Cookie, Simran i Triss – łowczyni smoków
Cookie urodził się 20 grudnia 2010. Jego los mógł się potoczyć
tragicznie jednak za sprawą ludzi, o wielkim sercu ma teraz kochający dom. Jego
mama rasy ratlerek została wyrzucona z pędzącego auta. Całe szczęście świadkiem
tego zdarzenia byli znajomi Wioletty, którzy nie wahając ani chwili zatrzymali
się na drodze i przygarnęli sunię. Niestety sami mieszkali z trzema dużymi
psami, dlatego z troski o losy suni skorzystali z koła ratunkowego w postaci
Wioli, która od lat prowadziła psi dom tymczasowy. Sunia była bardzo wychudzona
i niespodziewanie po dwóch tygodniach się oszczeniła, a ciąży nie zauważyli
nawet weterynarze, którzy ją badali. Cookie był pierwszym z dwóch szczeniaków,
które wtedy pojawiły się na świecie, a jego biszkoptowy kolor nie pozostawiał
żadnych wątpliwości, jak psiak będzie się nazywał. Cookie, jak tylko zaczął dreptać po mieszkaniu, nie odstępował Wioletty na krok. To po prostu była miłość
od pierwszego wejrzenia. Wiola, aby mieć czyste sumienie, oczywiście próbowała
znaleźć mu odpowiedzialny i kochający dom, ale nikt nie spełnił wyjątkowo rygorystycznych
warunków adopcyjnych i Kukuś „musiał” z nią zostać na stałe. Oczywiście te
rygorystyczne warunki adopcyjne były wyłącznie po to, żeby Cookie został w domu,
w którym się urodził.
Kukuś jest bardzo emocjonalnym pieskiem. Kiedy w wieku dwóch lat
został na kilka dni u przyjaciółki Wioletty, którą znał od zawsze, posiwiał z
tęsknoty za swoją opiekunką…
Kolejną towarzyszką Wioletty jest trzyletnia Simka, a właściwie
Simran, która swoje imię ma po hinduskiej księżniczce. Historia Simki jest
dosyć tragiczna. Wiola, drogą pantoflową dowiedziała się, że w podwarszawskiej
wsi pewien gospodarz trzyma przywiązane sznurem dwie suczki, w tym jedną ze
szczeniakiem. Simran, ów szczeniak, miała trafić do Wioli tylko na tymczas, ale
więź, jaka się między dziewczynami stworzyła podczas powrotu do domu, już nie
pozwoliła im się rozstać i Simka została z Wiolą na stałe. Po prawie dwóch
miesiącach udało się uratować również mamę Simki, która, po przebadaniu i
zaszczepieniu trafiła szczęśliwie do znajomych Wioli, gdzie znalazła kochający
dom.
Triss, dla przyjaciół Krysia, pojawiła się w życiu Wioli w lutym 2015 i przyjechała aż z Płońska.
Trzeci pies, przygarnięty na stałe, był symbolicznym zamknięciem domu
tymczasowego u Wioli, która przez kilka lat otoczyła opieką i znalazła domy dla
ponad 50-ciu psiaków. Trisia, chociaż była małą, śliczną, puchatą kuleczką, pomimo
licznych ogłoszeń w internecie, jakoś nie mogła znaleźć swojego domu, a Wiolę
zauroczyła od pierwszego wejrzenia, dlatego śmiem twierdzić, że to było jej
przeznaczenie. Sunia trafiła do Wioli, kiedy ta przeżywała bardzo ciężkie chwile, odegrała rolę terapeuty i jest traktowana na swój sposób wyjątkowo. Zwłaszcza że ma też
inny charakter niż Kukuś i Simka. Jest taka trochę kocia, przytuli się, kiedy
ona ma na to ochotę. Sunia jest
niezwykła nie tylko dlatego, że bezbłędnie wyczuwa nastroje swojej opiekunki i
wie, kiedy musi ją pocieszyć, ale specjalizuje się również w łowieniu
smoków. I nie chodzi tu o mityczne smoki ziejące ogniem, ale dziecięce smoczki.
Na spacerze znajduje każdego zgubionego smoczka i przynosi ze sobą do domu!
Każdy z tych psiaków jest
wyjątkowy, ale każdy inaczej. Każdy z nich to przeznaczenie, tego jestem pewna. To psie stadko tworzy z Wiolą piękną,
szczęśliwą rodzinę, która każdego dnia obdarza się wzajemną miłością. I śmiem
twierdzić, że psy, tak jak koty, są szczęśliwsze, jeśli nie muszą żyć w
pojedynkę, tylko mają za towarzysza przedstawiciela tego samego gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.