niedziela, 4 grudnia 2016

VI.057

buziaczek tu...
buziaczek tam...




wszyscy kochają Wazona
"bez wzajemności" — odpowiada Wazon


ciasteczko! 


mmmmm, pycha...
no co? to był maleńki kawałeczek przecież... 
pierwszorzędne! 
mniam!




nic mi nie dają, ciągle tylko inni jedzą, nie ja... 
o... może się uda...
















Na drodze tego spotkania było wiele zakrętów, ale wreszcie spotkałam psio-kocią zgraję Beaty, siostry Iwony. W tej ekipie ważną rolę odgrywa także młodzież — małe diablę o anielskim wyglądzie i szelmowskim uśmiechu. W życiu Beaty i Sławka pojawiają się od lat zwierzęta. Często są to zwierzaki stare i chore, których już nikt inny nie chce. Znajdują na swoje ostatnie chwile ciepły i kochający dom, w którym są bezpieczne i zaopiekowane. 
Podczas odwiedzin usłyszałam wiele wzruszających historii o psach, których nie było mi dane spotkać — schorowanych, doświadczonych przez życie. Spotkałam natomiast trzy psy i jednego kota. Heluś zwany Helutkiem ma około siedmiu lat i lgnie do człowieka. Przywitał mnie radośnie przy bramie i już nie odpuszczał. Ma lekki paraliż tylnych łap i różne problemy z tym związane. To jedna z bid adoptowanych przez tę rodzinę, by dać ciepło istocie, która go nie zaznała. Żeby wynagrodzić cierpienie, którego doznała... Heluś jest przemiłym pieskiem średniej wielkości, trochę przerażają go aspiracje młodego, do jeżdżenia na helusiowym grzbiecie, jak na kucyku, dlatego czując pismo nosem, ostrzega warczeniem, że nie nadaje się na wierzchowca. 
Przy bramie przywitała mnie też Reja (zwana Śmokiem). Reja jest córką jednej z adoptowanych kiedyś suk, która niepodejrzewana o takie możliwości, powiła psiątka. Reja została i tak od sześciu lat pełni funkcję psa obronnego. Na mój widok zjeżyła się i nie chciała podejść. I kiedy Heluś obwąchiwał moją dłoń i był gotów oddać mi całe swoje psie serce, Reja była bliższa odgryzienia tej ręki... Beata żartuje, że Reja byłaby psem obronnym tylko, gdyby nią rzucać w napastnika (jest dużym psem). Nie wiem tego, myślę jednak, że jej nie docenia. Reja ma ogrom cierpliwości i miłości. Także do dziecka. Jednak przede wszystkim do kota, który nie może powiedzieć, że tę miłość odwzajemnia. Zawsze, kiedy leży w zasięgu języka Rei, zostaje liźnięty, a nawet wylizany, jeżeli nie wstanie. Mina kota jest bezbłędna i zwykle dość komiczna. Reja jest kucykiem dla młodego i nie przeszkadza jej, że to na niej uczy się postępowania ze zwierzętami, co kończy się czasami ciągnięciem za uszy, udawaniem, że psi ogon to dzwon (swoją drogą sieknięcie takim dzwonem bardzo ożywia — zamawiam usługę dzwonienia po moich kolanach u Rei, bardzo skutecznie pobudza!). 
Co do miłowania kota i jego śmiesznych min, kot cieszy się także adoracją ze strony dziecka — również bez wzajemności. Wazon, a właściwie Stefano Foxy from Italy ma już dziewięć lat i mimo swojej wybitnie filozoficznej natury (nazywany jest Wazonem przez swoje czasowe zawieszenia i ustawianie się w jakimś miejscu na dłuższy czas, bywa, że podczas wchodzenia na kanapę nagle dopada go jakaś myśl i kot ma swój odlot...) nie jest gotowy na dziecko, ani miłość Rei. Znosi te amory z klasą i ogromną cierpliwością, ale także z minami, które warto uwiecznić — co starałam się czynić. Wazon jest kotem adopcyjnym, jego opiekunowie oddali go Beacie, bo im wadził. Tutaj ma swoją przestrzeń do polowań, michę, ciepły dom, głaski, no i oczywiście miłość, nie zawsze taką, jakiej by chciał, ale sorry, nie można mieć wszystkiego.
Ostatnią damą, którą poznałam, jest Sisi zwana Krysią (lat 5,5). Pies kieszonkowy, także adoptowany. Krysię usłyszałam, wchodząc do domu — najgłośniej szczekała. Później powarkiwała, aż wreszcie schowała się w róg kanapy, za poduszki i drzemała, mając na mnie baczenie. W którymś momencie trochę się zapomniała i zjadła kawałeczek ciasta ode mnie — chyba ją to zaskoczyło, bo zaraz uciekła za poduszki i patrzyła na mnie wzrokiem skrzywdzonej istoty. — Droga Sisi, to był tylko kawałeczek ciasta! 

Podziwianie tej gromadki było świetną rozrywką. Muszę przyznać, że dzieci plus zwierzęta to naprawdę gratka dla obserwatorów, fotografów itp. Nie dziwię się, że ten motyw (dziecko i zwierzę) znalazł uznanie tylu fotograficzek i fotografików. Mam nadzieję, że młody poza miłością rodziców, odczuje też miłość zwierzaków, z którymi żyje pod jednym dachem i wyrośnie na wrażliwego człowieka, w którym zwierzęta będą mogły odnaleźć sprzymierzeńca i obrońcę. Czego życzę nam wszystkim.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.