czwartek, 7 sierpnia 2014

IV.029











Spaść na cztery łapy, czyli historia Tosi. 

Nie tak dawno temu, bo zaledwie półtora roku, za żadną górą, za żadną rzek… a nie, przepraszam.. za rzeką Wartą w Gorzowie Wielkopolskim mieszkali Kinga i Rafał, którzy bardzo chcieli mieć.. kota. 
Nie miał to być jednak zwykły kot.   Przeciwnie!   Miał być biedny, opuszczony i potrzebować ich najbardziej na świecie.
Zaczęli przeszukiwać Internet. Przebijając się przez setki ogłoszeń trafili na jedno niezwykle intrygujące.
 *** 
Tosia została zauważona przy lesie, przez wspaniałą Panią z gorzowskiego TOZu. Wychudzona, wycieńczona, wołała o pomoc nie dla siebie, a dla grupki swoich dzieci. Niestety, nie udało się ich uratować. Załamana kotka została umieszczona w domu tymczasowym, w którym miała uspokoić się i dojść do siebie. Po niedługim czasie u Tosi wykryto cukrzycę. Musiała być pilnowana przy jedzeniu, dostawać odpowiednie chrupki dla diabetyków dwa razy dziennie. Ówczesny DT stwierdził, że chory kot nie jest im potrzebny i kotka musiała przeżyć kolejną tragedię. Z następnego, dobrego już tymczasu, zabrała ją Kinga. 

Kotka była nieśmiała i wystraszona. Pierwsze dni spędziła w szafce łazienkowej, każdy posiłek zjadała do ostatniego okruszka. Gdy trafiła do domu, tego jedynego, miała okropne wyniki. Silna wola opiekunów, miłość, jaką ją obdarzyli i spokój sprawiły, że choroba zatrzymała się i puchata dziewczynka czuje się doskonale. 

Długo otwierała się. Dopiero od niedawna sama kładzie się obok swoich ludzi i pozwala miziać, mrucząc. 
W domu mieszkają jeszcze dwie koszatniczki – Robaczki, które są kinem dla Tośki. Potrafi wpatrywać się w nie godzinami. Czasem wyjada im siano. 
Nadal jest nieśmiała, ale z Kingą i Rafałem czeka ją długie i szczęśliwe życie.

4 komentarze:

  1. Cudnie, że są tacy ludzie! Nie dałoby się ich sklonować?
    Może i dla mojej Stefki tacy się znajdą... Ach, marzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja, opiekunka Tosi. Cudowni ludzie to za dużo powiedziane. Po prostu czujemy odpowiedzialność za Braci mniejszych. Cukrzyca to nie wyrok. A chory dorosły zwierzak zasługuje na Dom tak samo jak ten zdrowy i mały. Gdyby sytuacja się powtórzyła to zrobiłabym tak samo-bo najlepsza opcja to Adopcja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak, widziałam Tosia trafiła do raju ...:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.