środa, 20 maja 2015

V.016









Czy zwierzę jest "innym", czy "rzeczą"? 
Kasia świetnie odpowiada na to pytanie. Zostawiam Was z nią i jej opowieścią o Tori i Nubii.


Moje zwierzęta to sześcioletnia suka Tori (ukłon w stronę Tori Amos) oraz półtoraroczna szczurka o imieniu Nubia. W tej chwili to jedyne zwierzęta, którymi się opiekuję, choć przez moje mieszkanie przewinęło się ich wcześniej całkiem sporo. Psa chciałam mieć odkąd pamiętam. Wreszcie, gdy po latach namawiania rodzice zgodzili się na upragnione zwierzę, pojawiła się okazja – znajomi mieli do wydania kilka szczeniaków, przyniesionych na ich działkę przez dokarmianą przez nich bezdomną sukę. Pamiętam, jak jadąc po psa, martwiłam się, że nie będę w stanie wybrać jednego z miotu, ale moje obawy okazały się niepotrzebne – w kojcu został tylko jeden szczeniak, mała, czarna kulka. Lubię więc myśleć, że coś zetknęło ze sobą mnie i Tori. Nubię (zwaną pieszczotliwie Nubi lub Nubinką) kupiłam natomiast na giełdzie gadów, gdzie wraz z innymi szczurami karmowymi oczekiwała na swój niewesoły los. Jako miłośniczka gryzoni poczułam, że muszę uratować choć jednego szczura… i tak Nubi trafiła do mnie.
Dlaczego opiekuję się zwierzętami? Po pierwsze, sprawia mi to dużo frajdy, po prostu. Lubię czuć się odpowiedzialna i tworzyć relacje, zarówno z innymi ludźmi, jak i ze zwierzętami. Taka relacja ze zwierzęciem to dla mnie konkretne, codzienne, pełne niuansów doświadczenie, które tworzy ważny kawałek mojej osobistej historii. Ale najbardziej fascynuje mnie i zachwyca w tym doświadczeniu fakt, że dzielę swój dom ze stworzeniami tak różnymi ode mnie. Patrzę na to trochę od strony antropologa kultury – skrzywienie z racji studiów. Zwierzę to taka moja wersja Innego – jest dla mnie intrygującą, nigdy do końca niepoznawalną tajemnicą, a jednocześnie czuję, że to ono w pewien sposób definiuje to, kim jestem ja sama. Codzienne obserwuję tę inność w Tori i Nubii – i widzę też, jak z mojej i ich strony jest ona przekraczana. Na przykład wtedy, kiedy na powitanie mój pies się do mnie uśmiecha (sceptykom powiem: też nie wierzyłam, póki nie zobaczyłam!). Moje zainteresowanie zwierzętami ma więc z jednej strony wymiar bardzo osobisty, a z drugiej teoretyczny – fascynacja animal studies sprowokowała mnie do własnych badań w tym zakresie i napisania pracy licencjackiej. Od 4 lat jestem też wegetarianką. Zwierzęta są więc tak bardzo obecne w każdej sferze mojego życia, że już nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

1 komentarz:

  1. Świetny tekst Kasi, ładne zdjęcia. Propsy dla Was, Dziewczyny ! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy!
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez administratorów strony.