|
Cecylka |
|
Michał Biały |
|
Dorota Sumińska i Lusia |
|
Kajtek |
|
Bubek i Kwiatek na drugim planie |
|
Bunia |
|
Kwiatek |
|
Donek zwany też Zombie |
|
Bunia |
|
Drapek |
|
Kwiatek |
|
Mała Mi |
|
Pinio |
|
Unek |
|
Czikita |
|
Bombik |
|
Cecylka |
|
Lulka |
|
Kicanka |
|
Rudy |
|
Białka |
To jest dom, w którym się leczy, otacza miłością, karmi, dba o ciała i poranione dusze. Do Doroty i Tomka lgną ludzie i zwierzęta. W domu rezydują zwierzaki, które zostały wyrzucone, skazane na poniewierkę, okrutnie skrzywdzone przez człowieka. Każde z nich mogłoby opowiedzieć historię wyciskającą łzy z oczu, budzącą przerażenie i smutek. Wszystkie jednak znalazły szczęśliwą przystań.
Na zakończenie akcji zapraszamy Was do domu osoby, którą wszyscy zwierzolubni znają — do Doroty Sumińskiej, lekarki weterynarii, pisarki, publicystki. Dziewczynki, która spała w łóżeczku ze żmijami, która gdy dorosła oddała całe swoje życie miłości do zwierząt, a swoją córkę woziła na spacer w wózku razem z dwoma zreumatyzowanymi psami.
Gdy odwiedzałam Dorotę, w jej domu mieszkało kilkanaście zwierząt. Teraz jest ich już dwadzieścia, bo przybył kolejny pies.
"Sercem i duszą jestem psem. Chciałoby się powiedzieć suką, ale niestety w
ludzkim języku nie brzmi to najlepiej. Tak czy siak, mam psie serce.
Może właśnie dlatego koty lgną do mnie, jak misie do miodu. Ludzie
błędnie oceniają psio-kocie relacje. Mój dom jest tego przykładem.
Dziesięć psów i tyleż kotów.
Białeczka — kotka znaleziona przed wielu
laty na trasie z Warszawy do Gdańska, kocha psa Kwiatka. On też ma coś
wspólnego z ruchem drogowym. Wyrzucono go z samochodu niedaleko od
mojego domu. Ulubieńcem Kwiatka jest Donek vel Zombik. Niewidomy kot z
kłami tygrysa szablozębnego.
Kotka Luliana, Lula, Lulita kocha tylko
mnie.
Dwa Michały, szary i biały, kocie bliźniaki podrzucone przez dziką
kotkę to wielbiciele wszystkich psów i vice versa. Słodka jak cukierek
Mała Mi trochę widzi jednym okiem i mimo chromej łapki jest prawdziwą
kokietką. Adoruje gbura Bubka i nawet ten psi chamuś jej ulega.
Dziś
wielki, gruby Rudy przyjechał przed laty wprost z Białowieży, jako ledwie
żywe kocię. Znalazłam go w śmietniku na kartony po sokach.To psy mu
wytłumaczyły, że warto żyć. Niedowidząca kotka Cecylka woli psy niż
koty i ludzi. Jest u nas sześć lat, ale dopiero po czterech dała się
dotknąć ludzką ręką — psi nos wyprzedził ją o trzy lata i 363 dni.
Kicanka to wyjątek odbiegający od wszelkich reguł. Nie znosi ani kotów,
ani psów. Jest kocią staruszką i ma za sobą jej tylko znany zły los.
No i Unek. Abisyński kot mojej nieżyjącej Mamy. Po jej śmierci też
postanowił umrzeć. Nie chciał jeść, uciekał z domu i stronił od
wszelkich kontaktów z kimkolwiek. Przez trzy miesiące szukał swojej
przyjaciółki i cierpiał. W końcu pies Drapek nie wytrzymał – Unek! Koniec
z żałobą! Przecież ja tu jestem! Zapomniałeś? — wykrzyczał po psiemu i
pomogło. Teraz Unek to tłusty kawałek kociej szczęśliwości.
Od niedawna
mieszka z nami Marian, wielki, biały wilk. Biały bo siwy, ma dobrze
ponad czternaście lat, bo tyle siedział w schronisku, a trafił tam jako
dorosły pies. Wilk, bo wygląda jak wilczy bohater filmu “Tańczący z
wilkami”. Nie znał kotów, ale gdy zobaczył Michały oniemiał — Toż to
istne cuda — powiedział".
Uwielbiam książki P. Doroty a Ją samą kocham za to serce niewyobrażalnych rozmiarów,za mądrość i konsekwencję w walce o zwierzaki.
OdpowiedzUsuńZ radoscią czytam dobre wieści na tym blogu,oby było ich jak najwięcej!