[Fotografie Maliny zamieszczone za zgodą autora i opiekuna w jednym] |
Świnoujście, 18.07.2017
Mogę zostać trzy miesiące?
Znajomy z pracy, Pan Mieczysław, moje pytanie o rozmowę o Malinie skwitował tak "no
przecież wszystko wiesz, mówiłem już nie raz". No tak, tylko
trzeba to wszystko zebrać i ubrać w jakąś całość, znaleźć
początek wspaniałej przyjaźni opiekuna i kota. I to nie
byle jakiej przyjaźni – dziesięcioletniej.
Był rok 2007,
Poznań – miasto wielu uczelni, pełne wykształconych
ludzi, wielki ośrodek miejski. Młody student zauważył istotę
dwunożną idącą w kierunku rzeki, trzymającą w dłoniach worek, który się ruszał. Student niewiele myśląc, wyrwał z ręki istoty
worek i otworzył. To, co było w środku, nie powinno jeszcze
samodzielnie egzystować, nie powinno opuścić matki, a już na
pewno nie nadawało się do wody. To nie ryby... to koci miot. Tak,
takie rzeczy zdarzają się nie tylko na dalekiej wsi, to jest
przykre.
Wszystkie kociaki
znalazły domy, zostały rozdane po znajomych studenta. Jeden z
koteczków trafił do studenta na stancję, był pielęgnowany,
żywiony, zaopiekowany. Niestety rok się kończył i trzeba było
zwolnić stancję, poszukać czegoś nowego. Tak właśnie mała
kulka trafiła w dniu 24.12.2007 do Świnoujścia, na przechowanie do
domu studenta – bohatera, do Pana Mieczysława.
Kulka dostała na imię
Malina i początkowo miała zostać w Świnoujściu na czas szukania
nowej stancji (około trzech miesiące, łącznie z przeprowadzką),
została dziesięć lat. Pan Mieczysław darzy wielką miłością wszelkie
stworzenie, miał dobrze wyszkolone trzy psy. Uważa się za psiarza,
ale całkowicie uległ Malinie. Nie wiedział, że kot umie sobie tak
owinąć człowieka wokół "palca". Malina dostała całe 55
metrów kwadratowych dla siebie, może wchodzić wszędzie, ma
wspaniale wyrobione nawyki żywieniowe (puszeczki, surowe mięsko
wołowe, saszetki itp.).
Malina, jak
prawdziwa dama nie lubi tłumów. Jest typową jedynaczką, bardzo
terytorialną. Strasznie się denerwuje, kiedy jakiś inny kot narusza
jej przestrzeń. Ulubiona zabawa to wszelkiego rodzaju sznurki.
Malina mimo swojego wieku i mimo tego, że jest 100% kotem domowym, nie
zatraciła instynktu łowieckiego. Uwielbia polować na muchy i
motyle (Pan Mieczysław zrobił sobie mały ogródek na balkonie, a
motyle chętnie z niego korzystają).
Jak sprawę Maliny podsumowuje opiekun: "Technik manipulacji możemy uczyć
się od kotów".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.