postanowiliśmy o niego zawalczyć… Jak
najszybciej przewiozłam kotka do kliniki wyposażonej w RTG, aby ocenić jego
urazy. Zdjęcia na szczęście nie wykazały innych obrażeń poza złamanym
podniebieniem. Kot zniósł bardzo dzielnie zabiegi czyszczenia noska i mordki
z krwi, która utrudniała mu oddychanie, próbował wstawać, szukał kontaktu z
ludźmi… Chirurg podjął decyzję o jak najszybszej operacji – trzeba było
zadrutować podniebienie, aby kości się nie rozeszły i aby kociak mógł jak
najszybciej przyjmować pokarm."
Konstanty dobrze zniósł operację, a jego
dochodzenie do zdrowia przebiegało w rewelacyjnym tempie.
Joanna nie tylko wsparła kota w jego leczeniu, ale i postanowiła go
adoptować. Jego dotychczasowej opiekunce, która sprawowała nad nim opiekę
podczas długotrwałej rehabilitacji niełatwo było sie rozstać z Konstantym,
jednak rozsądek zwyciężył i tak w lipcu 2013 roku Kostek dołączył do Masława.
Masław to przytulinek i leniwiec, śpi wtulony w
ramię swojej opiekunki i uwielbia kocie mleko choć juz nie jest dzieciakiem. A
Kostunio mniej się przytula, ale jest odważny, poluje na ćmy i leżąc na kuchence
jest wiernym asystentem podczas
gotowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.