wtorek, 11 października 2016

VI.034
















Cookie, Simran i Triss – łowczyni smoków

Cookie urodził się 20 grudnia 2010. Jego los mógł się potoczyć tragicznie jednak za sprawą ludzi, o wielkim sercu ma teraz kochający dom. Jego mama rasy ratlerek została wyrzucona z pędzącego auta. Całe szczęście świadkiem tego zdarzenia byli znajomi Wioletty, którzy nie wahając ani chwili zatrzymali się na drodze i przygarnęli sunię. Niestety sami mieszkali z trzema dużymi psami, dlatego z troski o losy suni skorzystali z koła ratunkowego w postaci Wioli, która od lat prowadziła psi dom tymczasowy. Sunia była bardzo wychudzona i niespodziewanie po dwóch tygodniach się oszczeniła, a ciąży nie zauważyli nawet weterynarze, którzy ją badali. Cookie był pierwszym z dwóch szczeniaków, które wtedy pojawiły się na świecie, a jego biszkoptowy kolor nie pozostawiał żadnych wątpliwości, jak psiak będzie się nazywał. Cookie, jak tylko zaczął dreptać po mieszkaniu, nie odstępował Wioletty na krok. To po prostu była miłość od pierwszego wejrzenia. Wiola, aby mieć czyste sumienie, oczywiście próbowała znaleźć mu odpowiedzialny i kochający dom, ale nikt nie spełnił wyjątkowo rygorystycznych warunków adopcyjnych i Kukuś „musiał” z nią zostać na stałe. Oczywiście te rygorystyczne warunki adopcyjne były wyłącznie po to, żeby Cookie został w domu, w którym się urodził.
Kukuś jest bardzo emocjonalnym pieskiem. Kiedy w wieku dwóch lat został na kilka dni u przyjaciółki Wioletty, którą znał od zawsze, posiwiał z tęsknoty za swoją opiekunką…

Kolejną towarzyszką Wioletty jest trzyletnia Simka, a właściwie Simran, która swoje imię ma po hinduskiej księżniczce. Historia Simki jest dosyć tragiczna. Wiola, drogą pantoflową dowiedziała się, że w podwarszawskiej wsi pewien gospodarz trzyma przywiązane sznurem dwie suczki, w tym jedną ze szczeniakiem. Simran, ów szczeniak, miała trafić do Wioli tylko na tymczas, ale więź, jaka się między dziewczynami stworzyła podczas powrotu do domu, już nie pozwoliła im się rozstać i Simka została z Wiolą na stałe. Po prawie dwóch miesiącach udało się uratować również mamę Simki, która, po przebadaniu i zaszczepieniu trafiła szczęśliwie do znajomych Wioli, gdzie znalazła kochający dom.

Triss, dla przyjaciół Krysia, pojawiła się w życiu Wioli w lutym 2015 i przyjechała aż z Płońska. Trzeci pies, przygarnięty na stałe, był symbolicznym zamknięciem domu tymczasowego u Wioli, która przez kilka lat otoczyła opieką i znalazła domy dla ponad 50-ciu psiaków. Trisia, chociaż była małą, śliczną, puchatą kuleczką, pomimo licznych ogłoszeń w internecie, jakoś nie mogła znaleźć swojego domu, a Wiolę zauroczyła od pierwszego wejrzenia, dlatego śmiem twierdzić, że to było jej przeznaczenie. Sunia trafiła do Wioli, kiedy ta przeżywała bardzo ciężkie chwile, odegrała rolę terapeuty i jest traktowana na swój sposób wyjątkowo. Zwłaszcza że ma też inny charakter niż Kukuś i Simka. Jest taka trochę kocia, przytuli się, kiedy ona ma na to ochotę. Sunia jest niezwykła nie tylko dlatego, że bezbłędnie wyczuwa nastroje swojej opiekunki i wie, kiedy musi ją pocieszyć, ale specjalizuje się również w łowieniu smoków. I nie chodzi tu o mityczne smoki ziejące ogniem, ale dziecięce smoczki. Na spacerze znajduje każdego zgubionego smoczka i przynosi ze sobą do domu! 

Każdy z tych psiaków jest wyjątkowy, ale każdy inaczej. Każdy z nich to przeznaczenie, tego jestem pewna. To psie stadko tworzy z Wiolą piękną, szczęśliwą rodzinę, która każdego dnia obdarza się wzajemną miłością. I śmiem twierdzić, że psy, tak jak koty, są szczęśliwsze, jeśli nie muszą żyć w pojedynkę, tylko mają za towarzysza przedstawiciela tego samego gatunku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.