Jest ich dwoje. Z pozoru różni je wszystko, począwszy od rozmiaru a na sposobie spania skończywszy. Jednak im dłużej się je obserwuje i lepiej poznaje, tym wyraźniej widać, że łączy je więcej niż można się było spodziewać.
Do niedawna był jedynakiem. Panicz na włościach (takich miastowych, blokowych, ale całych tylko dla niego). Rozpieszczony, rozleniwiony, rozkochujący w sobie każdego, kto stanął na jego drodze — Gustaw (pieszczotliwie zwany Guciem, Sierściuszkiem lub Ogoniastym). Kocha każdego, kot "do rany przyłóż", zawsze przy człowieku. Duży, taki domowy tygrys. Uwielbia się tulić, spać, przyklejony całą swoją długością do ludzia.
Młodsza siostra pojawiła się w czerwcu. Od pierwszej chwili nie było wątpliwości, że dama lubi rządzić. Malutka z wyglądu, krucha i delikatna. Czarna jak węgiel — od wąsów, noska i usteczek, po poduszeczki na łapkach. Za nic ma rozmiary brata. Wulkan energii. Jak jej się za bardzo nudzi, to prowokuje awantury z Gustawem, co zaczyna być jej ulubionym zajęciem. Misiaj ją, przytulaj i bądź jej ludzkim niewolnikiem, ale tylko na jej warunkach i kiedy ona ma na to ochotę. Kiedy już przyjdzie się głaskać, mruczy tak, że cała drży. Cudowna, zielonooka — Mona (dla rodziny i znajomych Puma, Królewna, Czarnuszek).
Oboje są kochani, przytulaśni, mają silne charaktery. Jak każde rodzeństwo kochają się, a za chwilę walczą i na siebie krzyczą.
Pierwsze miało być rudą koteczką, drugie spokojną buraską. Wyszło na to, że jest tygrys o anielskim charakterze i kotełeczka w rozmiarze S z charakterkiem XXl. Są synonimem stwierdzenia, że życie bez kota jest możliwe, ale dużo smutniejsze.
[Martha Mlonek]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.