sobota, 6 sierpnia 2016

VI.010

Jestem Saga, a Ty?

Teraz gryzę...

Już przegryzłam (ten sznurek, no wiesz, za długi był)

Nie, teraz nie będziemy głaskali, teraz bawimy się!

Złapię ją...

Moja piłka, nie oddam...

Moja butelka, nie oddam...

Tak wygląda zmęczona Saga... Hahaha! Żartowałam!

Tak się gra w buziaczki!

Mój patyk, nie oddam...

Kocham cię, patyku...

Zabieram go ze sobą, mój ci on...

Szelma na stanowisku głównodowodzącym

Gumiś pozujący na krześle

Wielość ubarwienia rybek zachwyca




No i żaba na nenufarowym liściu


Armagedon, czyli mała Saga


W poprzedniej edycji odwiedziłam Natalię i jej stado. We wpisie V.066 pojawiła się Freya oraz jej koci towarzysze. Z Natalią umówiłam się na powrót i zapoznanie z rybkami oraz żabami, które żyją sobie w oczku za domem. Niestety w międzyczasie zmarła Freya. W domu zabrakło psa. Wiadomo, to zawsze boli. Mąż Natalii zachęcał ją do adopcji terierki Jacka Russella. Natalia uprzedziła koty, że oto szykuje się armagedon. 
Nie taki z Sagi armagedon (no może troszeńkę). Trzeba jednak przyznać, że energii ma dziewczyna więcej niż... dziesięć psów. Już mogłoby się wydawać, że pada, jest zmęczona. Wreszcie. Człowiek siada wycieńczony. A ona przybiega w podskokach, gotowa do dalszej zabawy. Tadam! 
Kiedy Saga dołączyła do kociego stada, wychowywanego przez Freyę, tym razem to koty stały się opiekunami. Szelma uczyła młodą, gdzie powinny załatwiać się grzeczne kotki — i tak Saga zaczęła korzystać z kuwety... Kiedy mała pirania stała się dla Szelmy zbyt uciążliwa, do akcji wkroczył Gumiś, który ma złotą cierpliwość. Dowodem na to jest ich zabawa we froterowanie kotem podłogi. Ta zabawa przyprawia Natalię i Krzysztofa o drżenie serca, ale Gumiś dzielnie znosi podgryzania i skoki Sagi — czasami ma jednak dość. Swoją drogą Gumiś zmężniał. Nie jest już tym samym kotem zaczepnym, to dumny pan na włościach. 
Kiedy Saga przestała być małym psim dzieckiem, dotarło do niej, że można mieć fajniejszych kumpli od kotów, na zewnątrz. Zaczęła oglądać się za dużymi psami, z którymi biega do upadłego (one padają, nie ona!). Im pies większy, tym Saga szczęśliwsza. I tym większą frajdę ma z dokuczania mu, droczenia się z nim i podgryzania. 

Co do rybek i żab. W oczku mieszkają piękne ryby, które są potomstwem dwóch pierwszych nabytków. Rok temu część z nich zimowała w akwarium w domu — pozostałe nie dały się wyłapać. Na wiosnę ekipa domowa wróciła do braci i sióstr w oczku — te akwariowe były znacząco większe, od tych zimujących w plenerze. Może w tym roku same będą wskakiwały do akwarium? 
Żaby natomiast wybrały sobie same to miejsce. Wylegują się na liściach lilii wodnych i chowają w szuwarach. Trzeba przyznać, że obserwacja tych stworzeń bardzo relaksuje, a kumkanie żab — zdaniem sąsiadów Natalii i Krzysztofa — przywołuje w pamięci pobyt na Mazurach... Fajnie jest mieć taki zestaw nie tylko na wakacje.
Dlaczego chciałam pokazać mieszkańców oczka? Ponieważ mało pokazujemy zwierzaków tego typu, a są one tak samo ważne. Pomagają nam utrzymywać kontakt z naturą. Uczą nas siebie i świata. Poza tym ważne jest jeszcze to, że czasami zwierzęta same wybierają nasze towarzystwo — jak chociażby żaby, które uznały oczko za świetne miejsce do życia, co z tego, że jest to miejsce sztucznie wytworzone, skoro bezpieczne i może służyć za dom?  

Dodam jeszcze, że Saga bez walki (przekupstwa) zdjęć robić sobie nie dawała. Uznała, że skoro chcę ładne ujęcia z klapniętymi uszkami, trzeba zapłacić. W buziaczkach. Ona całuje! I tak za każdym zejściem do parteru, dopadała do mnie celem wylizania pyska. Cóż. Praca fotografa nie jest łatwa — za to jest przyjemna (polecam!). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.