Bandziory, czyli bure jest piękne
Bandziorki to niezwykła trójka burych mieszkających z Małgosią i Leszkiem w Kołobrzegu. Kocie rodzeństwo znalazło sobie cudownych, niezwykle oddanych im ludzi i owinęło ich wokół pazurków. To władcy absolutni, ale rządzący raczej miękką łapką, bez konieczności stosowania środków przymusu.
Bandziorek to alfa, król, który potrafi strzelić focha za to, że Leszek wyszedł na taras z Ninią, a właśnie Bandziorek miał być pierwszy. Drugi (bardziej ostrożny) jest nieco zdominowany, ale potrafi zawalczyć o swoje, gdy uzna, że jest taka potrzeba. Ninia, to subtelna, delikatna kociczka, słodka i przymilna.
Gosia to kociara, poza Bandziorkami, opiekuje się też kotami przypracowymi, w tym przepięknym burym Gustawem. Ma też zaprzyjaźnioną mewę, która puka w okno i domaga się jedzenia. Leszek na początku zastrzegał się, że jako osoba bez wielkiego doświadczenia, raczej się kotami nie będzie zajmować. Oczywiście w momencie, gdy Bandziorki trafiły do domu, wszystko się zmieniło i teraz jest totalnie zakochanym i zaangażowanym opiekunem całej trójki.
A tak o Bandziorach napisała Gosia:
"Moje kochane Bandziory mają dom.
Dom jest w Kołobrzegu.
Nie od razu było tak łatwo. Gdy były malutkie, matka przyprowadzała je na śmietnik przy naszym domu i uczyła, jak szukać jedzenia. Zaczęliśmy się poznawać w zimie. Zauważyliśmy, że przychodzą, więc zaczęliśmy wynosić im wodę i jedzenie. Potem czekaliśmy na siebie codziennie. Najodważniejszy był Bandziorek, czekał na nas, witał, zaczął się przytulać, zwiedzał samochód. A potem stwierdziliśmy, że bez sensu tak stać pod śmietnikiem.
Pierwszej nocy wszyscy byliśmy zestresowani. Ale poszło mega gładko. Od razu wiedzieli, do czego służy kuweta, wypracowaliśmy sobie godziny karmienia, okazało się, że o wiele lepiej śpi się w łóżku niż na podwórku.
Dzisiaj Bandziory – dwóch chłopaków: Bandzior i Drugi oraz dziewczynka: Ninia – są niewychodzące. Są domowymi kanapowcami, miziakami, które uwielbiają się bawić i psocić, a czasem biją się (jak to rodzeństwo), wychodzą pod nadzorem na taras, tylko Drugi najlepiej czuje się w domu.
Nie wyobrażamy sobie domu bez nich. Wyjeżdżamy raczej osobno, bo koty tęsknią (tak to nie prawda, że kot przywiązuje się tylko do miejsca), czekają, jeśli musimy, to zapewniamy im całodobową opiekę.
I tak już 3 lata…"
piękne zdjęcia, wspaniała opowieść, cudowni ludzi no i nader zacne koty!:)
OdpowiedzUsuńSłodziaki!! Kiedy czyta się taką opowieść ze szczęśliwym zakończeniem to jakby kropla miodu padała w samo serce. Chciałabym się obudzic któregoś ranka i usłyszeć komunikat_ Od dzis nie ma bezdomności,cierpienia,okrucieństwa. Wszystkie zwierzaki są zaopiekowane i szczęśliwe...! Ech,zycie, dobrze,że marzenia nie są zabronione.
OdpowiedzUsuń