wtorek, 10 września 2013

III.004











Na swoją pierwszą wizytę wybrałam się do redakcji "Kocich Spraw", gdzie przebywa 5 adoptowanych kotów. O swoich kotach opowiadają ich właściciele:


"Pierwszy trafił do naszej redakcji Felek, ale wtedy jeszcze nazywał się inaczej. O jego przeszłości nie wiemy prawie nic, możemy tylko domyślać się, że niegdyś był kotem domowym, który zgubił się lub został porzucony.
Błąkającego się w okolicach dworca kolejowego czarnego kocurka, bez tylnej łapki, wypatrzyła jednaz naszych czytelniczek. Zakochaliśmy się w nim od pierwszego wejrzenia i postanowiliśmy, że zamieszka w naszej redakcji. Na nową drogę życia czytelnicy obdarzyli go nowym imieniem Felix, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „szczęściarz", a dla przyjaciół po prostu Felek. 
Dwa miesiące po czarnym pojawiła się u nas śliczna i młoda tricolorka, której daliśmy na imię Zuzia. Skończyła się złota polska jesień, a zaczęły deszcze i pierwsze przymrozki, a to biedactwo, najwyraźniej bezdomne, przybłąkało się do przydomowego ogródka w jednej z podwarszawskich miejscowości. W każdym razie przywieziona do nas natychmiast obeszła wszystkie pokoje i słodko przysnęła na parapecie w gabinecie naczelnej - była u siebie. Do tej pory jest największym śpiochem z całej gromadki i nie ma właściwie takiego miejsca, w którym by nie ucięła sobie drzemki, a jej mięciutkie, pastelowe futerko znakomicie komponuje się z kolorystyką redakcyjnego wnętrza. 
Minął rok i nasz „stan posiadania" zwiększył się do trzech. Późną jesienią 2007 roku trafił do nas osierocony przez zmarłą opiekunkę, prawie niewidomy kocurek. Niemłody i niepełnosprawny kot marniał w oczach, bo nie mógł najeść się do syta, odganiany przez silniejszych pobratymców. Jego szanse na adopcję były niewielkie - zaniedbany i mało przebojowy, nie radził sobie na nieznanym terenie, a na dodatek przyplątała mu się jeszcze paskudna infekcja. Jednak i do niego uśmiechnął się los, któremu na imię KOCIE SPRAWY. Adoptowaliśmy go i po niezbędnej w tej sytuacji kwarantannie dołączyliśmy do naszej kociej rodziny. Nowy, nazwany przez naszych niezastąpionych czytelników dostojnym imieniem Homer, szybko zaprzyjaźnił się z Felkiem i Zuzią oraz skradł serca nasze i naszych współpracowników. 
Najmłodszym wiekiem kotem "kociosprawowym" jest Mania. Małą buraskę, wałęsającą się samotnie po klatce schodowej, znalazła lokatorka jednej z warszawskich kamienic. Kotka bardzo szybko dogadała się z kocimi rezydentami, a ludzi ujęła delikatnością i subtelną urodą. 
Oskar to duży, piękny ok. trzyletni cętkowany wykastrowany kocurek, który jako ostatni trafił do redakcji „Kocich Spraw”. Jego pan był chory i nie mógł dłużej nim się zajmować. Oskar jest bardzo łagodny, ale lubi mieć swoje zdanie. Nie używa pazurów, by postawić na swoim. Uwielbia ludzi, ale na jego miłość trzeba sobie zasłużyć. Delikatny i wrażliwy. Powoli i z dystansem podchodzi do nowych znajomości. Szczególnie dotyczy to kotów, bo ludziom daje się brać na ręce i lubi się z nimi bawić."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.