Natalia to rasowa kociara i dobry człowiek,
angażujący się w inicjatywy mogące poprawić los wolnożyjących
kotów (i psów). Gdy oglądałam zdjęcia, jakie
wrzucała na swój profil na fb, zauroczyły mnie fotki
leżących obok siebie świnek morskich i kotów. Niestety,
podczas mojej wizyty nie miałam okazji uwiecznić takich momentów,
ale za to zostałam obdarzona dużą ilością kociej miłości,
szczególnie przez pięknego czarnego kocura (który, jak
sama Natalia przyznała, jest jej ulubieńcem).
A tak o swoim domu i rodzinie napisała Natalia:
„Kociarą zostałam przypadkiem
w wieku 25 lat. Zawsze chciałam mieć psa, ale warunki lokalowe i
tryb życia spowodowały, że szybko rozwiały się moje marzenia.
Wpadłam więc na pomysł, że wezmę kota. Nie była to przemyślana
decyzja, ale coś czuwało nade mną, i przede wszystkim nad kotami,
bo okazało się, że to miłość mojego życia. Mam kota na punkcie
kotów, pasujemy do siebie idealnie pod każdym względem. Nie
wyobrażam sobie bez nich domu, one mnie uspokajają, przynoszą
radość i cieszą oko swoim idealnym pięknem.
Kiedyś przeczytałam
zdanie, że prawdziwy kociarz zaczyna się od czterech kotów.
Dziś w moim domu mieszka pięć kotów, troje ludzkich
domowników, dwie świnki morskie i trzydzieści sześć rybek.
Moje koty tworzą dość
zgrane stado, choć najstarsza dama czasem głośno krzyczy i kłóci
się z innymi. Maryśka, zwana też
Mariolą, Marinellą albo Upierdliwą Żabą trafiła do mnie jako
pięciotygodniowy kociak (zabrana tak wcześnie z powodu kociego
kataru). Mariola jest typowym leleochem, uwielbia drapanie po uszach
i jest wyjątkowym sępem, jeśli chodzi o jedzenie. Jest już ze mną
prawie 13 lat.
Następny jest pięcioletni
Radek, mój ulubieniec. Czarny, wielki, pięęęęęęękny
kocur, który kocha się przytulać. Jest superkompanem innych
kotów, często odgrywa rolę dobrotliwego wujka, do którego
się przytulają i u którego mogą liczyć na towarzyską
toaletę futra. Radek trafił do mnie od wolontariuszek działających
na terenie poznańskiego dworca PKP/PKS. Został złapany do
kastracji, okazał się przyjacielskim miziakiem i czekał na dom
prawie pół roku. Po adopcji tak go zestresowała zmiana
miejsca, że pierwszy tydzień przesiedział za sofą, po tygodniu
wyszedł z podniesionym ogonem i do dziś jest królem domu.
Rok później
pojawił się Boguś. Był moim tymczasem, którego pokochałam
tak szybko, że po dwóch miesiącach zdecydowałam się na
adopcję. Boguś to taki kotek-głupotek, kolejny w moim stadzie
miziak. Tryka bardzo mocne baranki i uwielbia wodę z kranu. Ma ok. 3
lat.
Olek to mój kolejny
tymczas, który został
rezydentem, bo jedyna próba wyadoptowania zakończyła się
fiaskiem. Olek to bardzo płochliwy kot. Mam nadzieję, że jest u
nas szczęśliwy. Z kotami dogaduje się rewelacyjnie, szczególnie
z Radkiem, natomiast ludzi kocha od czasu do czasu i wyłącznie na
własnych zasadach. Możemy go dotknąć tylko na określonych
warunkach, kiedy przychodzą goście, staje się kotem widmo. Mimo
to, a może właśnie dlatego, kochamy go równie mocno jak
resztę.
Ostatnia jest Masza, znowu
tymczas, który został z nami.
Mała, słodka i urocza kocia istotka. Kocha koty, świniaki i nas. O
swej miłości mruczy głośno i wyraźnie. Rewelacyjnie dogaduje się
z chłopcami, zwłaszcza o piątej rano, kiedy galopują jak stado
koni lub słoni po panelach.
Świnki morskie – Chrupka i
Chmurka to marzenie mojej córki, która bardzo
pragnęła mieć „swoje” zwierzątko, którym będzie się
opiekować (wiadomo, z czyją pomocą i pod czyim okiem). Ponieważ
świnki są zwierzątkami stadnymi, jasne było, że trzeba adoptować
minimum dwie. Tak trafiły do nas dziewczynki. Chrupka jest
żarłoczna, spokojna, lubi głaskanie, a Chmurka żywiołowa,
ciekawska i bardziej płochliwa. Świniaki mamy
również z tzw. odzysku, trafiły do nas już jako
dorosłe. Trochę się bałam, czy dogadają się z kotami i brałam
pod uwagę izolację, gdyby pojawiły się u kogoś mordercze zapędy.
Na szczęście koty zareagowały bardzo pozytywnie lub obojętnie.
Tak wygląda nasz dom.
Jest pełen życia i miłości, zwłaszcza kociej. Na
koniec dodam, że warto dać kotu dom i warto kota adoptować,
nie kupować. Zbyt dużo jest kociego nieszczęścia na świecie,
warto pomóc przynajmniej jednemu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.