poniedziałek, 6 stycznia 2014

III.034






Jakiś czas temu wybrałyśmy się z Magdą na spacer. Ja robiłam zdjęcia, Magda opowiadała o Keno:
"Jego historia zaczyna się w parku, gdzieś pod Poznaniem, a właściwie przy ławce, do której został przywiązany. Stamtąd, jak to w psim życiu często bywa, trafił „z deszczu pod rynnę” czyli do przytuliska. Tam jego domem był zimny i brudny kojec, co nie pozostawało obojętne dla jego zdrowia. Pobyt w „luksusie” objawia się przewlekłym zapaleniem skóry i sporym wyniszczeniem. Gdy duma i odwaga prawie gasną, Keno wzbudza zainteresowanie wolontariuszek Dogomanii. To szansa na poprawę sytuacji, na leczenie, na dom. Pod opieką Agnieszki - właścicielki psiego hoteliku i przy wsparciu wolontariuszy Dogomanii Keno powoli dochodzi do siebie, w tym samym czasie trwają poszukiwania domu... tak aż do maja 2012, kiedy nasze drogi - moja i Tomka oraz Keno - się krzyżują. Od tego czasu mija prawie 1,5 roku, teraz z naszym pięknym i kochanym psem zwiedzamy Miasto Spotkań i z całych sił staramy się złamać stereotyp  amstaffa - psa mordercy, bo przecież to kłamstwo. Nawet po tak przykrych doświadczeniach nasz pupil cieszy się pełnią życia. Śpi dłuuuugo w swoim ciepłym posłaniu, bawi się ulubioną zabawką, poznaje inne psy i... daje więcej radości, niż można by oczekiwać".

1 komentarz:

  1. Kocham bullowate, są niesamowite, mają wspaniałe charaktery i niezwykły wyraz oczu... Bardzo boli mnie ich krzywda, krzywdzące uprzedzenia... Szacunkiem darzę ludzi, którzy stają naprzeciw stereotypom, oddając się pasji i miłości tych psów. Łza zakręciła mi się w oku, widząc te zdjęcia, szczęśliwego Keno i czytając jego historię z happy endem! Cieszę się! Kolejny szczęśliwy psiak :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.