poniedziałek, 2 listopada 2015

V.074












Trolla, czyli piękność na emigracji 

Trolla jest kolejnym kotem, którego najpierw podziwiałam w internecie, a dopiero później miałam okazję poznać. I to poznać w miarę dobrze, bo w październiku spędziłam kilka dni w londyńskim mieszkaniu Artura i Estery jako catsitterka.
Trolla słynie ze zmiennego charakteru — jest jak pogoda w górach, zmienna i nie do odgadnięcia — przymilna i słodka, potrafi w ciągu chwili zaatakować głaszczącą ją rękę. Ale niewątpliwie jest to dama wyjątkowa i bardzo urodziwa.
Niezwykłość Trolli objawiła się już we wczesnym kocięctwie, bowiem zeznania jej opiekunów są dość rozbieżne:
Artur napisał: "Trolla przyszła na świat w maju 2010 r., z rodziców dachowców. Była najbrzydszym kociakiem z miotu, z irokezem czarnej sierści biegnącym wzdłuż kręgosłupa, przez co wyglądała na wiecznie wkurzoną. Do tego miała oczy blisko siebie, przez co wydawało się, że zezuje na świat. Była też największym łobuzem: wrzucając rodzeństwo do kuwety, tudzież wpychając do miski z mlekiem (obie akcje widzieliśmy na własne oczy: rozbieg przez pół pomieszczenia i jeb!). Stąd też imię. Decyzję o wyborze tego kociaka podjęła Estera. Ja ograniczyłem się tylko do krótkiego "może być paskudne z wyglądu, byle rozrabiało". Kocisko szybko się zaaklimatyzowało, okazało się wybitnie wysokopienne i niesforne — ale w bardzo pozytywny sposób. Ostatecznie wyrosła na silną i zwinną kocicę, leniwą jak tylko leniwy może być szczęśliwy kot. Okazała się też zwierzęciem samochodowym: stosunkowo często podróżowaliśmy do rodziny (jakieś 2-3 h w jedną stronę), a kot podróżował z nami. Bardzo szybko przywykła do jazdy samochodem. Rekord: przejechała ze mną z Polski do Anglii nie sprawiając większych problemów".
Estera ma zupełnie inne wspomnienia: "Ja tylko jedną rzecz sprostuję, Trolla była najpiękniejszym kociakiem w miocie. I tego będę się trzymać. Urocza koteczka wyrosła na dostojne Kocisko. Jednak pozostała tak samo zgrabna inaczej. Trolla ma nietypową budowę, jak na mieszańca przystało. Ogromne i owłosione łapy, za duże w stosunku do reszty kota (stąd zgrabność), piękną, długą sierść, która jednak w ogóle nie chroni jej przed wiatrem i długaśny ogon. Zawsze była charakternym kotkiem. Nie ma mowy, żeby ktoś ją głaskał, gdy nie ma na to ochoty. A zdanie zmienia, jak kapryśna panienka, w ułamku sekundy. I biada temu, kto na czas nie zauważy zmiany zdania. Zęby kotecek ma bardzo ostre".
Artur trochę udaje, że uroda kocicy nie robi na nim wrażenia, jednak w ciągu kilku wspólnie spędzonych godzin, miałam szansę obejrzeć dokumentację fotograficzną, obejmującą różne etapy życia koteczki. To Artur, w momencie, gdy zdecydowali o przeprowadzce z Polski do Londynu, jechał samochodem, żeby Trolli nie narażać na stres podczas lotu w luku bagażowym. 
Kotka przeprowadzkę zniosła dobrze. Jest jednak w jej życiu niewielki, acz energiczny element stresogenny.  
Jak wyznaje Estera: "Największą traumą w życiu Trolli było pojawienie się dziecka w domu, zostałam głównym winowajcą i wybaczono mi to dopiero po trzech latach. Trollcia bardzo by chciała się z dzieckiem zaprzyjaźnić, często sypia u niego w pokoju, przychodzi tam spać również jak Junior śpi, ale Junior, no cóż, też chce się z kotkiem bawić. W typowy dla trzylatka sposób. Jest duża szansa, że z czasem się dogadają. Na razie Junior głaszcze kotka jedynie w towarzystwie mamy albo taty, inaczej idą w ruch pazury."

2 komentarze:

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.