piątek, 24 lipca 2015

V.033

Ficia



Lara



Sara - sąsiadka




Daria parę tygodni temu obroniła pracę... o kotach. Sama mówi, że koty w jej rodzinie były od zawsze. Była więc ukochana Titka, był Łobuz i Mruczuś. Koty są wychodzące. Mają do dyspozycji ogródek, ale jak to koty — nie tylko eksplorują terytoria sąsiadujące, należące do innych psów i kotów, ale zdarza im się wychodzić dalej. Czasami nie wracają. To odwieczna dyskusja kociarzy: na ile można zniewolić kota? Czy należy trzymać go pod kloszem w domu lub mieszkaniu? Zabezpieczać jego życie i odgradzać od wszelkich zagrożeń? Wyprowadzać tylko na smyczy? Czy może jednak być dla kota na miejscu z posiłkiem, ręką do głaskania i kolanami do spania i ewentualną pomocą, kiedy sytuacja tego wymaga, ale pozwalać mu na swobodę? Nie znam jednej i najlepszej odpowiedzi na te pytania. I nie powiem Wam, co jest słuszne i jak należy postępować. 
Dla mnie najważniejszą kwestią jest próba zrozumienia kota, jego relacji z człowiekiem. Właśnie o tym pisała Daria w swojej pracy magisterskiej. Z pozycji antropologa badała naturę związków ludzi i ich kotów. Kiedyś opowiem Wam o tym projekcie więcej.

Na miejscu przywitała mnie Ficia. Kotka właśnie znalazła sobie idealne miejsce na drzemkę. Leżała na stole w plamie słońca i lizała sobie futerko. Daria uprzedziła mnie, że matka Ficioliny — Lara — to złośnica i domina, więc nie ma pewności, czy pozwoli zrobić sobie zdjęcia. Poza tym śpi właśnie na strychu. Poszłyśmy więc na strych, a Lara — urocza trikolorka — wywaliła brzuch do góry i zaczęła robić maślane oczy do obiektywu... To tyle z opowieści o wrednej kotce. Pomówienia zwykłe. Lara jest przecież urocza. Jej córka (w tej chwili obie kotki są wysterylizowane) jest oazą spokoju. Delikatna, cicha, żyjąca trochę w cieniu matki. Lara podbija okoliczne tereny — u sąsiadów z jednej strony zmarł niedawno pies, a jego kocia towarzyszka została sama na włościach. Lara już ją sobie podporządkowała. Z drugiej strony mieszka Sara (siostra Titki, czyli ukochanej, zmarłej kotki Darii). Ma 20 lat, jest bezzębną staruszką, która wygrzewa futro na słońcu. Ponieważ Lara wyjada z jej miski, Sara nie pozostaje dłużna — przychodzi w gości zjadać resztki po Larze i Fici, a później śpi na ich trawniku (jednak wystarczająco blisko płotu, by w razie gorszego dnia Lary, wycofać się za ogrodzenie). 
Ficia miała jeszcze brata Tigera, który zaginął w akcji. Chłopak miał misję i latał po okolicy — jak to niekastrowany kocur — i któregoś razu nie wrócił. Tiger padł ofiarą przekonania, że przecież jak kot wychodzi, to nie ma po co go kastrować, przecież własne kotki są wysterylizowane. Tak. Zgadza się, ale kotki sąsiadów, czy wolno żyjące nie zawsze... Co znaczy, że Tiger mógł przyczyniać się do przyrostu kocich niechcianych bytów — warto o tym pamiętać, nawet jeżeli mężczyźni w domu twierdzą, że trzeba kotu jajka zostawić... (tym bardziej że kastrowane kocury przeważnie za daleko od domu nie odchodzą).
W domu Darii koty są kochane. Są członkami rodziny. Może nie wszyscy i nie z każdym rozwiązaniem w tej relacji się zgodzą i je pochwalą — mam jednak wrażenie, że obie panny mają dobry dom. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.