Pamiętacie taką słodką i uroczą reklamę papieru toaletowego, którego miękkość i wytrzymałość testował młodziutki labrador?
To teraz wyobraźcie sobie, że ten labek jest czarny. Macie to? Dodajmy jeszcze, że labek jest już dorosły. Lepiej? No, to właśnie zobaczyliście oczami wyobraźni Lucjana, kiedy zajmuje sobie czas tworzeniem różnych form z papieru...
Lucjan na imię otrzymał Lucky. Był prezentem i miał "nazawszedom". Miał jest kluczowe w tej opowieści, bo kiedy dzieci dorastają, zostawiają często dotychczas swoich podopiecznych rodzicom, którzy nie zawsze dają radę podołać wyzwaniu. Raz dlatego, że nie wychowywali pupila i ten nagle nie uznaje ich zwierzchnictwa. Dwa rodzice też "dorastają" i mają mniej siły na zajmowanie się zwierzakiem. Lucky został określony jako nieposłuszny i groźny. Po różnych wydarzeniach, które miały miejsce w życiach jego opiekunów, miał trafić do schroniska. Odreagowujący stresującą i niezrozumiałą sytuację chłopak został spisany na straty w wieku lat czterech. Nie bardzo mógł wpłynąć na dalsze wydarzenia.
Mniej więcej w tym momencie pojawiła się Pani Ewa, która zdecydowała się podarować psu, chociaż tymczasowy dom. Losy Pani Ewy i Luckiego splotły się wreszcie i okazało się, że ten oto niesforny czterolatek jest idealnym psem dla rodziny Pani Ewy, a rodzina ta jest idealna dla Luckiego. Kolejne cztery lata w życiu Pani Ewy i Luckiego, który był już Lucjanem to walka o kontrolę. Psu ciężko było zrozumieć, że ktoś inny jest alfą i to on musi się przystosować. Wbrew rozpowszechnianym w pewnych kręgach informacjom, że psa można ułożyć tylko do pewnego wieku, a później nie ma mowy o żadnych zmianach, Lucjan świetnie przyswoił sobie wszelkie nauki. Oczywiście kwestia poznania zasad, wcale nie oznacza bezmyślnego stosowania się do nich. Lucjan kombinuje. Najwyraźniej liczy na to, że wszystko da się dostosować, należy pertraktować i przekonywać do swoich racji.
Dziś Lucjan — ten pies, którego możecie podziwiać na zdjęciach — ma 14 lat. Pani Ewa mówi, że to Polski Smok Szczęścia i że od życia należy mu się absolutnie wszystko. Dlatego nie mógł uwierzyć swoim oczom, kiedy dostał tekturową tubę do gryzienia. Mimo diety dla seniorów jada wykwintnie, pomińmy sporadycznie ciumkaną celulozę. Zażywa też ruchu, mimo problemów ze stawami oraz pieszczot, o które się doprasza.
Lucjan miał jeszcze większe szczęście w oczach, kiedy Pani Ewa włączyła jego ulubiony utwór (niestety nikt nie wie, dlaczego akurat ten) i Lucjan zaczął śpiewać. Najpierw nadstawiał uszu, a później zaczął merdać ogonem, usadowił się i oddał się swojej pasji. Nie jest może wybornym śpiewakiem, bo tonacji nie trzyma, ale rytmicznie jest fenomenalny — ten pies w kolorze pianina, który ma trzy czarne plamki na języku, śpiewa zapamiętale "Prawy do lewego"... Wyjątkowy z niego skarb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.