sobota, 21 listopada 2015

V.082













Natalia to rasowa kociara i dobry człowiek, angażujący się w inicjatywy mogące poprawić los wolnożyjących kotów (i psów). Gdy oglądałam zdjęcia, jakie wrzucała na swój profil na fb, zauroczyły mnie fotki leżących obok siebie świnek morskich i kotów. Niestety, podczas mojej wizyty nie miałam okazji uwiecznić takich momentów, ale za to zostałam obdarzona dużą ilością kociej miłości, szczególnie przez pięknego czarnego kocura (który, jak sama Natalia przyznała, jest jej ulubieńcem).
A tak o swoim domu i rodzinie napisała Natalia:
Kociarą zostałam przypadkiem w wieku 25 lat. Zawsze chciałam mieć psa, ale warunki lokalowe i tryb życia spowodowały, że szybko rozwiały się moje marzenia. Wpadłam więc na pomysł, że wezmę kota. Nie była to przemyślana decyzja, ale coś czuwało nade mną, i przede wszystkim nad kotami, bo okazało się, że to miłość mojego życia. Mam kota na punkcie kotów, pasujemy do siebie idealnie pod każdym względem. Nie wyobrażam sobie bez nich domu, one mnie uspokajają, przynoszą radość i cieszą oko swoim idealnym pięknem.
Kiedyś przeczytałam zdanie, że prawdziwy kociarz zaczyna się od czterech kotów. Dziś w moim domu mieszka pięć kotów, troje ludzkich domowników, dwie świnki morskie i trzydzieści sześć rybek.
Moje koty tworzą dość zgrane stado, choć najstarsza dama czasem głośno krzyczy i kłóci się z innymi. Maryśka, zwana też Mariolą, Marinellą albo Upierdliwą Żabą trafiła do mnie jako pięciotygodniowy kociak (zabrana tak wcześnie z powodu kociego kataru). Mariola jest typowym leleochem, uwielbia drapanie po uszach i jest wyjątkowym sępem, jeśli chodzi o jedzenie. Jest już ze mną prawie 13 lat.
Następny jest pięcioletni Radek, mój ulubieniec. Czarny, wielki, pięęęęęęękny kocur, który kocha się przytulać. Jest superkompanem innych kotów, często odgrywa rolę dobrotliwego wujka, do którego się przytulają i u którego mogą liczyć na towarzyską toaletę futra. Radek trafił do mnie od wolontariuszek działających na terenie poznańskiego dworca PKP/PKS. Został złapany do kastracji, okazał się przyjacielskim miziakiem i czekał na dom prawie pół roku. Po adopcji tak go zestresowała zmiana miejsca, że pierwszy tydzień przesiedział za sofą, po tygodniu wyszedł z podniesionym ogonem i do dziś jest królem domu.
Rok później pojawił się Boguś. Był moim tymczasem, którego pokochałam tak szybko, że po dwóch miesiącach zdecydowałam się na adopcję. Boguś to taki kotek-głupotek, kolejny w moim stadzie miziak. Tryka bardzo mocne baranki i uwielbia wodę z kranu. Ma ok. 3 lat.
Olek to mój kolejny tymczas, który został rezydentem, bo jedyna próba wyadoptowania zakończyła się fiaskiem. Olek to bardzo płochliwy kot. Mam nadzieję, że jest u nas szczęśliwy. Z kotami dogaduje się rewelacyjnie, szczególnie z Radkiem, natomiast ludzi kocha od czasu do czasu i wyłącznie na własnych zasadach. Możemy go dotknąć tylko na określonych warunkach, kiedy przychodzą goście, staje się kotem widmo. Mimo to, a może właśnie dlatego, kochamy go równie mocno jak resztę.
Ostatnia jest Masza, znowu tymczas, który został z nami. Mała, słodka i urocza kocia istotka. Kocha koty, świniaki i nas. O swej miłości mruczy głośno i wyraźnie. Rewelacyjnie dogaduje się z chłopcami, zwłaszcza o piątej rano, kiedy galopują jak stado koni lub słoni po panelach.
Świnki morskie – Chrupka i Chmurka to marzenie mojej córki, która bardzo pragnęła mieć „swoje” zwierzątko, którym będzie się opiekować (wiadomo, z czyją pomocą i pod czyim okiem). Ponieważ świnki są zwierzątkami stadnymi, jasne było, że trzeba adoptować minimum dwie. Tak trafiły do nas dziewczynki. Chrupka jest żarłoczna, spokojna, lubi głaskanie, a Chmurka żywiołowa, ciekawska i bardziej płochliwa. Świniaki mamy również z tzw. odzysku, trafiły do nas już jako dorosłe. Trochę się bałam, czy dogadają się z kotami i brałam pod uwagę izolację, gdyby pojawiły się u kogoś mordercze zapędy. Na szczęście koty zareagowały bardzo pozytywnie lub obojętnie.
Tak wygląda nasz dom. Jest pełen życia i miłości, zwłaszcza kociej. Na koniec dodam, że warto dać kotu dom i warto kota adoptować, nie kupować. Zbyt dużo jest kociego nieszczęścia na świecie, warto pomóc przynajmniej jednemu”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.