sobota, 5 sierpnia 2017

VII.025


[Fotografie Maliny zamieszczone za zgodą autora i opiekuna w jednym]






Świnoujście, 18.07.2017

Mogę zostać trzy miesiące?


Znajomy z pracy, Pan Mieczysław, moje pytanie o rozmowę o Malinie skwitował tak "no przecież wszystko wiesz, mówiłem już nie raz". No tak, tylko trzeba to wszystko zebrać i ubrać w jakąś całość, znaleźć początek wspaniałej przyjaźni opiekuna i kota. I to nie byle jakiej przyjaźni – dziesięcioletniej.

Był rok 2007, Poznań – miasto wielu uczelni, pełne wykształconych ludzi, wielki ośrodek miejski. Młody student zauważył istotę dwunożną idącą w kierunku rzeki, trzymającą w dłoniach worek, który się ruszał. Student niewiele myśląc, wyrwał z ręki istoty worek i otworzył. To, co było w środku, nie powinno jeszcze samodzielnie egzystować, nie powinno opuścić matki, a już na pewno nie nadawało się do wody. To nie ryby... to koci miot. Tak, takie rzeczy zdarzają się nie tylko na dalekiej wsi, to jest przykre.

Wszystkie kociaki znalazły domy, zostały rozdane po znajomych studenta. Jeden z koteczków trafił do studenta na stancję, był pielęgnowany, żywiony, zaopiekowany. Niestety rok się kończył i trzeba było zwolnić stancję, poszukać czegoś nowego. Tak właśnie mała kulka trafiła w dniu 24.12.2007 do Świnoujścia, na przechowanie do domu studenta – bohatera, do Pana Mieczysława.

Kulka dostała na imię Malina i początkowo miała zostać w Świnoujściu na czas szukania nowej stancji (około trzech miesiące, łącznie z przeprowadzką), została dziesięć lat. Pan Mieczysław darzy wielką miłością wszelkie stworzenie, miał dobrze wyszkolone trzy psy. Uważa się za psiarza, ale całkowicie uległ Malinie. Nie wiedział, że kot umie sobie tak owinąć człowieka wokół "palca". Malina dostała całe 55 metrów kwadratowych dla siebie, może wchodzić wszędzie, ma wspaniale wyrobione nawyki żywieniowe (puszeczki, surowe mięsko wołowe, saszetki itp.).

Malina, jak prawdziwa dama nie lubi tłumów. Jest typową jedynaczką, bardzo terytorialną. Strasznie się denerwuje, kiedy jakiś inny kot narusza jej przestrzeń. Ulubiona zabawa to wszelkiego rodzaju sznurki. Malina mimo swojego wieku i mimo tego, że jest 100% kotem domowym, nie zatraciła instynktu łowieckiego. Uwielbia polować na muchy i motyle (Pan Mieczysław zrobił sobie mały ogródek na balkonie, a motyle chętnie z niego korzystają).

Jak sprawę Maliny podsumowuje opiekun: "Technik manipulacji możemy uczyć się od kotów".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.