wtorek, 17 maja 2016

VI.004

"Lovis all around"

 





 

 "Lovis in the air.."
 






"Lovis all you need"


Zapraszam Was na moje pierwsze w tym sezonie  spotkanie — rodzinne, z moją cioteczną siostrą i jej naprawdę wyjątkową piesicą o imieniu Lovis (kto czytał  książki Astrid Lindgren, ten wie).
Osobiście za Lovis przepadam. Jest pełna energii, sympatii do ludzi i wdzięku. Zaprosiłam dziewczyny do udziału w Akcji, ponieważ wydały mi się idealne. Wiem, mniej więcej, jak wiele razem przeszły, że nie zawsze było łatwo i pięknie, a przede wszystkim widzę wielką miłość i więź je łączące. Mam nadzieję, że udało mi się te relacje i emocje pokazać.

Oddaję głos Weronice:


Mijają już chyba ponad dwa lata jak jesteśmy z Lovis razem. Piszę chyba, bo teraz wydaje mi się jakby ona była ze mną od zawsze. 
Chociaż początki wcale nie zapowiadały się tak różowo... 
Lovis przyjechała do mnie z Białegostoku. Byłam bardzo przygotowana na adopcję psa i wydawało mi się, że moje doświadczenie oraz opracowanie na wszystko planów B, a nawet C, wystarczy. Jednak życie lubi płatać figle. Po przyjeździe do Warszawy okazało się, że Lovis, poza problemami związanymi z lękiem separacyjnym, ma również bardzo duży problem z reakcjami na inne psy. Z perspektywy czasu myślę, że gdyby trafiła do kogoś mniej upartego niż ja, prawdopodobnie zostałaby oddana. 
Mimo szoku i totalnej bezradności w pierwszym momencie, obecnie mam psa, bez którego moje życie nie byłoby takie samo. Trafiłam w Warszawie na wiele osób, które okazały mi wsparcie i podtrzymały mnie na duchu, kiedy traciłam nadzieję na poprawę jej zachowania.


Dzisiaj Lov to pies zupełnie inny niż ten, którego adoptowałam. Każdy dzień jaki spędziłam na tym, by ona była lepsza (a ja żebym lepiej ją rozumiała), to dzień na plus. Dzisiaj zachwycają się nami inni i podziwiają, jaka wspaniała z niej suka.
Trenujemy Agility, co połączyło nas w zgraną drużynę, w której ufamy sobie wzajemnie i cieszymy się każdym osiągnięciem. 


Nie tylko ja nie wyobrażam sobie bez niej życia — Lovis jest towarzyszem całej mojej rodziny. Jej obecność jest już tak oczywista, że prędzej ktoś zapyta mnie czemu przyjeżdżam gdzieś bez niej niż odwrotnie! 
Adopcja zwierząt jest trudna i na pewno nie każdy jest na nią gotowy. Staram się opowiadać wszystkim, którzy chcą się na taki krok zdecydować, całą naszą historię. I pokazywać swoją postawą, że w dużej większości przypadków, to od nas, opiekunów, zależy, jaki będzie nasz pies i czy będzie szczęśliwy.

Weronika Kann

1 komentarz:

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.