Jakiś czas temu odwiedziłam pewien pięknie osiatkowany, koci dom na warszawskim Ursynowie.
W progu powitała mnie czarno biała Tundra, ciekawska i przyjazna. Gdzieś w kącie czaiła się Liliana - nieufna koteczka, która jednak zdołała mnie zakceptować do tego stopnia, że po jakimś czasie domagała się subtelnych pieszczot, czym wprawiła w lekkie zdumienie swoich Ludzi. Tundra i Lilka mieszkają wraz z Dominiką i Mirkiem oraz małą Mają. Widać, że cała rodzina kocha koty. A ja uwielbiam domy, w których kot i dziecko bawią się jedną zabawką, gdzie nikt nie przepędza ciekawskiego zwierzaka, który zagląda do dziecięcego łóżka lub wyleguje się w wózku. Zwyczajowo już, poprosiłam Dominikę o napisanie kilku słów o "Magic'owych Kocicach".
NK
Zostałam poproszona przez Nat o opisanie naszych początków z Magic'owymi Kotami, czyli Tundrą i Lilianą.
Szczerze mówiąc, pamięć trochę płata już figle, ale pamiętam, że bardzo chciałam mieć kota (dzieciństwo w towarzystwie sierściucha to jest to).
Rozmawiałam o tym z Mirkiem, jednak zawsze było coś na nie. Któregoś dnia znajomy podesłał mi zdjęcia swojej kotki, która się okociła. Gdy zobaczyłam jedno z maleństw, wpadłam jak śliwka w kompot. Pokazałam zdjęcie z maluchami Mirkowi i zapytałam, który jemu się podoba.
Oczywiście podobał mu się inny, ale pokazałam konkretnego malucha i stwierdziłam, że to będzie nasz kot. Tak długo kręciłam dziurę w brzuchu, aż się zgodził.
Od razu dałam znać znajomemu, który przyjechał z kicią aż z Legnicy. I tak oto w naszym domu pojawiła się Tundra.
Niewiele wiedzieliśmy na temat opieki nad kotami, dlatego trochę szukałam w internecie. Tak trafiłam na Mieszka, który jest kopalnią wiedzy. Wiele błędów wychowawczych dzięki niemu udało się zlikwidować. Nabyliśmy wiedzy i umiejętności.
Któregoś dnia Mieszko, który prowadzi Dom Tymczasowy, udostępnił poprzez FB zdjęcie kici, którą miał brać na DT. I znów - jedno zdjęcie, a ja wpadłam. Zobaczyłam złote oczy i było po mnie. Oczywiście musiałam przekonać Mirka, że drugi kot to świetna sprawa. Nie pamiętam szczegółów, ale chyba pomógł (nieświadomie) Mieszko, w każdym razie Mirek wyraził zgodę. Jednak musieliśmy trochę poczekać - w tym czasie mieliśmy remont mieszkania.
Niewiele wiedzieliśmy na temat opieki nad kotami, dlatego trochę szukałam w internecie. Tak trafiłam na Mieszka, który jest kopalnią wiedzy. Wiele błędów wychowawczych dzięki niemu udało się zlikwidować. Nabyliśmy wiedzy i umiejętności.
Któregoś dnia Mieszko, który prowadzi Dom Tymczasowy, udostępnił poprzez FB zdjęcie kici, którą miał brać na DT. I znów - jedno zdjęcie, a ja wpadłam. Zobaczyłam złote oczy i było po mnie. Oczywiście musiałam przekonać Mirka, że drugi kot to świetna sprawa. Nie pamiętam szczegółów, ale chyba pomógł (nieświadomie) Mieszko, w każdym razie Mirek wyraził zgodę. Jednak musieliśmy trochę poczekać - w tym czasie mieliśmy remont mieszkania.
Wtedy też okazało się, że oprócz drugiej kici, w domu pojawi się inny Lokator. Gdy już udało się zakończyć remont, przybyła do nas Liliana vel Lilka. A pół roku po niej - Maja Bezsierstna.
Obie kotki zaczarowały mnie na odległość, podbiły nasze serca, obie mają imiona pochodzące z hobby Mirka. Obie świetnie się dogadują i obie zgodnie zwiewają przed Młodą (odkąd ta zaczęła wykazywać większe zainteresowanie sierściami). Tak oto kotki zmieniły nasze życie.
Obie kotki zaczarowały mnie na odległość, podbiły nasze serca, obie mają imiona pochodzące z hobby Mirka. Obie świetnie się dogadują i obie zgodnie zwiewają przed Młodą (odkąd ta zaczęła wykazywać większe zainteresowanie sierściami). Tak oto kotki zmieniły nasze życie.
Dominika Łuszczyńska
a Maja Bezsierstna co tak nieoficjalnie wystąpiła bez bluzki w koty? ;)
OdpowiedzUsuńFatycznie, chyba trzeba jakąś reklamację wystosować :)
Usuń