czwartek, 7 grudnia 2017

VII.061


Kubuś

Loopi

Merlin

Yennefer

Szyla


















Wesoła praska gromadka

         Na warszawskiej Pradze, w okolicach Dworca Wschodniego mieszka wesoła kocia rodzinka (plus dwoje Dużych).
         Yennefer – seniorka rodu, pierwszy kot, który pojawił się w domu. To ona nauczyła ludzi, jak obchodzić się z kotami i jak im służyć.
Yennefercia, ze względu na swój charakter często nazywana jest „udzielną księżną”. Patrzeć możesz, ale nie dotykaj. Ma swoje humorki i częste fochy, ale kiedy potrzebuje, jest najsłodszym kotem świata.
         Loopi – jako drugi pojawił się w rodzinie. Początkowo miał być lekiem na depresję, w jaką wpadła Yennefer, która źle znosiła samotność.
Loopiś to domowa ruda ciapka. Ale to chyba tylko poza. Potrafi tak się ustawić, że inne koty zaczynają się nim opiekować, myć go i ustępować mu miejsca. Poza tym jest wybitnym prosidełkiem i najlepiej ze wszystkich orientuje się, gdzie jest kocia szafka i kiedy nadchodzi pora jedzenia.
         Merlin – koteczka znaleziona na Olszynce Grochowskiej. Jej rodzeństwo Tosia i Gucio znalazły inne domy, ona postanowiła nie rozstawać się z Loopim, którego pokochała.
Jest delikatna, nieśmiała i bardzo subtelna... do czasu. Kiedy skończy się jej cierpliwość, inni uciekają w popłochu. Ale to zdarza się rzadko. Zwykle myje inne koty, śpi wtulona w nie i zaprasza do wspólnej zabawy. W stosunku do ludzi długo była nieufna, ale ostatecznie przekonała się, że człowiek nie jest takim najgorszym wynalazkiem i kiedy głaska, też jest miło.
         Kubuś - „zdziwiony kot”. Kiedy przybył, miał być dzikuskiem, nad którym będzie trzeba dużo pracować, aby otworzył się na człowieka. A on już po dwóch dniach rzucał się w ramiona, barankował i nadstawiał czoło do całusków.
Kuba jest największym pieszczochem, największym rozrabiaką, największym głodomorem, największym śpiochem... Po prostu nie uznaje półśrodków i wszystko robi na pełnym gazie. Potrafi być jednocześnie najbardziej wkurzającym i najukochańszym kotem.
         Szyla – znaleziona pod jedną z uczelni w Radomiu i przywieziona do Warszawy. Jej historii możemy się tylko domyślać. Miała inny dom, została wyrzucona, możliwe, że za wiele typowo kocich rzeczy był karcona. Teraz ładnie się otworzyła i na człowieka i na inne koty. Szybko nauczyła się broić. Ale też sygnalizować swoje potrzeby. Powoli staje się pieszczochą z charakterem.

Gośćmi Wesołej Praskiej Gromadki byliśmy już po raz 3-ci, wcześniej robiliśmy zdjęcia tymczasowych podopiecznych: Dyzia i Szyli. Dyzio niestety po trudnej i ciężkiej walce odszedł w ramionach swojej opiekunki już w domu stałym. A Szyla? Szylka pozostała u swoich tymczasowych opiekunów na stałe i możecie ją podziwiać na kadrach powyższej sesji.
Ich przygody możecie podziwiać na: Yennefer & Loopi oraz Praski Dom Tymczasowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.