„Od zawsze widzieliśmy, że będziemy mieli kota - rudego kota - „Mańka”. To były oczywiście jednak nasze ówczesne założenia i zupełnie się nie spełniły - mamy dwa koty i ani jeden z nich nie jest rudy. Na krótko przed ślubem mąż będąc u jednego z klientów widział kotkę, którą oczywiście się zainteresował. Padło magiczne pytanie - „Chce Pan kota? Bo za niedługo będą małe kociaki”. Wszystko idealnie się zgrało w czasie, po krótkiej naradzie stwierdziliśmy, że bierzemy dwa koty by było im raźniej. Gdy mąż pojechał po naszych „chłopaków”, razem siedzieli skuleni, więc zdecydowaliśmy żeby ich nie rozdzielać. I tak trafili do naszego domu. Pixie od razu poczuł się jak ryba w wodzie na nowym terenie, Dixie na początku był bardzo wystraszony, ale po dwóch dniach w pełni się zaaklimatyzował i bardzo mocno do nas przywiązał.”
Tak pani Janina opowiada o tym, jak Pixie i Dixie pojawili się w życiu jej i jej męża. A co można powiedzieć o tych dwóch, już dwuletnich, kocurach?
Bury Pixie od razu zwrócił na mnie uwagę… czy też bardziej na kocią wędkę z piórkami, która wystawała z plecaka. Trafiłam w gust chłopaków, dla których zabawka bez piórek to nie zabawka. I choć zwykle to Dixie jest bardziej zaborczy o zabawki, to właśnie Pixie pierwszy chwycił piórka w zęby i z dość głośnym warczeniem próbował mi ją wyrwać i uciec do innego pomieszczenia.
Pixie jest bardziej dominującym z braci, cwaniakiem, który wie jak się ustawić. Na pieszczoty musi mieć ochotę – wtedy przychodzi i sam się o nie dopomina. Jako maluchy Pixie i Dixie spali w łóżku razem z właścicielami na poduszce, z czasem jednak Pixie z łóżka się wyniósł, a Dixie pozostał śpiąc w nogach. W czasie mojej wizyty ciągle czyhał na piórka i kiedy fotografowałam Dixiego potrafił wpaść w kadr w najmniej oczekiwanym momencie. Wydawało mi się, że jego energia jest niewyczerpana – ciągle z tym samym zapałem ganiał zabawkę i popisywał się wysokimi i zwinnymi skokami.
Dixie jest bardziej wycofany i większy od brata. Ma długie łapy, ogon, a nawet wystające kły, które pięknie odznaczają się na czarnej sierści. Ze spokojem pozwala bratu wyjeść swoją porcję z miski, ale zabawki za nic nie odda. Ma więcej cierpliwości, wzięty na ręce woli przeczekać mizianie niż się wyrywać. Uwielbia wyczesywanie oraz kąpiele – kiedy tylko ma okazję wciska się do kabiny prysznicowej. Jest również bardziej rozmowny od swojego brata i szybciej się uczy.
Mimo wielu różnic, jest coś co ich łączy – oba kocury uwielbiają oliwki. Kocie chrupki nie zainteresowały ich w takim stopniu jak one.
Na koniec pewnie nie tylko mnie nasuwa się myśl, że w tej historii brakuje jeszcze… rudego Pana Jinksa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.