poniedziałek, 25 sierpnia 2014

EU.002

Mario

Mitsou

Brakuje tylko jednego

Rubi

Tapita

Mitsou

Rubi

Chili i Tessy

Mimo

Mario

Mimo i Tessy

Jeszcze zanim Tessy otworzyła bramę wjazdową do swojego domu zauważyłam za nią dwie kocie sylwetki i usłyszałam miauczenie. To Chili i Rubi, dwie nowe "zdobycze". Chili spędziła długi czas żyjąc na ulicy, jej zdjęcia były udostepniane prawie codziennie, a mimo to nikt się po nią nie zgłaszał. W końcu trafiła do Tessy, która, jak sama przyznaje, nie nadaje się na dom tymczasowy. Chili natychmiast skradła jej serce i została. Wcale się nie dziwię, Chili to wyjątkowy miziak. Nie udało mi się zrobić jej żadnego zdjęcia (oprócz tego na rękach Tessy), bo kiedy tylko się zbliżałam podbiegała i mrucząc, ocierała się o mnie i o aparat.
Rubi to kudłaty rudo biały kocurek o wyjątkowo spokojnym charakterze. Spędził trzy tygodnie w schronisku, gdzie ze stresu w ogóle nie jadł i nie ruszał się z kąta. Tessy miała go tylko przewieźć ze schroniska do jego domu tymczasowego, ale... Kiedy już zobaczyła go w domu, że je i że jest szczęśliwy, nie mogła go oddać i tak jej stadko powiększyło się o kolejnego kota.
Już w domu poznałam oczko w głowie Tessy, szarego jegomościa imieniem Mario. Na lato przycięto mu futro, bo źle znosił upały. Teraz wygląda jakby zdjął garnitur. Mario też chętnie nadstawiał łepek do głaskania, choć powiedziano mi, że nie zachowuje się tak do obcych. Widać pachnę kotem.
Mitsou, śliczny srebrny, czternastoletni kocur z niebieskimi oczami, też chętnie pozował, chociaż po obiedzie zniknął gdzieś w ogrodzie. Nic dziwnego, ogród mają wspaniały, żaden kot by się tam nie nudził. No, może oprócz Tapity, biało rudej koteczki, która latem przychodzi tylko na jedzenie, a czas spędza na sąsiednich parcelach. Musi tam być raj dla łowców.
Najstarszym kotem z gromadki jest czarny Mimo - piętnastolatek z króciutkim ogonem. Gdy piłyśmy herbatę przy stole w ogrodzie, położył się obok i przysłuchiwał się, czy aby na pewno Tessy opowiada mi wszystko tak, jak faktycznie było. Mimo czeka na zimę, żeby znów mógł wskoczyć na kanapę i spać w ramionach swojego człowieka, brata Tessy, Stefaana.
Tessy, oprócz opieki nad swoim kocim stadkiem, czynnie pomaga bezdomniakom, szuka domów tym z majorkańskich schronów i ulic. Jest już na emeryturze i właściwie cały swój wolny czas dzieli między ogród i koty. W kociarskich kręgach Majorki, nie ma chyba nikogo kto jej nie zna. Z pochodzenia Belgijka, z powodzeniem dogaduje się po niemiecku i angielsku, tym samym zwiększając możliwości adopcyjne każdego kota.
Każdemu kotu życzę takiego domu jak ten, u Tessy. Gdzie nie brakuje miłości, dobrego jedzonka, rąk do głaskania i zdrowego rozsądku.

1 komentarz:

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.