czwartek, 14 sierpnia 2014

IV.035













Ideą akcji jest promowanie świadomych i odpowiedzialnych adopcji. Ale już na wstępie pojawiają się problemy z tłumaczeniem pojęć. Postanowiłam więc przy okazji wizyty u pani Katarzyny wyjaśnić, co jest dla nas ważne i o co zabiegamy.
Koci domek pani Katrzyny to 12 futrzastych, charakternych postaci. Nie zdołałam poznać wszystkich, bo niektóre ukryły się w niedostępnych dla mnie miejscach, ale większość zaciekawiona moją wizytą (i głośną migawką aparatu) przybyła na spotkanie. Najmłodsza Zuza była najlepszą modeką, jej mama Basia okazała się równie dobrze pozującym kotem. Jednak to Misio, Tygrys i Robal kręcili się przy nas stale - może dlatego, że ten ostatni usiłował zapolować na schorowanego Felixa w ramach ulżenia swoim nerwom. W przelocie obserwowały mnie Sonia, Klara, Pixi i Dixi, Franek zbunkrował się skutecznie, tak samo jak Rysio, który bezpiecznie ułożył się na tyle wysoko, bym nie mogła go dosięgnąć obiektywem (on natomiast miał całkiem dobry punkt obserwacyjny). Ta ekipa zamieszkuje mieszkanie w bloku. Już słyszę te komentarze: "jak to możliwe, by mieć 12 kotów w bloku?" Pozwólcie jednak proszę, że zacznę od początku i wszystko wytłumaczę.

Adopcja
Często na zaproszenie do akcji otrzymuję odpowiedź "ale mój zwierzak nie jest adoptowany". Nie jest? To znaczy urodziliście go sobie sami? Adopcja ma jedną definicję,* która jednak została zmodyfikowana przez kogoś i dziś niektórzy uważają, że istnieje różnica między np. kotem, którego bierzemy z fundacji, przygarniamy z ulicy lub kupujemy. Ja twierdzę, że nie ma takiej różnicy. To ten sam kot, którego zgodnie z definicją "usynowiamy". W kulturach plemiennych częste były adopcje wdów lub osób starszych - po to by mogły one godnie żyć, a tylko rodzina dawała im taką gwarancję. Przy zwierzętach możemy przyjąć za naukowcami, że one zawsze są jak ludzkie dzieci, bo mentalnie pozostają na poziomie cztero- lub pięciolatków. Pani Katarzyna swoje koty "zdobywała" w różny sposób. Pierwsze dwa (największe) - Tygrysa i Misia wzięła od swojej znajomej, której okociła się kotka. Wzięła dwa koty, bo wszem i wobec wiadomo, że dwa koty wychowują się lepiej niż jeden. Inne koty pochodziły z łapanek (czasami ciężarnych matek), były podrzucane, przynoszone na przechowanie, oddawane z adopcji... ale, że pani Katarzyna ma dobre serducho, każdego kota, jaki do niej trafi do domu - zatrzymuje, bo nie potrafi wyobrazić sobie właściwych dla niego opiekunów. Tak stadko rozrosło się do 12 sztuk. Również dlatego, że pani Katarzyna jest odpowiedzialna i wie, że jeżeli kot jest chory, to należy go przede wszystkim leczyć i zagwarantować możliwie najlepsze warunki bytowania.

Odpowiedzialność
Czym jest odpowiedzialność? To trudne zagadnienie do wyjaśnienia, bo każdy z nas postrzega ją trochę inaczej. Wyjaśnię przez analogię do dzieci (chociaż wiele osób może się oburzać, że takie porównania czynię) - zauważyłam bowiem, że rodzice znanych mi maluchów zabezpieczają wszystkie ostre krawędzie w domu, tak by dziecię nie rozbiło sobie głowy. Dbają o zdrowie i szczęście dziecka. Zapewniają dziecku jak najlepszą opiekę. Jak odnieść to do kotów? 1. Zabezpieczamy okna. Koty, które kiedykolwiek zaznały wolności będą chciały wyjść. A te, które wolności nie zaznały mogą być ciekawe, czemu innym kolegom i koleżankom tak spieszno do wychodzenia. Np. przez uchylne okno lub lufcik. U pani Katarzyny w uchylnych oknach jest założona kratka. Koty mają do swojej dyspozycji balkon. Zabezpieczony balkon, pełen kocich koszyków i podestów do chodzenia, siedzenia i leżenia. 2. Monitorujemy stan zdrowia kotów. Tygrys ma astmę i jest alergikiem. Felix ma nerkowe problemy - właśnie przez nie trafił do pani Katarzyny. To starszy kocur, leniwy, wysokopienny. Dla niego ważna jest micha i miejsce do spania. Trzeba jednak sprawdzać, czy nie pogarsza się jego stan. Mocznica to nic zabawnego. Część kotów ma swoje lęki i fobie, czasami obróżki feromonowe, czy nawet wkładki do prądu nie pomagają. Trzeba przejść na psychotropy i obserwować reakcje kotów, zmieniać dawki w uzgodnieniu z lekarzem. 3. Właściwe żywienie. Przy takiej gromadce, ważne jest by znać nie tylko gust kulinarny naszych podopiecznych, bo czasami to, co one lubią jeść po prostu jest dla nich szkodliwe. Musimy odpowiednio dobrać im karmę. 4. Koty u pani Katarzyny mają do swojej dyspozycji całe mieszkanie, a w nim: dwa rozbudowane drapaki, w przedpokoju natomiast zmodyfikowaną szafę, w której mogą sobie spać. Do tego koszyki, legowiska, masę zabawek, wodną fontannę i oczywiście kanapy, w których też się chowają. Mają też ręce do masowania, głaskania i miziania oraz kolana do polegiwania. 

Świadomość
Czym różni się świadmość od odpowiedzialności? Sądzę, że świadomość jest tym, co sprawia, że albo stajemy się odpowiedzialni, albo nie... Świadomość dotyczy tego, o czym często rozmawiam z osobami, które nie są pewne, czy chcą wziąć udział w akcji, bo uważają, że nie warto mieć danego zwierzaka, bo: śmierdzi, choruje, jest terytorialny, brudzi, niszczy kwiatki, niszczy meble itp. Jeżeli uważacie, że to jest powód by nie promować zwierząt, powinniśmy (my ludzie) natychmiast zniknąć z tego świata (i najlepiej nie zanieczyszczać innego), bo: śmierdzimy, chorujemy, jesteśmy terytorialni, brudzimy (i to jak!), niszczymy wszystko, co wpadnie nam w ręce... Do tego często jesteśmy agresywni, nie nadajemy się często do dzieci (ani dorosłych), brak w nas jakichkolwiek uczuć i jesteśmy wredni. 
Dlaczego uważam, że pani Katrzyna jest świadomym opiekunem? Bo jest odpowiedzialna za swoje stado. Bo wiedząc, że Tygrys ma astmę załatwiła dla niego specjalny koci inhalator. Kiedy jeden z kotów (który niestety odszedł w wyniku choroby) ciężko chorował szukała pomocy w całej Polsce, bo w Łodzi nie było odpowiedniej aparatury diagnostycznej. Pani Katarzyna ma również świadomość ile kosztuje utrzymanie takiego stada kotów, co jest dla niej trudne, bo to jednak 12 kotów (i z tego też powodu nie więcej). Świadomość nie ogranicza się jednak do znajomości kosztów i leczenia przypadłości, ale do kastrowania i sterylizowania kotów (także tych wolnożyjących, które pani Katarzyna sukcesywnie wyłapuje w okolicy). Jednym z pierwszych zdań, jakie usłyszałam od pani Katarzyny było stwierdzenie, że mimo iż przed chwilą sprzątała, już jest brudno. Świadomy opiekun rozumie i nie ocenia, bo prawdopodobnie ma tak samo. Chociaż często łapiemy się na tym, że wstyd nam zaprosić kogoś do mieszkania, gdzie koci żwir wala się po podłodze, a meble mamy z lekka osierścione i na dokładkę podrapane, że gość może wybić sobie zęby potykając się o myszkę, piłeczkę lub inną kocią zabawkę itp., itd. Świadomy opiekun uprzedza jednak gości, bo nie wie na kogo trafi. 

Wróćmy więc do pytania - jak można mieć 12 kotów w mieszkaniu? Można. Pani Katarzyna jest na to najlepszym przykładem. I przyznam szczerze, że jak tylko będę mogła zaopiekować się większą gromadką - zrobię to. Pani Katarzyna przekonała mnie, że można i warto. Dziękuję pani bardzo!

__________
*Adopcja (łac. adoptio), przysposobienieusynowienie – forma przyjęcia do rodziny osoby obcej, stwarzająca stosunek podobny do pokrewieństwa. Jest to przybranie dziecka (często w wieku dziecięcym) za swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.