piątek, 28 lipca 2017

VII.021






























Iza jest kociarą z krwi i kości. Nie tylko pomaga kotom wolnożyjącym, opiekuje się także znajdkami w domu. Trzy koty — starszyzna — przebywają z mamą Izy. Najmłodszy — Szczypiorek — mieszka z Izą. Chłopak miał być tymczasem. Zgarnięty z ulicy, wydawał się starszym, niż był w rzeczywistości. Pewno ktoś go wyrzucił. Radził sobie, jak potrafił: dożywiał się pod sklepem i rozglądał za jakąś dobrą duszą. Iza nie była pewna, czy uda jej się kociego dzikuska złapać — sam przyszedł. Przyjęty do fundacji miał spore szanse na domek, bo to kociak młody, radosny. Po obowiązkowym odrobaczaniu i odchowaniu pojawił się na fundacyjnej stronie. Telefon zadzwonił. Izie zrobiło się trochę przykro. Niby tymczas, niby ma swoje trzy koty, ale jakoś tak... Ciężko. 
Po Szczypiorka przyjechali jego nowi opiekunowie. Iza płakała jak bóbr, trochę dziwiąc się tej sytuacji. W końcu to kociak fundacyjny. No przecież tymczas. Strasznie za kotem tęskniła, a kot najwyraźniej za nią, bo w pewnym momencie nowa opiekunka skontaktowała się z Izą i powiedziała, że kotek jakoś ma problemy z aklimatyzacją i może powinien wrócić? Kamień z serca. Normalnie po takim telefonie każdy dom tymczasowy, każda fundacja, czy stowarzyszenie zaczyna wieszanie psów na opiekunie, który dojdzie do wniosku, że to nie jest jednak zwierzak w typie "na zawsze". Iza poczuła ulgę. 
Szczypiorek chyba też.
Chłopak ma ze trzy lata i bardzo przywiązał się do swojej opiekunki. Troszkę droczy się, że nie, on nie jest modelem — po czym pozuje i pręży pierś. Wszedł dla mnie do każdego pudełka i wszędzie tam, gdzie mógłby fajnie wyglądać. A to, że sesje zdjęciowe są jednak jego żywiołem, najlepiej pokazał w chwili, kiedy usiadł na książkach na oknie i nagle obie z Izą postanowiłyśmy to uwiecznić. Mina Szczypiorka była znacząca — dzielnie znosił najazd paparazzich, jednak z chwilą, kiedy odłożyłyśmy aparaty, widać było zawód w jego oczach... 
Szczypior jest smukłym, wysokim kocurkiem, który nie ma problemów z mówieniem NIE, przy czym jest trochę niekonsekwentny — mówi np. "NIE, teraz mnie nie miziaj" i drapie oraz gryzie (nie widziałam, by lała się krew i gryzł na serio, więc to taka gra), po czym znowu się nadstawia. Iza służy mu za nosidełko, karmicielkę i zabawiaczkę. Ale stale ma ją na oku, więc to nie zupełnie tak, że traktuje ją przedmiotowo. Wyraźna jest więź między tą dwójką. Przyznaję, że fajnie było ich oglądać. 
Iza rozważa załatwienie szczypiorkowi towarzystwa, bo starszyzna jest po pierwsze daleko, a po drugie raczej trudno znaleźć im wspólny język. No i — jak sama dodaje — fajnie byłoby jeszcze jakieś kocie życie ocalić.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.