Spaść na cztery łapy, czyli historia Tosi.
Nie tak dawno temu, bo zaledwie półtora roku, za żadną górą, za żadną rzek… a
nie, przepraszam.. za rzeką Wartą w Gorzowie Wielkopolskim mieszkali Kinga i
Rafał, którzy bardzo chcieli mieć.. kota.
Nie miał to być jednak zwykły kot. Przeciwnie! Miał być biedny, opuszczony i potrzebować ich najbardziej na świecie.
Zaczęli
przeszukiwać Internet. Przebijając się przez setki ogłoszeń trafili na jedno niezwykle intrygujące.
***
Tosia została zauważona przy lesie, przez wspaniałą Panią z gorzowskiego
TOZu. Wychudzona, wycieńczona, wołała o pomoc nie dla siebie, a dla grupki
swoich dzieci. Niestety, nie udało się ich uratować. Załamana kotka została
umieszczona w domu tymczasowym, w którym miała uspokoić się i dojść do siebie.
Po niedługim czasie u Tosi wykryto cukrzycę. Musiała być pilnowana przy
jedzeniu, dostawać odpowiednie chrupki dla diabetyków dwa razy dziennie. Ówczesny DT
stwierdził, że chory kot nie jest im potrzebny i kotka musiała przeżyć kolejną
tragedię. Z następnego, dobrego już tymczasu, zabrała ją Kinga.
Kotka była
nieśmiała i wystraszona. Pierwsze dni spędziła w szafce łazienkowej, każdy
posiłek zjadała do ostatniego okruszka. Gdy trafiła do domu, tego jedynego, miała okropne wyniki. Silna wola opiekunów, miłość, jaką ją
obdarzyli i spokój sprawiły, że choroba zatrzymała się i puchata dziewczynka
czuje się doskonale.
Długo
otwierała się. Dopiero od niedawna sama kładzie się obok swoich ludzi i pozwala miziać, mrucząc.
W domu
mieszkają jeszcze dwie koszatniczki – Robaczki, które są kinem dla Tośki. Potrafi wpatrywać
się w nie godzinami. Czasem wyjada im siano.
Nadal jest nieśmiała, ale z Kingą i Rafałem czeka ją długie i szczęśliwe
życie.
Cudnie, że są tacy ludzie! Nie dałoby się ich sklonować?
OdpowiedzUsuńMoże i dla mojej Stefki tacy się znajdą... Ach, marzę!
Znajdą, muszą! :)
UsuńTo ja, opiekunka Tosi. Cudowni ludzie to za dużo powiedziane. Po prostu czujemy odpowiedzialność za Braci mniejszych. Cukrzyca to nie wyrok. A chory dorosły zwierzak zasługuje na Dom tak samo jak ten zdrowy i mały. Gdyby sytuacja się powtórzyła to zrobiłabym tak samo-bo najlepsza opcja to Adopcja :)
OdpowiedzUsuńTak, tak, widziałam Tosia trafiła do raju ...:)
OdpowiedzUsuń