Ola o Filonie i Pini
"Filon był jednym z podopiecznych schroniska "Na Paluchu". Pojechałam tam ze znajomą po kota, którego oczywiście nie znalazłyśmy. Ujrzałam za to jego. Na imię mu było Toto. Leżał w za małej klatce wyłożonej słomą, w której nie miał jak się podnieść, bo podobno nie dogadywał się z innymi psinami. Spojrzał na mnie i wiedziałam że mnie wybrał. Tego samego dnia wróciłam z nim do domu. Pierwsze chwile ze mną spędził na jedzeniu, beknął, pierdnął i na samym środku mieszkania ułożył się spać. Przespał całą noc z wyciągniętymi łapami. Po jakimś czasie okazało się że mój towarzysz cierpi na padaczkę, ale jego ataki nie utrudniają mu normalnego funkcjonowania.
2 lata po adopcji Filona przeglądając fb ujrzałam Pini, Pilnie poszukiwała domu stałego, gdyż jej dom tymczasowy chciał zaopiekować się schorowanym staruszkiem z Celestynowa. Tego samego dnia Karolina przyjechała do nas z suczką. Piesiory od razu się dogadały i do tej pory są idealnie zsynchronizowane. Od czasu, gdy Filon ma stały kontakt z nową "siostrą", częstotliwość jego ataków zmalała."
Ale cuda!!!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe psiaki!
OdpowiedzUsuńMój pies też miał padaczkę.. ustała po 10tym roku życia.