O kotach samosiach.
Są takie koty, które wszystko robią same. Same otwierają karmę, same przynoszą myszki do zabawy... Niech swoją historię opowiedzą koty, które same znalazły sobie dom. Jest to dom pełen mądrej miłości, ciepły i bezpieczny. Nie mogły trafić lepiej. Oddajmy głos Tośkowi i Moruskowi.
Tosiek:
Pamiętam jak dziś. 2 lata temu, będąc 3-miesięcznym dzieciakiem zapukałem do drzwi pewnej firmy.
Pamiętam jak dziś. 2 lata temu, będąc 3-miesięcznym dzieciakiem zapukałem do drzwi pewnej firmy.
- Dzień dobry, czy zastałem Zuzę?
Wiedziałem, że tam będzie. Mówili, że to psiara i alergiczka i nigdy nie weźmie kota. Nie wiem, co to znaczy, ale brzmiało zachęcająco, więc wziąłem kota, to znaczy siebie i przyszedłem.
Starałem się dbać o Dużą. Robiłem jej peeling pod oczami, towarzyszyłem w podróżach, czyściłem wierzchołki szaf.
Po roku Duża przyniosła do domu 6-tygodniowy, umorusany kłębek, który jadł z mojej miseczki i gryzł moje myszki! Nie odzywałem się do niej przez pół roku! Kłębek stopniowo rósł i dało się z nim biegać. Stoczyliśmy wiele dyskusji siedząc w koszykach na parapecie, gdy Duzi pracowali na nasze zabawki.
Pewnego dnia, gdzieś koło piątej rano, poszedłem przeprosić Dużą. Dałem jej buziaka w nos i zrozumiałem, że wciąż jest Moja.
Morusek:
Miałem zaledwie parę tygodni, gdy zgubiłem rodzeństwo. Wiedziałem, że muszę sobie radzić sam. Krążyły pogłoski, że na dzielni mieszka psiara i alergiczka. Nie wiedziałem, co to znaczy, ale brzmiało zachęcająco, więc znalazłem jej samochód i krzyczałem, żeby zeszła na dół, bo porysuję lakier. Krzyczałem z całych sił, aż w końcu przyszła i zabrała mnie do domu prosto w ramiona Dużego. Pamiętam jak dziś te ciepłe kolana... Pamiętam również pierwszą kąpiel, po której się zaskoczyłem, że jestem biały.
Kojarzyłem z mglistych wspomnień, że powinienem ssać, żeby urosnąć, więc ssałem ucho Dużego. Słabo podziałało, bo nie jestem taki duży jak Tosiek. Próbowałem wszystkiego, nawet szczypiorku, ale chyba nigdy go nie przerosnę. Mówią, że pewnie dlatego on skacze wyżej niż ja, ale tak naprawdę boję się tego czarnego, co za mną wszędzie łazi. Jak mu tam... ogonek. Na szczęście Duży mnie przed nim broni. Mój Duży.
Tośku, Morusku, jesteście piękni. Wasi Duzi to wspaniali ludzie :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i wspaniale zakończenie dwóch historii. Bardzo fajnie, że chłopaki zabrali głos :)
OdpowiedzUsuńZuza samych radości dla Was! :)
Jakie cudowne historie! :) Bardzo fajne chłopaki i super o sobie opowiedzieli.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że z chłopaków takie zdolne bestie literackie :)) Bardzo dziękuję za odwiedziny i fantastyczny reportaż. Pozdrawiam wszystkich i tych, którzy się zastanawiają gorąco zachęcam do odpowiedzialnej adopcji! Nie wyobrażam już sobie domu bez zwierząt...
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję :) Było bardzo miło i kawa pyszna, a koty zawstydziły moje ;)
UsuńBrawo Zuza!!!
OdpowiedzUsuńA chłopaków znam osobiście <3
Ciocia Madzia :)
Fajowi, nie? Nic sobie nie robili z tego, że przyszła obca baba i robiła zdjęcia.
UsuńŚwietnie opowiedziane historie chłopaki :-)
OdpowiedzUsuńżem uronił...
OdpowiedzUsuń