niedziela, 27 listopada 2016

VI.050

























Mori początkowo nie uwierzyła, że przyszłam właśnie do niej i to ona będzie występowała przed moim obiektywem. Po chwili standardowych psich szaleństw na powitanie nastąpiły kolejne dynamiczne, pełne radości i pieszczot momenty. Mori oddała się totalnie pozowaniu — co pewien czas zerkała na mnie, czy jeszcze na nią spoglądam przez to swoje czarne pudełko. Spoglądałam. Kiedy oddalałam od twarzy aparat, Mori biegła do mnie i wciągała mnie do wspólnej zabawy — np. podejmując próbę polizania mnie po twarzy. 
Mori jest zdecydowanie wielorasowa, chociaż po jej zachowaniach można wnioskować jakie cechy charakterystyczne przejęła np. po husky. Ma typowe dla tej rasy futro i żywiołowość. Jednak umaszczenie jakby inne. Znaleziona została w lesie, nieopodal którego znajduje się hodowla psów husky. Czy to przypadek, że znalazła się w lesie? Czy była tam sama? Czy uciekła? A może została porzucona z premedytacją? Albo jeszcze gorszy los na nią czekał, ale cudem ocalała? Trudno to ustalić. 
Miała szczęście i trafiła właśnie do tej pięcioosobowej rodziny, która pokochała ją, a jej członkowie podzielili się obowiązkami np. dotyczącymi spacerów. Pani Zofia mówi, że o Mori najbardziej dba najmłodszy syn, który nie tylko wyprowadza psinę na spacery, ale pamięta o tym, by zawsze miała świeżą wodę w misce, by podać jej leki — był nawet pomysłodawcą wakacji z psem, które doszły do skutku i okazało się, że psa wcale nie trzeba zostawiać pod cudzą opieką, a już z pewnością psa się nie porzuca. W końcu jest coraz więcej miejsc przyjaznych zwierzętom, co sprzyja zabieraniu zarówno psów, jak i kotów, czy innych zwierzęcych członków naszych rodzin. 
Ta nabuzowana energią panna ma swój kochający dom, dużo rąk do głaskania, nóg do wybiegania i... twarzy do wylizania. Ma uczulenie pokarmowe — najwyraźniej spadek po rasowych przodkach — oraz problemy z trzymaniem moczu. Ponieważ jest bardzo żywiołowa, trzeba tę żywiołowość neutralizować długimi spacerami, w kagańcu... Mori działa trochę jak odkurzacz, cokolwiek znajdzie i uzna za jadalne — zje. Często spacery są aktywne — towarzyszy podczas biegów czy jazdy na rolkach. Po takiej rekreacji jest na chwilę spokój. Później powraca chęć zabawy i interakcji. 
Mori uznała, że poważać należy przede wszystkim mamę, czyli Panią Zofię. Pozostali domownicy uzyskali tytuł rówieśnika. Pies szanuje ich, obdarza miłością i swoją uwagą, ale jeżeli w pobliżu jest mama, to ona zajmie pierwsze miejsce w psiej hierarchii. Czasami konkuruje z resztą młodzieży w domu o uwagę Pani Zofii. Rzadko przegrywa.
W tym domu mieszkają też chomiki, które Mori postrzega jako krwiożercze bestie. Wątpię, by były one aż tak krwiożercze i żeby należało się ich bać, jednak Mori wie lepiej i chyba zdania nie zmieni. Jedno jest pewne — dla dużego psa, takie małe biegające potworki to olbrzymie wyzwanie. Pies woli inne rozrywki. Szczególnie jeżeli zapewnia je Pani Zofia. 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.