środa, 4 grudnia 2013

III.025















Oto trójka moich Futer: Bobik – biało-bury chłopak, Rozalka – liliowa brytyjska arystokratka i Calima – fanka wszystkich ludzi. Ja nazywam się Gosia.

Od urodzenia miałam kontakt z psami. Miłość do zwierząt, a w szczególności do psów, odziedziczyłam w genach po babci Adeli. Moja mama nie, ale mimo wszystko pozwoliła mi mieć chomika, psa, kanarki, kota, kolejnego psa.

Kiedy założyłam swój dom, dostałam od babci psa – suczkę Dżili. Dżili była ze mną 15 lat i była prawdziwą jedynaczką – nie tolerowała żadnej konkurencji. Gdy odeszła za Tęczowy Most postanowiłam, że kolejne Futro musi mieć towarzysza.

Pierwsza pojawiła się Rozalka – koteczka z cudownej, idealnej hodowli. Rozalka nie wie, co to smutny los. Rozpieszczana w hodowli i u mnie nie zna innej opcji życia, jak wygoda i spokój. Żyje swoim własnym życiem, obok człowieka, na dystans. Mimo dystansu, jaki okazuje, pragnie głaskania, pieszczot, uwagi i zabawy z człowiekiem. Domaga się także zabawy z pozostałymi Futrami, ale wszystko na jej zasadach i wtedy, kiedy ona tego chce.

Calima pojawiła się miesiąc po Rozalce – są równolatkami. Nigdy wcześniej nie miałam psa, który tak bardzo kochałby ludzi – wszystkich bez wyjątku. Każdy na ulicy i każdy, kto do nas przychodzi, może liczyć na przytulającego się psa, pchającego się na kolana, liżącego ręce, szczęśliwego, że pojawił się człowiek. Brak dostępu do ludzkich kolan i człowieka byłby tragedią nie do przeżycia. Najukochańsze słowo świata: „jedziemy?” – wybucha wtedy istne szaleństwo radości.

Bobik – najmłodszy z trójki, główny bohater fotoreportażu – to chłopak ze wsi. Był jednym z pięciorga rodzeństwa, które „właściciel” postanowił utopić w beczce. Dwa maluchy, Bobik i jego siostra, miały szczęście. Nie dały się złapać i trafiły do Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego. Gdy poznałam Bobika, był siedmiotygodniowym maleństwem, nieśmiałym i zalęknionym – chował się pod regały i nie był zainteresowany człowiekiem tak bardzo jak inne kociaki. Przez całą drogę do nowego domu rozpaczał w transporterze. Gdy przyjechał na miejsce, nastąpiła zmiana: nieśmiały, zalękniony i chowający się kotek natychmiast stwierdził, że jest u SIEBIE – tam gdzie powinien być. Nic nie robił sobie z dużego kota i szczekającego psa. Nigdy nie schował się pod żadnym regałem czy łóżkiem przed nikim. Chodził krok w krok za psem i uczył się od niego.

Czasami myślę, że Bobik nie jest kotem, tylko kotopsem. Gdy ktoś dzwoni do drzwi, najpierw biegnie szczekający pies, a zaraz za nim Bobik i obydwoje stoją przy drzwiach, bo ktoś idzie. Z punktu widzenia Calimy – ktoś, kto ją przytuli, pogłaszcze. Z punktu widzenia Bobika – ktoś, kto pobawi się z kotkiem. I tego kogoś trzeba przywitać już od progu, nie ma potrzeby zachowywać dystansu i po namyśle podejść lub nie do człowieka (jak to robią koty), trzeba koniecznie od razu się pokazać i domagać uwagi.

Każde z Futer jest inne, ma inny charakter, ale mają jedną wspólną cechę – są całkowicie pozbawione agresji. I każdego dnia biorą czynny udział w życiu człowieka.

Życie bez zwierząt byłoby dużo uboższe.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dla mnie najwspanialsza ferajna na świecie :)
      Dziubul też jest piękny - prezentuje się wspaniale :)
      Pozdrawiam.

      Usuń

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.