|
Bączek |
|
Mrusia |
|
Miśkot i Mrusia |
|
Maciuś, Miśkot i Mrusia |
|
Maciuś |
|
Mrusia |
|
Gapcio |
|
Bączek |
|
Maciuś, Miśkot, Mrusia |
|
Mrusia |
|
Gapcio |
|
Mrusia |
|
Gapcio i Miśkot |
|
Miśkot |
Wrzesień 2010
roku. Wieczorny spacer z córką i psem. Nagle usłyszałyśmy płacz
kotka. Zaprowadziłyśmy psa do domu i wróciłyśmy szukać źródła
miauczenia. Spod samochodów na parkingu wyskoczyło coś małego i
wspięło się na drzewo. Po usilnych próbach i pomocy sąsiada
wreszcie go przyniosłyśmy do domu. Zaniosłyśmy szaro-białego,
prychającego kocurka do łazienki I pytanie — co teraz? W domu duży
pies, który nie obcował nigdy z kotem i może nie zechcieć go
zaakceptować. Telefony do różnych instytucji bez odpowiedzi.
Zdecydowałyśmy, że zostaje i zobaczymy co dalej. Rozwiesiłyśmy
ogłoszenia na naszej ulicy, bo może komuś zginął. Następnego
dnia poszłyśmy do weterynarza na odpchlenie i odrobaczenie biedaka.
Przez jakiś czas czekałyśmy na odpowiedzi na ogłoszenie, jednak
nikt się nie zgłosił. Kotek szybko się zadomowił, psa zupełnie zlekceważył. Codziennie, gdy wychodziłyśmy z domu, zostawiając ich
samych, bałyśmy się o to, co zastaniemy po powrocie. Po około
miesiącu okazało się, że wielki pies i mały kotek zostali
najlepszymi kumplami. Razem broili, spali, chociaż to kociak przejął
dowodzenie. Tak zaczęła się nasza kocia przygoda. Kotek dostał na
imię Bączek i został na zawsze.
Pies zaczął
podupadać na zdrowiu z powodu starości i powstała obawa, że
odejdzie za Tęczowy Most i nasz Bączuś zostanie bez towarzysza.
Akurat w tym czasie okociła się kotka koleżanki. Zdecydowałam, że
bierzemy kociaka. I tak w lipcu 2011 przywiozłam do domu rudą
kulkę. Oczywiście ze strony Bączka były syki, prychania I fochy.
Maluch jednak nic sobie z tego nie robił. Pies też nie był mu
straszny i cała trójka szybko się zakumplowała. Maluch dostał na
imię Gapcio, ponieważ miał minę ciągle zdziwionego oraz był
nieco nieporadny. Koty rządziły domem i psem. Na krótko trafił do
nas jeszcze jeden rudzielec, ale niestety zabrał go FIP.
Koty
rosły, pies coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Miał zwyrodnienie
kręgosłupa i coraz większe trudności z chodzeniem. W końcu
zamieszkał u mojej mamy na wsi, żeby nie musiał chodzić po
schodach. Niedługo po tym, jak zamieszkał z nami Gapcio trafiłam
przez przypadek na “kocie stronki” na
facebooku. Czytałam historie z życia kotów, czasem zabawne, a
czasem smutne. Kocie zabawki, ulubione kartony, kocie kłaczki i
żwirek były wszędzie. Zniknęły kwiatki doniczkowe, za to
przybyło półek na ścianach i drapaków.
Kiedyś
przeglądając facebooka trafiłam na ogłoszenie “Koterii” w
Warszawie. Wśród kociaków na zdjęciach zwrócił moją uwagę
zabiedzony, trochę zasmarkany, biało-czarny kocurek. Jego
rodzeństwo zostało już adoptowane, a on czekał sam na człowieka,
który da mu miłość i dom. Wyglądał na strasznie
nieszczęśliwego. Nie mogłam go tam zostawić. W październiku do
domu przybył Maciuś — kot z Warszawy. Okazało się, że trzeba mu
doleczyć koci katar i oczka. Oczywiście Bączek i Gapcio syczeli, warczeli, ale mały Maciuś nie pozostawał im dłużny. Po niedługim
czasie Bączek stał się dla Maciusia niańką, a Gapcio przytulanką
do spania.
Przyszedł
taki czas, że postanowiłam stworzyć stronkę dla moich kotów na
facebooku. Tak powstało “To my koty”. Dzięki niej
nawiązałam kontakty z innymi kociarzami, bo obie
z córką byłyśmy już kociarami po czubki głów.
Nastał
grudzień. Jak co tydzień pojechaliśmy do mamy na wieś. Na
podwórku koty nasze i sąsiadów, a wśród nich maluch z kocim
katarem. Szybka decyzja — zabieramy na leczenie. Maluch oprócz
kociego kataru był bardzo zarobaczony. Dwa tygodnie izolacji od
naszego stadka i leczenie, a potem próby znalezienia domu dla niego.
Niestety chętni do adopcji okazali się zupełnie nieodpowiedni. I
tak zamieszkał z nami Miśkot — super miziak uwielbiający
przytulanki.
W tym roku
przez przypadek zostałyśmy też domem tymczasowym. Jak się
wciągnie w pomaganie kotom to już się przepadło. Aktualnie
mieszka z nami cudowna koteczka zwana Mrusią, gdyż każde
głasknięcie wywołuje u niej głośne mruczenie.
Koty są jak
chipsy — na jednym się nie kończy, a dom bez nich jest tylko
mieszkaniem, Cudowne istoty, każdy inny i fascynujący. Dzięki
kotom poznałam wielu wspaniałych ludzi i dołączyłam do rodziny
“kociarzy”.
[tekst autorstwa opiekunki]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.