Loki to kot z przypadku. Znajoma z powodów rodzinnych musiała w ciągu kilku godzin znaleźć przynajmniej tymczasowy dom dla swojego kocura. Ot, na kilka dni, żeby w tym czasie poszukać mu nowego opiekuna… Bardzo szybko stało się jasne, że jeśli to tylko możliwe – kot zostaje u nas. Bo jak tu oddać stworzenie, które bez przerwy szuka bliskości człowieka, towarzyszy mu w każdej czynności i do tego uwielbia pogadać?
Teraz leci nam trzeci rok z Lokim. Chociaż cześć głupot już mu z głowy wywietrzała, to nadal lubi pogonić opiekunów z postawionym wzdłuż kręgosłupa irokezem. Namiętnie łapie muchy rozmazując je na oknach i zawsze jest pierwszy przy lodówce. Do spania niezbędny mu jest człowiek - kiedy nie ma szans, żeby wcisnąć się na kolana, próbuje położyć się gdzieś w pobliżu i przynajmniej łapkami dotykać opiekuna. Jeśli akurat nie śpi, to robi wszystko, żeby na niego zwrócić uwagę – miauczy, przynosi zabawki, zaczepia łapką...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.