sobota, 26 września 2015

V.066

Freya nie jest przekonana do zdjęć
Szelma prezentuje stopy
Czyje jest to pudełko? Czyli Gumiś przejmuje kontrolę i przegania Szelmę
Szelma pudełkowa
Daj mi palec! Daj mi papierek! Daj mi folijkę! Daj mi swoją uwagę!
Pognietli Ksenie futerko...
Szelma poza pudełkiem, Szelma w pudełku... i zmiana... i od nowa
Freja — jednak zdecydowała się, że zapozuje
Ksena — ja zdjęć nie chciałam i swoje zdanie podtrzymuję
Fizia — hipnotyzuję Cię: daj mi jeszcze jeden kawałeczek...
Jestem Szelma. A Ty?
Fizia już spogląda i testuje swoje możliwości sępiące, tymczasem Gumiś zastanawia się, co też Fizia jadła i dlaczego nie on...

Obrończyni Freya i jej koci kumple — Fizia, Ksena, Gumiś i Szelma

Wrzesień miał obfitować w łódzkie spotkania akcjowe, ale nie wyszło tak, jak planowałam. Całe szczęście, że umawianie na tę sesję trwało dosłownie chwilę, a światło tego (o dziwo bardzo letniego!) dnia nie zawiodło moich oczekiwań (i potrzeb).
Do furtki dopadła Freya. Obszczekała mnie przez furtkę. Później w furtce. A jeszcze parę uwag wyraziła, wpuszczając mnie na ścieżkę prowadzącą do domu. Obwąchanie mojej ręki wcale nie było jednoznaczne z jej akceptacją. Po chwili jednak — już w domu — miała zamiar umyć mi twarz (spociłam się na tym słońcu!) i okulary. W końcu okulary lizane pokazują lepszą rzeczywistość. Freya jest dzieckiem miłości potajemnej. Jej mama, wilczurzyca, przygruchała sobie jakiegoś kawalera... Dlatego wielkością i ubarwieniem Freya może przypominać wilczura (po mamie), ale sierść i głowę, ma zdecydowanie po innych przodkach (pewno od strony niezidentyfikowanego taty). Uważa, że każdy, kto jest poza domem, czy za furtka musi zostać obszczekany. Dodatkowo miałam wrażenie, że chciała powiedzieć: "tak, to ich pilnuję" — kiedy w pokoju brykały dwa najmłodsze koty — "ale spokojnie, wszystko mam pod kontrolą".
Te dwa młodsze koty to Gumiś i Szelma. Gumiś to kot burmski (spotykany także pod nazwą burmański) o kolorze gorzkiej czekolady. Pojawił się w życiu Natalii i jej męża po tragicznej śmierci innego kocurka (Ksorka). Jest towarzyski, ciekawski i jako jedyny chłopak uważa, że cała uwaga należy się jemu i tylko jemu. Ewentualnie na pięć minut może odstąpić ją komuś innemu, ale uwaga musi do niego wrócić. Inaczej odzyska ją siłą. Ładuje się poza tym do torby, bo tak. Usiłuje podkraść coś, co może nadawałoby się do zabawy, skoro zjeść się nie da. No i wyjątkowo zasmakowały mu moje palce. Najwyraźniej skojarzył je z kabanoskami, ponieważ usiłował je schrupać.
Szelma jest najmłodszym kotem w stadzie. To trikolorka, która demonstruje zachowania, które są typowe dla kota — i robi to z wielką gracją. "Chcesz mieć zdjęcie kota w pudełku? Proszę, jestem w pudełku". "A może chcesz zdjęcie kota w tunelu? Mówisz i masz". "Teraz zaprezentuję stopy, drzemiąc na szafce. Czy masz już wystarczająco kocich zdjęć?"
Teraz już rozumiecie, dlaczego Gumiś szalał i starał się odzyskać moją atencję — jego młodsza przybrana siostra, jako rasowa modelka, sama wpadała w obiektyw. W domu przebywają jeszcze dwie kotki: Fizia i Ksena. Fizia nie chciała mnie poznać. Podziałała metoda przekupstwa kulinarnego. Natalia podawała frykasy, a Fizia pochłaniała je (w sępiącym towarzystwie Gumisia i Freyi). W którymś momencie zauważyła, że nadal stoję i w sumie nic nie robię. Patrzę. Przysiadła więc i zmierzyła mnie wzrokiem. Po czym zrobiła jeszcze parę min do Natalii, jedną z maślanymi oczami i widząc, że już nic nie zyska, przekąska zakończona, podreptała znowu do swojej tajnej skrytki. Fizia jest pięknie umaszczoną szylkretką i żałuję, że moje zdjęcia nie oddają jej uroku.
Ksenę zastałam w pierwszych chwilach, siedziała za fotelem i oceniała jak bardzo jestem groźna. Najwyraźniej bardzo, bo ta nietypowo umaszczona kotka (jej opiekunka mówi, że to szara tajka — ja powiedziałabym, że srebrna..., bo szary nie oddaje pełni atrakcyjności Kseny) szybko zniknęła. Później zwabiona sposobem, pozwoliła na parę ujęć, ale w obiektyw nie spojrzała. Szkoda.
W ogrodzie jest oczko wodne, zamieszkane przez rybki, a na wiosnę także masę żab. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś je poznam, chociaż to bardziej (w przypadku żab) dzicy lokatorzy.

W opiekunach zwierząt, tych świadomych i odpowiedzialnych, lubię to, że mają niekończące się opowieści o swoich podopiecznych. I jak to w opowieściach często bywa, pojawiają się też czarne charaktery. W tym przypadku to ktoś podrzucający trutkę — Natalia zdecydowała, że jej koty nie będą wychodziły, bo przez antropocentryzm (chociaż egocentryzm brzmi chyba lepiej) ludzi, którzy najwyraźniej doszli do wniosku, że trzeba wytępić w okolicy wszystkie stworzenia poza bezsierstnymi dwunogami, straciła już dwa koty — Ksorka i Zarazkę. Przy czym Zarazka była kotką, która te okolice zamieszkiwała wcześniej i kiedy Natalia i jej mąż wprowadzili się tutaj, wybrała sobie ich na towarzyszy. Nie bardzo rozumiem motywy działania osób, o których często słyszymy, że zostawiły pod krzaczkiem kiełbaskę z gwoździkiem, albo trutką na szczury, muszą wyjątkowo nie lubić świata...
Cieszę się, że mogłam zaobserwować bardzo szczególne relacje, jakie łączą Natalię i jej podopiecznych. To wyjątkowy dom, z wyjątkową energią i równie wyjątkowymi mieszkańcami.  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.