środa, 27 sierpnia 2014

IV.047











Z Jackiem widzieliśmy się dwukrotnie - za pierwszym razem ulewa pokrzyżowała nam fotograficzne plany i ze zdjęć nic nie wyszło. Potem długo, długo szukaliśmy terminu, który obojgu nam będzie pasował i w którym pogoda nam dopisze. Ostatecznie udało się. Przedstawiam Jacka, a Jacek przedstawia historię swojej kotki:



"Dawno, dawno temu...
...dzwoni do mnie znajoma i pyta czy przypadkiem nie chciałem przygarnąć kota. Jest na Uniwerku przybłęda, ale nie we czy to on, czy ona i jak wygląda... Tylko, że przychodzi na dokarmianie. Umówiłem się więc, że podejdę, zerknę na tę istotę i w nocy mam sen... Niosę czarnego kota na rękach do domu. 
Rano telefon! Jacek, jest kot, szybko wpadaj! Przyjechałem, zobaczyłem, kocię weszło na ręce i tak pojawiło się w domu. Chyba nie muszę mówić, że było czarne? 

Teraz Łapka jest kotem wychodzącym, ma otwarte na noc okienko na klatkę schodową i kiedy chce, to buszuje po podwórku z pobratymcami. W domu ma takie same prawa, jak wszyscy domownicy, czyli ja i Zuzia.
Jak chce siedzieć na stole to siedzi na nim, gdy chce patrzeć na talerz, gdy robię kanapki, to siedzi na blacie... I tak ze wszystkim."

1 komentarz:

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.