Pierwsza w rodzinie Pani Mirelli pojawiła się Zula, siostra Fidusia, „odziedziczona” po wyprowadzających się sąsiadach. Jej brat dołączył do niej trochę później. Teraz rządzi sam – Zula dwa lata temu odeszła za Tęczowy Most, prawdopodobnie przez problemy z sercem.
Fiduś - a właściwie Fidel - ma teraz 11 lat. Choć śmierć siostry odreagował niszcząc meble, to po jakimś czasie uspokoił się… i odżył. Widać, że jest kotem, który woli być sam. Po odejściu Zuli zrobił się bardziej towarzyski i ciekawski, a próba sprowadzenia mu nowej towarzyszki skończyła się niepowodzeniem. Choć wzięty na ręce odpycha się od właścicielki, to swojej porcji pieszczot potrafi domagać się całkiem głośno. Zresztą straszny z niego gaduła – zaczynając od zaznaczenia swojej obecności, a kończąc na reprymendach.
Pomysł z sesją w ogóle mu się nie spodobał. O ile ja spełniłam swój obowiązek i głaskałam jak należy, to spojrzenia w stronę obiektywu okazały się być poniżej jego godności. W pewnym momencie ze znudzoną miną schował się do koszyka i żadna siła nie była w stanie go przekonać do dalszej współpracy. Ah ci arystokraci…
Mam kota niebieski rosyjski. Jest bardzo samo lubny, lubi byc glaskany lecz przez bardzo krotki czas. Nazywam go Pan Serenada. Jak Fidus lubi gadac i domagac. Wszyscy kochamy naszego Misia:)
OdpowiedzUsuńFiduś <3 :*
OdpowiedzUsuńno piękności! co za cudowna sesja :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, cudnego kota .
OdpowiedzUsuń