Będzie to opowieść o trójce kotów. Cyfra trzy ma rozbudowaną symbolikę w kulturach, wierzeniach, przestrzeniach ludowych i tak się składa, że w tej historii będzie mowa o trzech różnych kocich charakterach, by nie powiedzieć "żywiołach ukrytych pod futerkami" oraz o aniele w ludzkim wcieleniu, który nad nimi czuwa...
Żywioł nr 1 ma na imię Bajzel i niech Was imię nie zmyli — to kotka. Ma umaszczenie pełne fantazji. Jest zgrabna i zwinna. Nie ufa obcym. Zdecydowanie woli obserwować ich z ukrycia niż wystawiać się na bezpośrednią konfrontację. A jednocześnie to kot dominujący i dbający o swoje terytorium, o czym napiszę w dalszej części.
Żywioł nr 2, czyli Kropcia. Piękna i delikatna kotka tricolor. Jest urodzoną modelką, bo kiedy tylko zobaczyła, że ganiam za nią z aparatem, w mig zaczęła kłaść się na boczku, lizać futerko i patrzeć na mnie zalotnie. Na widok swojej zabawki potrafi jednak porzucić próżność i zmienić się w wytrawnego myśliwego.
Żywioł nr 3. Taadam! Oto przed Państwem dostojny jegomość w czarnym eleganckim futrze, czyli Grubasek! Apetyt na życie i jedzenie mu dopisuje. Ale kto dał zwieść się pozorom i myśli, że ten kot, to tylko ciepła kuleczka, ten jest w błędzie, bo Grubasek jest facetem pełną gębą. Ma swoje zdanie, które potrafi wyrazić warknięciem, a prężenie przed obiektywem uważa za zwykły przejaw narcyzmu i praktycznie na nic zdały się liczne prośby, zachęty i sztuczki, by wyszedł na środek pokoju i wziął udział w sesji zdjęciowej.
Te trzy żywioły od kilku miesięcy mieszkają pod jednym dachem. Wcześniej Kropicia i Grubasek mieszkały ze swoją opiekunką Adrianną w innym domu. Jednak okoliczności życiowe sprawiły, że Adrianna wraz z mężem przeprowadziła do swojej mamy, w której mieszkaniu od wielu lat urzęduje Bajzel. Czasami, kiedy stykają się ze sobą trzy żywioły może dojść do zjawisk nieprzewidzianych i nieokiełznanych. Tak też stało się w tym przypadku. Bajzel nie akceptuje Kropki i Grubaska na swoim terytorium. Mówi im zdecydowane "nie". Trwa wojna. Jest awantura. Nie ma mowy o zawieszeniu broni. W sumie nie ma co się dziwić — nieuparte koty to chyba rzadkość. Sytuacja jest trudna i napięta, ale Adrianna, zdaje mi się być aniołem pokoju zesłanym na terytorium tej kociej wojny. Bardzo dzielnie i skutecznie przez te wszystkie miesiące dyryguje kocim ruchem w domu oraz pracuje nad tym, by koty się ze sobą dogadały.
Jestem pewna, że nie tylko Bajezel, Kropcia, Grubasek i ja dostrzegają w Adriannie kociego anioła, ale też inne koty, którym Adrianna pomogła, wyciągając je z bezdomności, czy innych tarapatów. Raźniej robi się człowiekowi, kiedy spotyka taką osobę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.