piątek, 20 listopada 2015

V.081

Leon


Łobuz


Wiewióra



Sonia


A dziś opowieść o kotach Oli, współlokatorce Ewy z poprzedniego mojego wpisu [V.078].

Łobuz był moim długo wyczekanym kotem – adoptowałam go jako kociaka dziesięć dni po zakończeniu studiów we Wrocławiu i powrocie do rodzinnej miejscowości. Początkowo miał mieć inaczej na imię, ale był niesamowitym hultajem, więc został Łobuzem. Byliśmy sami całe trzy tygodnie! Sonię znalazłam oszczenioną w moim ogrodzie dzień po swoich urodzinach, wydała na świat dziesięć maluchów, a i sama nie miała wtedy skończonego roku. Była w kiepskiej kondycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Człowiek kojarzył jej się tylko z bólem i cierpieniem. Bała się własnego cienia, omijała ludzi szerokim łukiem, ale mnie spróbowała zaufać. Śmieję się, że była moim prezentem od wszechświata. Pomimo wszystkich tych krzywd zaznanych wcześniej jest bardzo pogodnym psem, w którym nie ma krzty agresji. Szczeniaki zostały oddanie do adopcji dzięki zaprzyjaźnionej fundacji, a my żyliśmy sobie we trójkę przez kolejne półtora roku, od czasu do czasu goszcząc jakiegoś kota na DT. Sonia nabrała nieco zaufania do ludzi, ale w pełni ufała tylko mnie, a Łobuz stawał się coraz większym łobuzem. Szalał po mieszkaniu, niszczył różne rzeczy, atakował moje ręce (blizny mam do dzisiaj), koty przebywające na DT uciekały od niego, a ten niepocieszony podgryzał Sonię, namawiając do zabawy. Aż pewnego dnia pojawił się u nas Leon. Przyszedł oczywiście na chwilę, na DT. Wypuściliśmy go z transportera w kuchni, wyskoczył jak poparzony, pochodził i rozprostował ścierpnięte łapy, a następnie przywitał się z Łobuzem, jakby znali się od dawna. Leon został. Łobuz na mnie to wymusił. Znalazł kompana do kocich bójek i wspólnego spania. Leon okazał się kotem niezwykle proludzkim, domaga się atencji i pieszczot, apetyt ma za trzy koty, świetnie dogadał się z Łobuzem, bo oboje uwielbiają wdawać się w kocie bójki. Samotny kot to nieszczęśliwy kot, adoptujcie koty w dwupakach lub innych wielopakach!
Po dwóch latach wróciłam do Wrocławia, oczywiście z całym futrzastym dobytkiem, mieszkamy razem z Ewą, która ma trzy koty i do tego prowadzimy razem DT dla Kociego Zakątka. 

Ps. Wiewiórkę znalazłam rozpaczliwie miauczącą na drzewie, miała zaropiałe oczy, wyglądała fatalnie. Teraz już jest wyleczona, odrobaczona, zaszczepiona i włazi naszym kotom na głowy. Sonię uważa za mamę, tuli się do niej i chce ją ssać... Szukamy dla niej kochającego domu.
Emotikon wink



2 komentarze:

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.