poniedziałek, 20 kwietnia 2015

V.007

Śpiąca Amparo
Roza

Juana


Desseo, czyli Pan Krnąbrny
Pimpulina, zwana także Wampirką
Ondracz
Gumiś, pieszczotliwie nazywany Guciem
                                 


Wesoła gromadka, ukazana na zdjęciach, nie zawsze miała się sielsko. Każdy z tych kotów swoje w życiu przeszedł i nie wiadomo, jak wyglądałby ich los, gdyby na swojej drodze nie spotkały Zofii i Oli. Te dwie kocie mamy stworzyły ciepły dom dla siedmiu kotów, o które dbają, jak o własne dzieci. Dla kociaków uwielbiających świeże powietrze została przygotowana specjalna rampa, która łączy mieszkanie ze znajdującym się dwa piętra niżej ogrodem, fani ciepłego kominka mają do dyspozycji całą kanapę, a amatorzy standardowego chowania się w pudełkach znajdą dla siebie kilka propozycji.
Chociaż każdy kociak niesie ze sobą odmienną historię (część została przygarnięta ze schronisk, inni zostali znalezieni na ulicy), wszyscy w końcu mają zapewnioną opiekę, ulubione smakołyki i kawałek miejsca w łóżku. Jak w każdym stadzie, tu także zdarzają się nieporozumienia i czasem któryś z kotów obraża się na drugiego (prym w tej kategorii wiedzie Juana), jednak przez większość czasu nikt nikomu nie wchodzi w drogę. Niekiedy można nawet zauważyć, jak ogromny, czarny Gumiś liże po mordce swoją małą koleżankę, Rozę, albo podsuwa jej pod pyszczek co lepsze kawałki obiadu. Największym rozrabiaką zdaje się być Ondracz, któremu w głowie jedynie harce i swawole. Malutka, czarna Pimpulina, nazywana pieszczotliwie Wampirką, uroczo piszczy, gdy nie daje się jej spokojnie spać w ulubionym fotelu. Desseo, czyli Pan Krnąbrny, najchętniej zjadłby wszystko, co podsunie się mu pod nos – nie pogardza zwłaszcza słodkimi babkami i kokosankami. Najmniej widoczną kotką jest Amparo, która najczęściej ucina sobie drzemkę w którymś z pudełek i nie wychodzi z nich, dopóki nie zrobi się naprawdę głodna.


Mimo tego, że Zofia i Ola mają aż 7 kotów, ich dom jest otwarty dla wszystkich tych zwierzaków, które od czasu do czasu przyjdą coś zjeść lub się ogrzać. Dziewczyny wiedzą, że do każdego kota trzeba mieć indywidualne podejście, bo każdy ma inne potrzeby. Dlatego też w ich domu jest bardzo dużo rodzajów karmy, by wszystkie żołądki czuły, że nie są głodne (a przy okazji, by inne narządy, jak nerki Gumisia, dostawały swoją porcję leków). Mogłoby się wydawać, że opieka nad tyloma zwierzętami to bardzo ciężka robota i spory wydatek, ale wcale tak nie jest. A miłość, którą widać między właścicielkami a ich podopiecznymi, wynagradza wszelkie trudne chwile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.