piątek, 30 września 2016

VI.030

 





 



























     Watę poznałam dzięki Daszce, którą przedstawiłam Wam kilka dni temu. To spacerowe kumpelki i sąsiadki. Bardzo ucieszyłam się na wieść o tym, że Wata chętnie weźmie udział w sesji dla naszej akcji, jeszcze bardziej ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że mieszka z trzema kotami. Zapraszam Was na opowieść Ani i Radka o ich wspaniałym zwierzyńcu.




Elmo 
Od lat zastanawialiśmy się nad małym psem. Rozsądek podpowiadał nam, iż decydowanie się na zwierzaka podczas gdy nie pracujemy z domu, byłoby trudne i niewskazane dla psiego towarzysza. Aż tu nagle... z potrzeby wyprostowania skomplikowanej kociej sytuacji w listopadzie 2010 roku w naszym domu pojawił się szaro-czarny kocurek z białą krawatką oraz uszami żbika, którego nazwaliśmy Elmo. Pomimo trudnych kilku pierwszych tygodni, podczas których walczył o swoje życie, codziennie dzielnie przyjmując kroplówki, Elmo wyrósł na pokaźnego kociaka — waży obecnie 6 kg i ma się bardzo dobrze. Energiczny, radosny, wszędzie go pełno, uwielbia zabawy — cały Elmo. 


Rosi 
Gdy Elmo w pełni odzyskał zdrowie i siły witalne, postanowiliśmy znaleźć mu kocie towarzystwo, by mógł rozładować swe niespożyte pokłady energii podczas zabaw. Wybraliśmy się do jednej z fundacji po cudnego rudaska. Ostatecznie, nakierowani opowieścią opiekunki o rychłych adopcjach rudych i tricolorowych kociaków oraz problemach ze znalezieniem domu dla kociaków czarnych i burych, zdecydowaliśmy się na adopcję potrzebującej wsparcia burej kotki o pięknym, ciepłym spojrzeniu. I tak w naszym domu pojawiła się Rosi. Jej pojawienie się nie tylko uspokoiło Elmo, ale również obudziło w nim instynkty rodzicielskie. Nie opuszczał jej na krok, tulił, wylizywał, bawił się i pozwalał na wszystko, co wcześniej nie było regułą. Z kolei Rosi to istna oaza spokoju, najgrzeczniejsza, uwielbiająca przytulanie, mizianie, głaskanie, przesiadywanie i wygrzewanie się w słońcu kotka. Kociaki szybko się zaaklimatyzowały i polubiły przebywanie w swoim i naszym towarzystwie. 


Mini 
W pewne późne lutowe popołudnie 2012 zadzwonili do nas z prośbą o pomoc nasi rodzice. Na dworze skwierczący mróz, a na ich klatce schodowej, już przez kilka kwadransów, rozpaczliwie miauczy mały kociak. Rodzice oplakatowali pół osiedla w celu odnalezienia opiekuna malucha, a na czas poszukiwań mała kulka o lazurowych oczach trafiła do nas do domu. 
Po badaniu weterynaryjnym Mini prawie cały tydzień spędziła z dala od naszych kotów — w łazience — prychała i próbowała nas ostrzegać przy każdej próbie kontaktu. Cierpliwie czekaliśmy. Po tygodniu nastąpił przełom. Kotka coraz bardziej się otwierała. Gdy siedzieliśmy kilka chwil w łazience chcąc jej potowarzyszyć, sama przychodziła, pozwalała się głaskać, powoli nawiązywała również relacje z pozostałymi domownikami. Przez 2 tygodnie opiekun tej pięknej buraski o cudnych oczach nie odnalazł się. Mini tak podbiła nasze serca swym pogodnym usposobieniem i przytulaśnością oraz podniebnymi akrobacjami, że o jej oddaniu nie było już mowy. Stała się pełnoprawnym członkiem naszej kociej rodzinki. 

Wata 
Dwa lata temu, podczas wizyty w jednym z warszawskich schronisk, do którego zawoziliśmy koce, ręczniki oraz pościel, postanowiliśmy odwiedzić jednego ze szczeniaków. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Cudna 9-tygodniowa Wata — suczka o ogromnych, sterczących uszach, do złudzenia przypominająca fenka. Po wizycie w domu tymczasowym i długich rozmowach wiedzieliśmy, że możemy jej zaproponować przytulny kąt i świadomie przeorganizować "na zakładkę" harmonogram dnia. Obawialiśmy się tego, jak Wacia zostanie przyjęta przez naszych domowników. Ostatecznie po wizycie przedadopcyjnej podjęliśmy decyzję o adopcji Watki z pełną świadomością zmian, jakie będą musiały zajść w naszym życiu. 
Watka okazała się być ciepłym, radosnym, pełnym energii psiakiem, który uwielbia długie spacery, zabawę z psiakami, pogonie za piłką oraz patykami. Siedzenie na kanapie z kocurzastymi urozmaiciliśmy o długie spacery z Watką po okolicznych parkach. To właśnie dzięki Waci poznaliśmy mnóstwo wspaniałych osób, które również podzielają naszą miłość do czworonogów.

Początki wprowadzenia psiaka były wymagające. Pomimo zaplanowanego na okres wprowadzenia stałego nadzoru z naszej strony, nie obyło się bez kilku zadraśnięć i prób konfrontacji. Jednak wszystko dobrze się potoczyło. Zwierzaki potrzebowały ustalić swoją hierarchię, stopniowo przez kilka dni przyzwyczaić się do swojej obecności i odmienności. Koniec końców, po około 2 tygodniach cała gromadka bardzo mocno się zintegrowała i polubiła wspólne zabawy oraz swoje towarzystwo. Niezwykle wzrusza nas widok śpiących obok siebie kociaków i Watki. 

Watka przejęła również niektóre kocie nawyki, które wykorzystuje podczas zabawy z innymi psiakami. Najbardziej zakolegowała się z Elmo, z którym nos w nos przesiaduje w letnie wieczory i poranki na parapecie. Niewielki metraż mieszkania nie stał się przeszkodą. Udało się nam wygospodarować przestrzeń dla każdego ze zwierzaków, tym bardziej że funkcjonują one na różnych poziomach — Wata twardo stąpa po ziemi, podczas gdy kociaki preferują wysokości. W naszym wypadku strzałem w dziesiątkę okazał się montaż siatki na balkonie, dzięki czemu cała czwórka może spokojnie od wiosny do jesieni spędzać czas na obserwacji otoczenia i wygrzewaniu się w słońcu oraz drzwiczek do łazienki dla kociaków dzięki czemu Wata nie zagląda do kuwet, a kociaki mają swój naziemny azyl, kiedy chcą pobyć same. Obydwoje uwielbiamy patrzeć na zabawy naszego Zwierzyńca — a gdy nas nie ma w domu, wiemy, że nasi podopieczni nie cierpią z powodu samotności, spędzając czas we czwórkę. 


[Ania i Radek]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.