piątek, 2 grudnia 2016

VI.055

Marcel

Kazik






Dzisiaj trochę prywaty, gdyż przedstawiam Wam moje koty — Marcela i Kazika.

Marcel urodził się na wsi, w gospodarstwie babci mojego męża — Radka. Był to rok 2009, studiowałam za granicą, gdy pewnego niedzielnego wieczoru dostałam na maila od Radka kilka zdjęć malutkiego kociaka i momentalnie przepadłam — to była miłość od pierwszego wejrzenia. Dwa miesiące później przyjechał do nas mały cudak z długaśnymi łapami, wielkimi uszami, który w dodatku okazał się strasznym gadułą, a nawet śpiewakiem zawodzącym "mjoł, mjooooooł" o dziwnych porach. Przez okres dorastania był małym elektronem biegającym po ścianach, jednak z czasem stał się kanapowym "Grubciem"(co widać po zdjęciach). Mimo to uwielbia dalej aportować kulkę i nie raz głośno domaga się, aby mu ją rzucać. Z charakteru Marcel jest kotem bardzo asertywnym, a pogłaskać daje się tylko wybranym. 100% zaufania ma tylko do mojego męża, no, chyba że ktoś właśnie otwiera jakąś puszkę — wtedy dosłownie wyrasta spod ziemi i domaga się, aby dać mu jej zawartość.



Kazik natomiast trafił do nas z ulicy. Pewnego kwietniowego dnia 2012 roku, Radek wracając z zajęć na Politechnice, usłyszał miauczenie. Po chwili na horyzoncie pojawił się szary kocur, który podszedł i zaczął wspinać się po nodze, mrucząc, jakby chciał powiedzieć "człowiek weź mnie stąd!". Ponieważ kocur był kastrowany, mój mąż zabrał go do domu z myślą, że może się zgubił, albo komuś uciekł. Niestety poszukiwania domu spełzły na niczym i tak Kaziu został z nami. Można powiedzieć, że sam nas sobie wybrał. Kazik jest niesamowitym pieszczochem, sam wskakuje na kolana i domaga się głaskania. Czasem wystarczy na niego nieco dłużej popatrzeć, a już zaczyna mruczeć. W dodatku jest koneserem warzyw i owoców — uwielbia marchew, buraczki, dynię i kukurydzę. 



W momencie, kiedy w domu pojawił się Kazik, Marcel był niemalże na nas obrażony, ale z czasem przekonał się do Kazia. Teraz kiedy cokolwiek w domu spadnie lub, kiedy Kazik głośno zamiauczy, Marcel natychmiast pojawia się i sprawdza, czy nic mu nie jest. Z drugiej strony jednak rzadko można spotkać ich śpiących czy leżących obok siebie. I pomimo iż mają zupełnie różne charaktery, to pałają wspólną miłością do kartonów, koszyków i smaczków, a w szczególności kocich kabanosów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.